Lech: Jestem tym naprawdę zmęczony

2018-11-27 12:00:00(ost. akt: 2018-11-27 11:57:17)
Grzegorz Lech

Grzegorz Lech

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- W meczu z ŁKS-em na boisko wyjdzie drużyna, która będzie chciała wygrać. Szkoda, że beze mnie i że nie będzie okazji pokazać ostatni raz w tym roku „kormoranka”... — mówi Grzegorz Lech, który rozegrał w Stomilu już 300 meczów!
— Nie udało się podtrzymać dobrej passy i wygrać trzeciego spotkania z rzędu. Jak ocenisz mecz z Podbeskidziem (przegrany 0:2 — red.)?
— Nie był to porywający mecz. Słabe widowisko, bardzo mało sytuacji z obu stron, a goście po prostu byli lepsi o te wykorzystane okazje, które też nie były jakieś stuprocentowe. W każdym spotkaniu jest takich wiele, ale rzadko z tego wpadają bramki... Oni z tego, co mieli, zrobili „maksa”, a my mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, z których nic nie strzeliliśmy. Rywal dobrze się bronił, trzeba przyznać, że bardzo dobrze współpracowała ich linia defensywna. Tak naprawdę, ja z Michałem (Góralem — red.) oraz nasze boki, a więc cała ofensywna czwórka, mieliśmy bardzo ograniczone pole manewru.

— Przed meczem dostałeś koszulkę upamiętniającą twój 300. występ w barwach Stomilu. Mimo porażki, jesteś w stanie cieszyć się z tak miłego wyróżnienia?
— Dla mnie to cały czas jest otwarta karta. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele wyzwań sportowych, więc na podsumowania przyjdzie jeszcze czas (uśmiech). Jasne, te 300 spotkań to wiele przeżyć, doświadczeń i nawet nie ma co tego ukrywać. W wieku 15 lat przeniosłem się do Olsztyna i bardzo szybko trafiłem do drużyny seniorów. Na dwadzieścia lat gry w piłkę aż 16 spędziłem w Stomilu. Otarłem się jeszcze o czasy gry w ekstraklasie (Grzegorz Lech jest strzelcem ostatniego gola dla Stomilu w tych rozgrywkach — red.), potem była I liga, a następnie okres odbudowy klubu, no i w pewnym momencie chciałem spróbować innych wyzwań (Dolcan Ząbki, Korona Kielce — red.). Szybko się tam zadomawiałem, ale wiedziałem, że tutaj wrócę i będę grać dla Stomilu. 300 to fajna liczba, spory bagaż doświadczeń, ale mam nadzieję, że jeszcze te najfajniejsze dni przede mną.

— Dostałeś żółtą kartkę, ale kibice na trybunach mogli jej nie dostrzec. Co się stało?
— Powiedziałem wulgarne słowo do przeciwnika. Czasami tak jest w meczach. On mnie prowokował, ja jego i arbiter to wyłapał.

— Jednak przez to nie zagrasz w meczu z ŁKS-em Łódź, bo to był czwarty żółty kartonik w tym sezonie...

— I to boli najbardziej. Rozmawiałem o tym z sędzią, który uznał, że to słuszna decyzja. Taką samą kartkę otrzymał Michał Rzuchowski w sumie nie wiadomo za co. Arbiter chciał być widoczny i był.

— To nie jedyne kontrowersyjne decyzje Artura Aluszyka w tym meczu. Tuż przed stratą pierwszej bramki był faul na środku boiska na korzyść Stomilu, ale sędzia nie zareagował, poszła z tego kontra i straciliście pierwsząego gola.
— Ostatnio ten sędzia prowadził nasz mecz z Wartą Poznań i tam było sporo stykowych sytuacji i dużo żółtych kartek. Teraz pozwalał na dużo więcej w grze. Sędzia też jest człowiekiem i popełnia błędy, a teraz miał taki dzień i takie decyzje podejmował. Ja jednak nie będę szukał usprawiedliwień, bo zagraliśmy taki, a nie inny mecz. Goście podeszli do nas z pełnym szacunkiem i nie stworzyli sobie za wiele sytuacji, dopiero przy 2:0 się otworzyli i mieli tego więcej. Oni mieli więcej jakości z przodu i o te dwie bramki byli od nas lepsi.

— Przygotowywaliście się do tego meczu normalnym mikrocyklem?
— Nie można powiedzieć, że to było normalne trenowanie. Tak by było, jakbyśmy mieli „czyste” głowy i można by było w stu procentach skoncentrować się na meczu. Wszyscy mają tego dosyć i należy to zakończyć, czekamy na decyzje władz. Niech podejmą decyzję o losach klubu. Tak jak my się wypowiadamy na temat Stomilu, to niech wypowiedzą się też władze, które odpowiadają za Stomil. My nie czujemy tego, że klub miałby wychodzić na prostą. Irytuje to nas, irytuje kibiców. Mamy kolejny tydzień do meczu z ŁKS-em i wierzę, że do tego czasu wiele się wyprostuje (ostatecznie walne zgromadzenie przeniesiono z poniedziałku na piątek — red.). Zbliża się koniec roku i ciężko znaleźć uśmiech na naszych twarzach. W następnym meczu chcemy zagrać bardziej skutecznie, bo z Podbeskidziem zagraliśmy poprawne spotkanie. W Polsce „martwy” okres trwa długo i liczę, że sprawy szybko się rozwiążą. Rozmawiałem przed meczem z piłkarzami Podbeskidzia i tam szybko rozwiązano podobne problemy. Oni też mieli zaległości trzymiesięczne, ale tam sprawy załatwiono w pięć dni. Mają teraz spokojne głowy i skupiają się tylko na meczach.

— ŁKS, jako beniaminek, nie był wymieniany przed sezonem jako kandydat do awansu. Teraz jest wiceliderem, więc czeka was ciężkie spotkanie.

— Takie opinie mogły się pojawiać, ale spójrzmy, jak ten klub jest prowadzony. Mają wszystko poukładane, jest rozbudowany sztab szkoleniowy z ekstraklasową przeszłością. Kazimierz Moskal nie przyszedł po to, żeby tułać się przez kilka lat w I lidze. To jasny sygnał dla piłkarzy, że gramy o coś więcej. Przeprowadzili dobre transfery, mają dobrą bazę. Miasto jest przychylne, żeby Widzew i ŁKS grały jak najwyżej. Dla mnie to żadne zaskoczenie, że ten klub jest tak wysoko w tabeli. Mają wszystko, żeby być solidnym zespołem w walce o awans. A my ciągle rozmawiamy o tym samym... ŁKS był kiedyś w podobnych kłopotach jak my, ale tam to potrafili wszystko odbudować. A my zamiast rozmawiać o sprawach piłkarskich, ciągle rozmawiamy o tych pozasportowych. Jestem już tym zmęczony. Wolałbym dyskutować o tym, jak zagrałem w meczu czy zejść przy gwizdach kibiców, bo wtedy wiem, że oni wierzą w ten klub, chcą żebyśmy się rozwijali i grali lepiej.

— Co zrobić, żeby dobrze zakończyć ten rok pod względem sportowym i pokonać ŁKS?
— U siebie nie jesteśmy ułomkami i wiem, że jak będziemy mieli „czyste” głowy, to każdy wyjdzie i będzie walczył. Nie można zbyt mocno skupiać się na przeciwniku podczas meczu, tylko realizować własne cele. Z Podbeskidziem to nie wyszło, ale w meczu z ŁKS-em wyjdzie drużyna, która będzie chciała wygrać. Tylko szkoda, że beze mnie i że nie będzie okazji pokazać ostatni raz w tym roku „kormoranka” („cieszynka” Grzegorza Lecha, którą pokazuje po strzeleniu gola — red.)...
Emil Marecki


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Do rady drużyny #2632857 | 213.76.*.* 28 lis 2018 13:48

    Zadziwiające dla mnie jest to, że po zmianie trenera w pierwszym składzie grają tacy piłkarze jak Bucholc, Jegliński czy Paweł Głowacki, a na ławce siedzą Trojak, Stromecki, Szywacz. którzy są lepsi piłkarsko. Janek tylko narzeka i krzyczy po mediach, gdzie są nasze pieniądze i buntuje resztę drużyny. Prawda jest taka, że nie masz co liczyć na angaż w klubie 1 czy 2 ligowym. Z twoimi umiejętnościami max Huragan Morąg. Jak chcesz zarabiać to idź do roboty, po 8 h dziennie. A jak ci mało będzie zawsze możesz dorobić w markecie rozkładając towar. Natomiast Paweł na twoją grę nie da się patrzeć. Każda piłka do tyłu lub najbliższego. Koledzy Trojak czy Stromecki przewyższają cię co najmniej o klasę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. He_man #2632576 | 83.29.*.* 28 lis 2018 05:17

      Rozumiem ze z Bytowia mimo zamieszania wyszliscie z czystymi głowami bo ładnie zagra liście i wybraliście?

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. Argo #2632416 | 5.173.*.* 27 lis 2018 19:51

      Jeżeli Was to męczy marne grajki to przejdzcie przez ul. Leonharda do fabryki Michelin, poproście tam tam o prace i zapieprzajcie za 2 tys zł!! Tfuu

      Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

    3. greg #2632336 | 89.64.*.* 27 lis 2018 17:51

      Gdzie ty masz Lecha Poznań, przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem!

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    4. Redaktor do zwolnienia wstyd i hańba #2632260 | 81.190.*.* 27 lis 2018 15:48

      Jak można Grzegorza Lecha trenera mojego syna z rocznika 2011 łączyć z drużyną Lecha Poznań. Po takim artykule to sam bym zaniósł zwolnienie z redakcji. Jak w tym miescie można wspierać Stomil skoro w lokalna gazeta myli Stomil z Lechem Poznań przez nazwisko naszego Kapitana. Oczekuję przeprosin i sprostowania. Potraficie kpić z nauczycieli i ich pracy chyba domyślam się dlaczego. Studia dziennikarskie nie czynią nas dziennikarzami. Pozdrawiam Niebiescy.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

      Pokaż wszystkie komentarze (6)