Saloniki? Są pewne rachunki

2018-11-27 12:00:00(ost. akt: 2018-11-27 11:59:28)
UWM prowadzi trener Andrzej Grygołowicz.

UWM prowadzi trener Andrzej Grygołowicz.

Autor zdjęcia: Grzegorz Wadowski

W środę Indykpol AZS znów pokaże się kibicom w europejskich pucharach. W pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu CEV olsztynianie podejmą w Uranii mocny PAOK Saloniki (g. 18). To druga w historii konfrontacja AZS z ekipą z Salonik.
Zanim powiemy o historycznych ciekawostkach, parę słów trzeba poświęcić temu, co tu i teraz, czyli o jutrzejszym spotkaniu 1/16 finału Pucharu CEV, w którym Indykpol AZS zmierzy się w Uranii z greckim PAOK-iem Saloniki (g. 18). Nie ujmując nic poprzedniemu rywalowi ekipy Roberto Santilliego, którym był Hurrikaani Loimaa (3:0 w Olsztynie, 3:1 na wyjeździe), wicemistrzowie Grecji wydają się być o niebo solidniejszym rywalem niż sympatyczni Finowie. Serbski środkowy, brązowy medalista mistrzostw Europy Aleksandar Okolić, znani z gry w PlusLidze Dmytro Filippov, Aleksander Szafranowicz i Jewgienij Gorczaniuk, Wenezuelczyk Ivan Marquez czy mający za sobą grę w włoskiej Serie A1 Mitar Tzourits (choć on akurat leczy kontuzję) — ten zestaw nazwisk gwarantuje, że tym razem w Uranii będzie więcej emocji niż... na grzybach, jak to było w pojedynku z Hurrikaani.

Tym bardziej więc warto się pospieszyć i zakupić bilet na środowe spotkanie (cena: 20 i 10 złotych), bądź to w sprzedaży internetowej (jeszcze do godz. 17 w środę!), bądź też w punktach stacjonarnych. I tak, wejściówki na PAOK czekają na kibiców w siedzibie AZS w Kortowie przy ul. Oczapowskiego 12 (we wtorek w godz. 7.30-15.30, a jutro w godz. 7.30-14), jak również w sklepie EYE Sport przy ul. Kościuszki 43 (godz. 8-18). Tradycyjnie już w dniu meczu kasa biletowa w Uranii zostanie otwarta godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego, czyli w tym przypadku o godz. 17.

A teraz krótki rzut oka na pewien ciekawy wycinek z historii występów olsztynian w pucharach. Otóż w sezonie 1993/94 — a więc świeżo po zdobyciu ostatniego na długie lata medalu mistrzostw Polski (po srebrze w sezonie 1992/93 na kolejny taki sukces przyszło czekać aż do 2004 roku!) — siatkarze AZS trafili do Pucharu CEV i w 1/8 finału tych rozgrywek wpadli na Aris Saloniki, odpadając z dalszej rywalizacji po dwóch przegranych po 0:3 (12 stycznia 1994 w Olsztynie i tydzień później w Grecji). Olsztynian prowadził wówczas niezwykle zasłużony trener Andrzej Grygołowicz, który (po prawie 25 latach od tamtych gier) nadal pracuje w klubie z Kortowa, m.in. pomagając przy drugoligowym zespole siatkarzy.

— Zacząć trzeba od tego, że tamten AZS to nie była ta sama drużyna, która w poprzednim sezonie zdobyła srebro mistrzostw Polski. Zespół był znacznie osłabiony, bo z Olsztyna odeszło wtedy paru czołowych zawodników — opowiada Andrzej Grygołowicz. — Kto został i grał z Arisem? Z tego, co pamiętam, to w tamtej drużynie na pewno grali Szyszko, Szczotko, Szalpuk, Poskrobko, bracia Karwowscy, Kluchciński, Kuciński, Grynkiewicz, Skotnicki, Kowalczuk i Kosatka. Chyba wszystkich wymieniłem, bo wtedy nie było jeszcze libero i do meczów zgłaszało się 12, a nie 14 zawodników. Pamiętam jeszcze to, że nasz wyjazd na rewanż w Salonikach prawie nie doszedł do skutku. Byliśmy wtedy w kryzysie finansowym, organizacyjnym, no i personalnym, bo zespół się osłabił. No, więc siedzieliśmy w autokarze przed budynkiem klubowym i czekaliśmy na decyzję, czy jedziemy, czy nie. A właściwie czekaliśmy na to, czy znajdą się pieniądze na ten wyjazd. Bo takie to były czasy, że za autobus, którym mieliśmy przejechać z lotniska w Atenach do Salonik, no i później w drodze powrotnej, trzeba było płacić... Jak dziś pamiętam: po dwóch godzinach siedzenia w autokarze, pojawił się prezes Baranowski i przyniósł nam w kopercie pieniądze na ten wyjazd. Tak że w końcu polecieliśmy do Grecji... Aris był drużyną międzynarodową, która zawierała kontrakty z prawdziwego zdarzenia, a prowadził ich wtedy Zoran Gajić (słynny serbski trener, który doprowadził reprezentację Jugosławii w 2000 roku do olimpijskiego złota w Sydney — red.). Jest parę wspomnień związanych z tamtymi meczami, ale generalnie to było do przewidzenia, że nie damy im rady. W tym kryzysie, jaki nas dotknął, trudno było liczyć, że coś zwojujemy... Liczę, że teraz będzie inaczej, choć od razu trzeba powiedzieć, że w Salonikach pewnie będzie ciężko, bo w Grecji przeważnie gra się ciężko. Dlatego trzeba u nas wyrobić sobie jakąś zaliczkę — kończy trener Andrzej Grygołowicz.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ja #2632429 | 176.221.*.* 27 lis 2018 20:22

    No tak bo teraz za autokar się nie płaci. Tankuje się powietrze a kierowca jest wolontariuszem xD

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz