Miłosz Trojak: Cieszy wygrana, cieszy też gra

2018-10-30 09:12:32(ost. akt: 2018-10-30 09:19:03)
Jestem przekonany, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej, a to zwycięstwo z Garbarnią wiele nam da — twierdzi Miłosz Trojak ze Stomilu Olsztyn

Jestem przekonany, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej, a to zwycięstwo z Garbarnią wiele nam da — twierdzi Miłosz Trojak ze Stomilu Olsztyn

Autor zdjęcia: Emil Marecki

Od pierwszej do ostatniej minuty byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Szkoda, że wynik nie jest wyższy, ale najważniejsze jest zwycięstwo — mówi Miłosz Trojak z I-ligowego Stomilu. Po wygranej z Garbarnią, olsztyńscy piłkarze są na 16. miejscu w tabeli.
— Mimo dobrej gry i sporej liczby sytuacji, jedyną bramkę w meczu z Garbarnią Kraków udało wam się strzelić dopiero w 82. min spotkania...
— Na pewno cieszy gra, bo od pierwszej do ostatniej minuty byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Żałujemy na pewno, że wynik nie jest wyższy, bo mieliśmy naprawdę dużo dogodnych sytuacji. Ja sam mogłem strzelić chyba ze trzy gole... Najważniejsze są jednak trzy punkty, tym bardziej że już dawno nie wygraliśmy, więc zdecydowanie to cieszy nas najbardziej. Mam nadzieję, że kibice są zadowoleni, bo zobaczyli naprawdę dobry Stomil.

— Grasz jako defensywny pomocnik, ale w sobotę robiłeś sporo dryblingów do przodu i nie raz mijałeś rywali jak tyczki. To jakieś nowe wytyczne od trenera?
— Piotr Zajączkowski ustawia mnie trochę wyżej na środku pomocy, a ja lubię mieć piłkę przy nodze, lubię wchodzić w dryblingi. Dobrze, że to wychodziło w tym meczu i faktycznie chyba miałem taki dzień konia (uśmiech). Cieszy na pewno to, że cała drużyna dobrze zagrała i że nie straciliśmy bramki, bo jak wiemy, do tej pory cały czas te bramki traciliśmy. Garbarnia miała może jeden celny strzał... Zasłużyliśmy na to zwycięstwo i bardzo się z tego cieszymy.

— Od 67. minuty graliście z przewagą jednego zawodnika. Nie bałeś się, że znów coś nie wyjdzie, tak jak w meczu z Chojniczanką (Stomil przegrał w Chojnicach 1:2, mimo że przez 70 minut grał w jedenastu na dziesięciu — red.)?
— Może gdzieś tam przemknęło przez głowę, żeby nie powtórzyło się to, co w Chojnicach, gdzie też mieliśmy o jednego człowieka więcej na boisku, a przegraliśmy mecz, jednak teraz patrząc po chłopakach, widziałem w nich zadziorność. Mówiliśmy sobie, że — niezależnie od wydarzeń na boisku — musimy być skoncentrowani od pierwszej do 90. minuty. No i graliśmy dobrze w piłkę, mieliśmy dużo sytuacji.

— W poprzednim meczu Stomil zremisował 1:1 w Niecieczy, a ty strzeliłeś bramkę na wagę remisu. Co ciekawe, był to twój pierwszy gol w rozgrywkach I ligi, bo jeszcze w barwach Ruchu Chorzów ani razu nie wpisałeś się na listę strzelców.
— Bardzo się ucieszyłem z tamtego trafienia, bo zdobyliśmy na wyjeździe cenny punkt. Teraz też mogłem strzelić gola: wpadłem w pole karne, ale chyba niepotrzebnie przekładałem sobie piłkę z nogi na nogę. Zabrakło chłodnej głowy... Będą indywidualne treningi, bo tych strzałów z daleka mi brakuje. Jestem przekonany, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej, a to zwycięstwo z Garbarnią wiele nam da.

— W najbliższą sobotę gracie na wyjeździe ze Stalą Mielec. Czego można się spodziewać po tym spotkaniu?
— Oglądałem Stal w starciu z GKS-em Katowice i mogę powiedzieć, że jest to zespół, który też lubi grać w piłkę. A że my lubimy grać z kontrataku, więc nam to pasuje. Pewnie będzie dużo walki jeden na jeden... Z Garbarnią pokazaliśmy, że jesteśmy wybieganym i walecznym zespołem, a teraz musimy to potwierdzić w Mielcu. Wiadomo, w jakiej sytuacji jesteśmy, więc kolejne trzy punkty są dla nas niezwykle ważne...

Cała rozmowa z Miłoszem Trojakiem we wtorkowej "Gazecie Olsztyńskiej".