Czapki z głów przed tą drużyną

2018-10-03 12:00:00(ost. akt: 2018-10-03 12:51:28)
Radość Polaków po drugim już zwycięstwie nad Serbią

Radość Polaków po drugim już zwycięstwie nad Serbią

Autor zdjęcia: www.fivb.org

- Nie mam wątpliwości: kluczem było zwycięstwo nad Amerykanami — podkreśla Mariusz Szyszko, kiedyś reprezentacyjny rozgrywający i zawodnik AZS Olsztyn, a teraz dyrektor "złotej" reprezentacji siatkarzy. Oto jego mundialowy alfabet.
ARGENTYNA
Upadek, pogrzeb — to są pierwsze słowa, które przychodzą mi na myśl. Prawie wszyscy nas już spakowali po przegranej z nimi (niespodziewane 2:3 na początek drugiej fazy mistrzostw świata — red.). Z Argentyną najbardziej kojarzy mi się płaczący w szatni Artur Szalpuk. Dobrze, że ta porażka się później „wymazała”, bo podejrzewam, że chłopak by miał traumę do końca życia (przy stanie 14:13 w tie-breaku polski przyjmujący miał trzy meczbole w górze... — red.).

BLOK
Nowakowski. Piotrek Nowakowski, który jest, a wydaje się, jakby go nie było. Bo niby go nie widać, nie odzywa się, a i tak straszy ludzi po drugiej stronie siatki. A ci często atakują w aut tylko dlatego, że chcą go ominąć. Bo się boją takiego blokującego...

CEL
Będę złośliwy w stosunku do trenera Heynena: cel był jasny — miejsce w szóstce (uśmiech). Przed mistrzostwami mówiłem, że jak już przejdziemy do drugiej rundy — bo to było oczywiste, że wyjdziemy z grupy — to później wszystko się może zdarzyć. No i, po przegranych z Argentyną i Francją, było niedaleko, żeby nas w szóstce nie było. Na szczęście, wygraliśmy z Serbią, która nam ten mecz odpuściła (śmiech).

DRZYZGA
Bardzo, bardzo dobry turniej Fabiana, chyba najlepszy w jego karierze reprezentacyjnej. Grał świetnie, pewnie dużo lepiej niż większość ludzi z zewnątrz przewidywała. Niezwykle mądry, kreatywny zawodnik, co jest bardzo ważne na tej pozycji (Fabian Drzyzga jest rozgrywającym — red.).

EMOCJE
W półfinale z Amerykanami emocje były wielkie, szczególnie pod koniec tie-breaka, ale w finale w ogóle ich nie było. Powiem szczerze: byłem pewien, że wygramy z Brazylią. Natomiast co do całych mistrzostw, to chyba się starzeję, bo — jak dla mnie — to był za długi turniej.

FINAŁ
Pięknie to wszystko wyglądało: Włosi nie doszli do finału, a i tak na trybunach były tłumy. A moje pierwsze skojarzenie z finałem to pewność i totalny spokój. Pewność tego, że chłopaki — po pokonaniu Amerykanów, którzy zostali przez nich złamani — już się nie zatrzymają. Amerykanie wygrywali ze wszystkimi, imponowali grą i pewnością siebie, a z nami przegrali. Po ciężkim, pięciosetowym boju, ale przegrali. To, co chłopaki zrobili z USA, było kluczem do tego, co się stało dzień później.

GRBIĆ
Nikola Grbić, kiedyś super zawodnik, a dzisiaj super trener, który trzyma w garści całą ekipę Serbii. Widać gołym okiem, że robi z tą drużyną bardzo dobrą robotę. Graliśmy z nimi dwa razy — na koniec drugiej rundy i już w szóstce — no i dwa razy nie oddaliśmy im seta. Przełomowy był pierwszy mecz, ten, który od nich kupiliśmy (uśmiech), dzięki czemu przeszliśmy do szóstki. Bartek Kurek się wtedy odblokował, zresztą nie tylko on i dalej już poszło. Najważniejsze to dobrze kupić mecz... Przepraszam, ale nie mogę sobie odmówić złośliwości. Czytałem niektóre komentarze i przykro mi było, bo ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co piszą...

HEYNEN
Myślę, że bez Vitala Heynena nie byłoby tego tytułu. Powiem tak: doskonały trener, człowiek stuprocentowo zaprzedany siatkówce, fachowiec jakich mało, który znalazł się w odpowiednim miejscu, dzięki czemu mamy teraz to, co mamy. Bardzo dobre otwarcia mieli też jego poprzednicy na tym stanowisku, a później zaczynały się schody. Liczę, że teraz będzie inaczej...

ITALIA
Mówię „Włochy”, myślę „Roberto”, czyli nasz opiekun w Turynie, gdzie trafiliśmy po przenosinach z Warny. Roberto super się nami zajmował, był z nami od świtu do nocy, dbał o to, żeby niczego nam nie brakowało i robił naprawdę dobrą robotę. Tak więc, oprócz dobrej kawy, najlepiej zapamiętam z Włoch właśnie Roberto. Co do siatkarzy Italii: musieli wysoko z nami wygrać, żeby wejść naszym kosztem do czwórki, a przegrali pierwszego seta 14:25 i było po sprawie. Trener Heynen mógł wpuścić na boisko tych, którzy rzadziej grają. Bardzo podobała mi się reakcja włoskich mediów po tym meczu, czego trochę im zazdroszczę, bo my zostaliśmy skopani po Argentynie i Francji (porażki 2:3 i 1:3 w drugiej rundzie — red.). Oni przekuli to swoje zwycięstwo 3:2 w sukces, twierdząc, że oto rodzi się nowa drużyna...

JEDNOŚĆ
Chłopaki podkreślają, że to była największa siła tej drużyny. A ja mogę tylko potwierdzić, że ta jedność rzeczywiście istnieje. Zresztą, proszę sobie przypomnieć, jak trakcie meczu zachowywali się zawodnicy w kwadracie dla rezerwowych: zbierali się w kółko, przybijali sobie „piątki”, też byli razem...

KOCHANOWSKI
Z jednej strony: super, że tak doskonale dał sobie radę i jak rozmawiałem z trenerami, to wszyscy go wymieniali, że taki młody i utalentowany. A z drugiej, miał też taki okres w tym turnieju, że musiał sobie posiedzieć na ławce i... to też mu dobrze zrobi (uśmiech).

LIBERO
Zati, czyli Paweł Zatorski. To, co robił Zati w tych mistrzostwach, dobiłoby każdego po drugiej strony siatki. Goście walili w niego serwisami po 120 km/godz., a on czasem nawet nóg nie uginał, tylko na prostych nogach dogrywał te bomby pod siatkę. Bez dwóch zdań, najlepszy libero tego turnieju, czapki z głów...

ŁOMACZ
Człowiek z najfajniejszą fryzurą w ekipie (śmiech). Koledzy dorwali go po finale i podgolili mu włosy, przekonując go, że będzie świetnie wyglądał. No, ale Grzesiek nie był tym zachwycony... Przesympatyczny człowiek, który wchodził na boisko w trudnych momentach i nigdy nie pękał.

MAZUREK (DĄBROWSKIEGO)
Że nie zagrali nam hymnu po finale? Było tyle wrażeń, że tak na gorąco nawet tego nie zauważyliśmy. No, ale rzeczywiście: trochę mi brakowało tego, żeby chłopaki weszli razem na jakieś podium, na najwyższy stopień. W końcu byli najlepsi...

NOWAKOWSKI
Ostoja naszego bloku (zob. B jak blok). Przed finałem wysiadły mu plecy i wtedy po reakcjach chłopaków — którzy jeszcze rano w dniu meczu nie wiedzieli, czy Piotrek da radę zagrać — zobaczyłem, jak ważnym elementem tej drużyny jest Piotr Nowakowski. Który nie będzie gadał, nie będzie hasał, ale jak ma zablokować Russella w tie-breaku półfinału z USA, to to robi i już. Tak, że tym gościom z drugiej strony uszy opadają... I tu wielkie słowa uznania pod adresem sztabu medycznego, który postawił Piotrka na nogi na Brazylię.

OKĘCIE
Ojej, te tłumy kibiców... Trochę otworzyły mi się oczy, bo pamiętam, że po Atlancie to przywitanie na lotnisku trochę inaczej wyglądało (Mariusz Szyszko jest olimpijczykiem z Atlanty '96, gdzie Polska przegrała wszystkie pięć meczów — red.). A po chłopakach widziałem, że nie wszyscy się spodziewali takiego powitania. Szacunek dla ludzi, którzy mają siłę i ochotę wspierać naszą drużynę.

POLSCY KIBICE
Byli na trybunach, było ich słychać, ale wyjątkowo nie stanowili większości, chyba pierwszy raz. Nie byliśmy lubiani, bo ograliśmy Włochów i od tego momentu trybuny kibicowały przeciwko nam. Brawa dla kibiców, którzy nas wspierali i w Warnie, i później w Turynie.

QREK I QBIAK (A WŁAŚCIWIE KUREK I KUBIAK)
Odkąd pamiętam, a trochę już widziałem, bo łażę po tym świecie już 50 lat: nigdy nie było u nas takiego gościa, jak Michał Kubiak. To prawdziwy kapitan, człowiek, który podejmuje decyzje, scala tę grupę i w dobrym tego słowa znaczeniu, ma ją pod sobą. A Bartek Kurek? Po prostu MVP (uśmiech). I kto by pomyślał, że tak to się skończy, prawda? Jeszcze podczas pierwszej rundy tego turnieju Bartek nie zachwycał, ale w tych najważniejszych meczach stał się absolutnie kluczową postacią zespołu. Przywilej gwiazdy.

ROSJA
Rozczarowanie. Choć gdyby w Final Six wygrali z Brazylią, a prowadzili już 2:0 w setach, to całkiem inaczej mogłoby się to potoczyć. Kto wie, gdyby dobili Brazylię, to być może nie bylibyśmy mistrzami świata... No, ale siła, siła, siła i skoczność nie wystarczyły.

SZALPUK
Duży chłopak już (uśmiech). A znam go od małego, bo to syn mojego kolegi z boiska (Jarosława Szalpuka, byłego siatkarza AZS — red.) i rówieśnik mojej córki, z którą się wychowywał. Aż serce rośnie, jak się na niego patrzy, bo Artur dojrzewa sportowo z meczu na mecz, kończy wszystkie trudne piłki. Według moich przyjaciół ze sztabu medycznego kadry, to jest przyszły kapitan reprezentacji Polski.

TURYN
Super wspomnienia. Oczywiście, najbardziej związane z tym, co się działo w tej pięknej hali o niesamowitej akustyce. Ciekawostka: mieszkaliśmy w hotelu, na którego dachu jeszcze w latach 30-tych urządzono... tor samochodowy do testowania różnych modeli Fiata. Przez lata to był obiekt fabryki Fiata, teraz tor jest nieczynny, a w tym budynku jest hotel. Zresztą bardzo przyjemny.

USA
Nie przypisuję sobie wyłączności, ale przed półfinałem też powiedziałem, że jak chłopaki wygrają z Amerykanami, to zdobędą złoto. Amerykanie przyjechali na te mistrzostwa jak po swoje, a zostali przez nas złamani. Daj Boże, żeby na dłuższy czas... Oni byli tak pewni swojej mocy, swoich możliwości, systemu gry, wytrenowania, brzuszków, pompek i tak dalej, że wybrali sobie na rywala w półfinale regularnie ogrywaną przez nich ostatnio Polskę. No i się przeliczyli. Szczerze? Nie wierzyłem, że to nastąpi już teraz, myślałem, że raczej za dwa lata, na igrzyskach w Tokio. Szacunek naszym chłopakom, bo złamać kręgosłup takiemu zespołowi to jest coś wielkiego.

WARNA
Chory Michał Kubiak — takie mam skojarzenie z Warną. Zespół się rozsypał i byliśmy o krok od pakowania się do domu. Niesamowita praca sztabu medycznego, który zajmował się Kubim przez 24 godziny na dobę, postawiła go na nogi, choć naprawdę było już źle, o czym nikt nie wiedział. No, ale Kubi pojawił się w kluczowym momencie tego meczu z Serbami, który — zdaniem niektórych — kupiliśmy, no i się wszystko odwróciło.

ZŁOTO
Wielka sprawa, zwłaszcza że została powtórzona cztery lata po zwycięstwie w 2014 roku. Choć do dorównania naszym legendom z drużyny Huberta Wagnera (mistrzowie świata z 1974 i olimpijscy z 1976 — red.) brakuje jeszcze jednego. Dobrze by było, żeby chłopaki zdobyli medal w Tokio za dwa lata. Tego im wszyscy życzymy...

Piotr Sucharzewski