Mariusz Szyszko: Szlachectwo zobowiązuje i tyle

2018-09-13 09:19:42(ost. akt: 2018-09-13 09:31:21)
W gronie współpracowników Vitala Heynena (pierwszy z prawej) jest m.in. Mariusz Szyszko (stoi obok niego)

W gronie współpracowników Vitala Heynena (pierwszy z prawej) jest m.in. Mariusz Szyszko (stoi obok niego)

Autor zdjęcia: www.fivb.org

Opowiadanie przed turniejem o tym, czego to my nie zrobimy, jest trochę niewygodne — mówił (jeszcze przed zwycięskim meczem z Kubą) Mariusz Szyszko, olimpijczyk z Atlanty (1996), były siatkarz i prezes AZS Olsztyn, a dziś dyrektor reprezentacji Polski siatkarzy. Na otwarcie mistrzostw świata Polacy pokonali Kubańczyków 3:1.
— Jakie warunki socjalno-bytowe zastali Biało-czerwoni w Warnie?
— Z mojego punktu widzenia, takie sobie, bo nie mam widoku na morze, jak moi koledzy (śmiech). Ale i tak widok jest niezły. A już poważniej, warunki są w porządku: dobry hotel, dobre jedzenie... Mieliśmy wcześniej różne doświadczenia, a teraz nabywamy kolejnych i muszę je określić jako całkiem niezłe.

— Mimo, że dojeżdżaliście na siłownię taksówkami?
— Z siłowni mogliśmy skorzystać tylko podczas treningu w hali, a nam ten termin nie odpowiadał. Musieliśmy więc sami sobie zorganizować siłownię, no i zorganizowaliśmy. Tyle. Nic wielkiego się nie dzieje.

— Odpukując w niemalowane drewno: cała czternastka jest zwarta, zdrowa i gotowa do gry w mistrzostwach?
— Tak i to jest chyba jedna z ważniejszych informacji, zwłaszcza że w innych drużynach różnie się dzieje: słyszy się narzekania na zdrowie często kluczowych zawodników. A u nas jest spokojnie. Tfu, tfu, ja też odpukuję...

— To pytanie zadają sobie pewnie wszyscy kibice i nie tylko: na co jest stać Polaków w tym turnieju?
— I to jest pytanie, które wprost „uwielbiam” (uśmiech). Jak bym miał szklaną kulę, to bym ją potarł i wtedy mógłbym coś powiedzieć. Cztery lata temu było tak samo: przed turniejem też nikt nie wiedział, jak to się skończy, i pewnie nikomu nie przyszło wtedy do głowy, że Polska wygra mistrzostwa świata. Wydaje mi się, że żaden w miarę rozsądnie myślący człowiek nie powie, że celujemy w pierwsze, szóste czy dziewiąte miejsce, bo tego się nie da określić. O końcowym wyniku decyduje tyle różnych zmiennych — poczynając od zdrowia, zahaczając o szczęście, a kończąc na tym, że jednego dnia ci wszystko wychodzi, a drugiego idzie jak po grudzie — że nie da się, ot tak, powiedzieć, na co nas stać. Bo stać nas na wszystko.

— Pojęcie tyleż pojemne, co niebezpieczne, bo może oznaczać i złoty medal, i odpadnięcie już po pierwszej rundzie.
— Sto procent racji, chociaż z tą drugą opcją to już nie przesadzajmy. Mimo że w siatkówce — tak jak i w innych grach zespołowych — obowiązuje oklepane, ale i prawdziwe stwierdzenie, że nie ma już słabych drużyn... Umówmy się, jeżeli jedziesz na taki turniej jako mistrz świata, to — bez względu na to, jak przez te ostatnie cztery lata zmieniły się realia — do czegoś to zobowiązuje. Albo inaczej: szlachectwo zobowiązuje. O niewyjściu z grupy nikt w tej drużynie nie myśli. Chodzi o to, żeby awansować z jak największą liczbą zwycięstw i to jest to, o czym myślimy (do dalszej fazy turnieju przejdą, z zaliczeniem wyników z I rundy, aż cztery z sześciu zespołów z każdej z czterech grup — red.). Choć dywagowanie przed turniejem o tym, czego to my nie zrobimy, jest trochę niewygodne... Nie chcę „odbierać” Adamowi Małyszowi powiedzenia o koncentrowaniu się na oddaniu dwóch dobrych skoków, a nie na wyniku, ale coś w tym jest. My też koncentrujemy się na razie tylko na pierwszym meczu, z Kubą. O następnych wyzwaniach będziemy myśleć później...

* W swoim pierwszym meczu bułgarsko-włoskiego turnieju Polska wygrała z Kubą 3:1 (18, 19, -21, 14). Biało-czerwoni zagrali w składzie: Drzyzga (1 pkt), Kubiak (14), Nowakowski (9), Kurek (17), Szalpuk (20), Kochanowski (5), Zatorski (libero) oraz Łomacz, Schulz (2), Wojtaszek. W czwartek o godz. 16 Polska zmierzy się z Portoryko.

* Inne mecze, grupa D: Bułgaria — Finlandia 3:0 (21, 19, 22), Iran —Portoryko 3:0 (19, 14, 18).
Grupa A: Włochy — Japonia 3:0 (20, 21, 23), Dominikana — Słowenia 1:3 (22, -13, -13, -17); Belgia – Argentyna 3:1 (19, 19, -22, 19); grupa B: Francja — Chiny 3:0 (20, 21, 17), Holandia — Kanada 0:3 (-15, -23, -18), Brazylia — Egipt 3:0 (17, 22, 20); grupa C: Kamerun — Tunezja 3:0 (20, 26, 21); Australia — Rosja 0:3 (-21, -20, -16); USA — Serbia 3:2 (-15, 14, -21, 20, 10).

Cała rozmowa z Mariuszem Szyszko — w czwartkowym wydaniu gazety.