Memoriał Braci Ejsmontów

2018-09-06 12:00:00(ost. akt: 2018-09-05 17:02:32)

Autor zdjęcia: organizatorzy

W sobotę żeglarze z Warmii i Mazur spotkają się tradycyjnie w Węgorzewie, by uczcić pamięć legendarnych Wolnych Polskich Żeglarzy, zaginionych 50 lat temu na morzu braci Ejsmontów.
Grudzień 1969 roku. Dwaj bracia-bliźniacy z Węgorzewa: Mietek i Piotr Ejsmontowie oraz towarzyszący im Wojtek Dąbrowski, szykowali się do skoku na przylądek Horn. Opłynięcie tego najdalej na południe wysuniętego punktu Ameryki Południowej uważane jest za naprawdę poważny wyczyn żeglarski i ci, którzy tego dokonali, tak zwani „caphornowcy”, cieszą się wśród braci żeglarskiej wielkim poważaniem. Ale próba dokonania tej sztuki na małym, niespełna siedmiometrowym jachcie, będącym przy tym jednostką o niezbyt dużej „dzielności morskiej”, to naprawdę czyn, na który odważyłoby się niewielu.

Łatwo teraz oceniać krytycznie tę szaloną wyprawę młodych węgorzewskich romantyków. Ale w tamtych czasach, gdy niespełna trzydziestoletni bracia Ejsmontowie musieli uciec z zamkniętego za „żelazną kurtyną” PRL-u, aby zrealizować rejs swoich marzeń, wszystko wyglądało inaczej. Kiedy w roku 1965 dotarli do Danii, poprosili tam o azyl, argumentując, że w ojczyźnie nie mają szans na uprawianie swobodnej żeglugi. Pracowali potem w duńskiej fabryce i zbierali pieniądze na jacht. Nie czas tu może i miejsce na szczegółowy opis żeglarskich perypetii braci, którzy w swojej podróży dookoła świata nieśli na rufie zaprojektowaną przez siebie banderę Wolnych Polskich Żeglarzy: biało-czerwoną flagę z wcięciem, błękitną obwódką i orłem w koronie. Wspomnijmy tylko, że po wielu przygodach docierają w Wigilię roku 1968 do Miami na Florydzie, a ich przybycie staje się wydarzeniem w USA. Otrzymują zaproszenie do Kongresu oraz goszczą w wielu polskich domach. Zbierają też pieniądze na nowy jacht, siedmiometrową „Polonię”, którą wychodzą w morze niecały rok później. Święta Bożego Narodzenia 1969 roku planują spędzić „pośród lodów południa na przylądku Horn”. To cytat z ich ostatniego listu do domu wysłanego z Buenos Aires. Nikt ich już później nie spotkał i całą trójkę uznano za zaginioną na morzu.

Przyjaciele Ejsmontów kpt. Mieczysław Piskorz z Węgorzewa oraz Sławomir Kęsicki z Kętrzyna zaczęli organizować regaty dla uczczenia pamięci Wolnych Polskich Żeglarzy już w latach 70. Dla niepoznaki, w obawie przed interwencją władzy, nazwano je wtedy Regatami Babiego Lata. Dopiero po roku 1989 tzw. czynniki oficjalne przestały uważać braci za zdrajców ojczyzny i nawet nazwano ich imieniem jedną z ulic Węgorzewa. A od 23 lat w każdą pierwszą sobotę września rozgrywany jest na Jeziorze Mamry Puchar Ejsmontów.

- Rok temu w regatach wzięło udział 36 załóg, ale teraz spodziewamy się udziału nawet 50 jachtów – mówi komandor Kętrzyńskiego Klubu Żeglarskiego Kaper Tadeusz Siwicki. Partnerem KKŻ Kaper jest przy organizacji tej imprezy Klub Morski LOK w Węgorzewie, w którym kiedyś bracia Ejsmontowie zdobywali swoje żeglarskie szlify. Regaty zostaną rozegrane w klasach: otwartopokładowe, kabinowe jednokadłubowe do 7,99 m długości, kabinowe jednokadłubowe od 8 m długości, dwukadłubowe, czyli katamarany. Planuje się rozegranie jednego wyścigu długodystansowego, który wystartuje z redy Węgorzewa o godz. 12. Przedtem żeglarze złożą jeszcze kwiaty pod tablicą poświęconą braciom Ejsmontom na terenie LOK Węgorzewo. - Tegoroczna trasa jest tak opracowana, by jachty zdążyły wrócić do portu przed zmierzchem - informuje komandor Siwicki. – A po zakończeniu wyścigu i wręczeniu dyplomów zapraszamy wszystkich na żeglarską biesiadę. Dzięki pomocy kętrzyńskich i węgorzewskich biznesmenów nie powinno nikomu niczego zabraknąć. Praca przy organizacji tej imprezy jest dla mnie ważna także ze względów osobistych. Bracia Ejsmont kończyli bowiem tę samą co ja podstawówkę w Kętrzynie. Niedługo rozpoczniemy starania o umieszczenie na budynku szkoły tablicy ku ich pamięci. Bardzo inspirują mnie także słowa znanego polonijnego żeglarza i autora książek Andrzeja Urbańczyka: „Nie zapominajmy Mieczysława i Piotra, to oni są historią biało-czerwonych żagli, a nie ci, którzy po ich śmierci udawali, że nie ma o czym mówić”.

Imprezie patronują burmistrzowie Kętrzyna oraz Węgorzewa, a z Kanady udzielają jej swojego błogosławieństwa państwo Wanda i Jerzy Śmiechowiczowie, sprawując „patronat rodzinny”. Pani Wanda jest bowiem siostrą zaginionych 50 lat temu na morzu kętrzyńsko-węgorzewskich żeglarzy.
Łukasz Czarnecki-Pacyński