Lata lecą, ale sił nie ubywa!

2018-08-30 13:00:00(ost. akt: 2018-08-30 13:51:09)
Jarosław Gulak (czwarty z lewej) na portugalskim podium tuż po odebraniu srebrnego medalu

Jarosław Gulak (czwarty z lewej) na portugalskim podium tuż po odebraniu srebrnego medalu

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Olsztynianin Jarosław Gulak, mimo upływających lat, nie potrafi rzucić w kąt kajakowych wioseł. Niedawno wrócił z Portugalii z dwoma srebrnymi medalami mistrzostw świata weteranów, gdzie walczył w kat. wiekowej 60-64 lata.
Regaty odbyły się w miejscowości Montemor o Velho. Do walki o medale mistrzostw świata weteranów przystąpiło ponad 430 zawodników i zawodniczek reprezentujących 32 kraje. Ścigano się na 1000, 500 i 200 metrów. Reprezentacja Polski liczyła zaledwie jedenaście osób, a mimo to wywalczyła aż 18 medali: 6 złotych, 8 srebrnych i 4 brązowe, zajmując zespołowo wysokie czwarte miejsce. Biało-czerwona ekipa ustąpiła tylko Hiszpanii, Rosji i Niemcom. Jedynym reprezentantem Warmii i Mazur na tej wielkiej imprezie był pan Jarosław, który startował w kategorii wiekowej 60-64 lata. Na portugalskim torze Gulak wypływał dwa tytuły wicemistrzowskie: w K-4 500 Men i K–4 500 Mix. Olsztynianin startował również w jedynce na 1000 i 200 m. Na obu dystansach przebił się do finału B, zajmując (odpowiednio) drugie i pierwsze miejsce.
Kajakarski weteran rozpoczął swoją sportową przygodę od… piłki nożnej. — Miałem dziesięć lat, jak z chłopakami z podwórka poszliśmy na boisko przy ulicy Gietkowskiej na pierwszy trening młodzików Stomilu — wspomina. — Po jakimś czasie część z nich zrezygnowała, a i ja zbyt długo tam też nie chodziłem. Któregoś dnia zjawił się w naszej szkole (SP 12 — red.) pan Marian Rapacki i wskazując na mnie, powiedział, abym przyszedł na przystań na zajęcia kajakarskie. Przyszedłem i... zostałem na długo. Pamiętam, że po roku w regatach o mistrzostwo kraju młodzików zająłem czwarte miejsce. Bardzo wtedy płakałem, bo medal uciekł mi sprzed nosa, ale jednocześnie to czwarte miejsce mocno mnie zdopingowało do dalszych treningów — podkreśla Jarosław Gulak.
W kolejnych latach nasz bohater zdobywał medale mistrzostw Polski we wszystkich kategoriach wiekowych. Uwieńczeniem jego startów był tytuł mistrza Polski juniorów w K-1 500 oraz brązowy medal mistrzostw kraju seniorów w K-2 500 z Henrykiem Serowikiem. W 1985 roku Jarosław Gulak rozpoczął niełatwe stacjonarne studia geodezji i zaprzestał wyczynowego uprawiania sportu, mimo że był w kadrze narodowej.
Do kajakowego ścigania powrócił dopiero w 2000 roku, no i przez 18 lat rywalizacji w grupie weteranów wypływał multum medali. Startował też z powodzeniem w smoczych łodziach i ma na swoim koncie cztery medale mistrzostw świata oraz piętnaście tytułów mistrza Europy. Był inicjatorem organizacji mistrzostw Polski weteranów, a historycznie pierwsze takie zawody odbyły się właśnie w Olsztynie.
Jak tylko dowiedział się o portugalskich mistrzostwach świata, to od razu postanowił w nich uczestniczyć. — Do Montemor pojechałem, a właściwie poleciałem, za własne pieniądze — opowiada. — Był problem ze sprzętem, bo chciałem płynąć w Portugalii w swojej jedynce. W końcu dowieźli mi ją samochodem z kraju, oczywiście za opłatą, koledzy z polskiej ekipy. Zawody były bardzo dobrze zorganizowane, pewnie dlatego, że był to sprawdzian toru i organizatorów przed rozpoczynającymi się tam, krótko po nas, mistrzostwami świata. Mile wspominam szczególnie start nasze czwórki mikstowej, bo niewiele zabrakło nam do złota. W naszej czwórce płynęły dwie panie, jedna z Krakowa, a druga z Bydgoszczy oraz kolega z Krakowa. — informuje na koniec podwójny wicemistrz świata weteranów.
Lech Janka