A po regatach była grochówka

2018-08-16 12:00:00(ost. akt: 2018-08-15 10:59:47)

Autor zdjęcia: Tomasz Widawski

21 załóg wystartowało w XVII Międzynarodowych Mistrzostwach Polski DZ rozegranych na jeziorach i kanałach północnej części szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Regaty rozegrano w 3 klasach: Dezeta Tradycyjna, Klasyczna i open.
Linia startu tego najtrudniejszego wyścigu śródlądowego w Polsce jest otwierana tradycyjnie w sobotę o godz. 13, aby zdążyły dojechać do Giżycka wszystkie załogi przybywające nieraz z daleka. Jednak ci, którzy mogli, pojawili się na przystani Międzynarodowego Centrum Żeglarstwa i Turystyki Wodnej już w piątek, przywożąc swoje DeZeTy na specjalnych przyczepach. Ekipa Centrum bardzo sprawnie poradziła sobie ze zrzuceniem łódek na wodę przy pomocy dźwigu i można było przystąpić do klarowania takielunku, czyli ustawiania masztów złożonych na czas transportu.

Sobotni poranek powitał żeglarzy deszczem oraz brakiem wiatru. Komandor regat Marek Winiarczyk przekładał więc start kilkakrotnie, czekając na warunki bardziej sprzyjające do żeglugi. W końcu nie można już było jednak dłużej czekać – przed nimi było przecież ponad 100 kilometrów trudnej żeglugi, a tu noc za pasem, więc komandor zdecydował, że zaczynamy o 16 bez względu na wszystko. I wtedy zaczęło się.

Regulamin wyścigu dopuszcza możliwość płynięcia na wiosłach, zamiast na żaglach – co jest konieczne w związku prowadzeniem trasy przez osłonięte od wiatru kanały żeglugowe. Każdy skipper – tak nazywa się kapitana niewielkiej jednostki – mógł więc zdecydować, czy bardziej opłaca mu się płynąć na wiosłach, czy na żaglach. Kilka łódek wystartowało zatem na wiosłach, uzyskując nawet w pierwszych chwilach wyścigu pewną przewagę. Wtedy prowadzenie objął w wyścigu „Rekin” z załogą studentów UWM – wielokrotnych zwycięzców poprzednich regat. Po piętach deptał im jednak „Ekspedyt”, którego doświadczony skipper Zbigniew Choroszucha stwierdził, że nie są przecież jednak „galernikami”, a przede wszystkim żeglarzami. Na potwierdzenie tych słów po jakiejś godzinie pojawiły się pierwsze silniejsze podmuchy wiatru i wtedy zaczęły już decydować umiejętności nawigacyjne skipperów, a nie siła fizyczna załóg. Nie dało się jednak zupełnie zrezygnować z wiosłowania, na trasie regat jachty musiały meldować się bowiem w kolejnych punktach kontrolnych i przechodzić w tym celu przez osłonięte od wiatru kanały.

Jeden z takich punktów ustawiono na przykład na kei w Węgorzewie, a dotarcie do niego wymagało zrzucenia żagli i intensywnego wiosłowania Węgorapą i Kanałem Węgorzewskim. Warto było nie spać całą noc i pracować ciężko przy wiosłach oraz przy kładzeniu masztów podczas dwukrotnego nocnego przejścia pod mostem w Kirsajtach, by przeżyć świt na rozfalowanym jeziorze na jachcie pędzącym pod żaglami wypełnionymi świeżą, poranną bryzą w promieniach wschodzącego słońca. Potem jeszcze boja zwrotna na jeziorze Kisajno w pobliżu wejścia do MCŻiTW i znowu tzw. „śledź”, czyli żeglowanie do kolejnej boi zwrotnej ustawionej na Jeziorze Sztynorckim.

Przez prawie cały wyścig młodzież z „Rekina” toczyła zaciętą walkę z załogą „emerytów” - doświadczonych żeglarzy w dojrzałym wieku, którzy startowali na „Ekspedycie”. Na odcinkach trasy, na których decydowały umiejętności nawigacyjne skipperów, „emeryci” wygrywali, nie mieli jednak szans ze studentami, gdy trzeba było wiosłować. Ostatecznie ci drudzy byli na mecie przed „emerytami” o całe 14 minut. „Emeryci” odgrażali się, że w przyszłym roku wezmą kilku mocno zbudowanych wioślarzy i wtedy nie dadzą już nikomu szans. Trzeci w klasie open przyszedł do mety „Pablo” z załogą licealistów - uczniów Zespołu Szkół w Olsztynku.

W klasie „DZ Klasyczna” także trwała zażarta walka. O pierwsze miejsce konkurowali kilkakrotni zwycięzcy tego wyścigu, czyli „Egeria”, oraz „Pierwsza Szklanka”. Na kolejnych punktach kontrolnych raz jedni, raz drudzy meldowali się z kilkuminutową przewagą. Ostatecznie „Pierwsza Szklanka” wygrała o zaledwie 3 minuty! Trzecie miejsce ze stratą 12 minut zajęła młoda załoga na „Acatusie”. Było to dużą niespodzianką, gdyż pokonali „Balangę”, na której startowała załoga z Łotwy - wielokrotni medaliści poprzednich edycji regat. Dużą popularnością cieszyła się międzypokoleniowa załoga ze Śląska „Fatry z Bajtlami”. „Fater” to po śląsku „ojciec” i tak trzech śląskich żeglarzy wciągnęło do żeglowania swoje pociechy, po śląsku zwane „bajtlami”. Zajęli siódme miejsce w swojej klasie, a kiedy wracali do portu, to na kei witał ich fan club w specjalnie uszytych żółtych koszulkach, w którym oprócz kilku bajtli uczestniczyły także matki młodych załogantów.

W klasie „DZ Tradycyjna” walka o zwycięstwo również trwała do samego końca. Jedenastokrotny zwycięzca regat - jacht „Zakara” - przegrał walkę o złoty medal z „Komodorem” o 7 minut. Trzeci był „Hugo”.
Tradycyjnie na każdą przekraczającą metę załogę czekały gorące grochówka i bigos, które były serwowane w porcie z kuchni polowej. Zawodnicy otrzymali medale, puchary i dyplomy oraz losowali nagrody – między innymi sztormiaki i worki żeglarskie ufundowane przez producenta, firmę Hornet. Puchar dla najlepszej załogi zagranicznej otrzymali Litwini, a nagrody wręczał Roman Łoziński, wiceburmistrz Giżycka.

Ceremonię zakończenia regat zaszczycił swoją obecnością Marek Słodownik, dziennikarz magazynu żeglarskiego „Rejs”, który 20 lat temu rzucił hasło: „Ratujmy DeZeTy”, rozpoczynając proces powrotu tej znakomitej klasy odkrytopokładowych dwumasztowych jednostek do powszechnego użytku w klubach żeglarskich: - Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku żeglowaliśmy swobodnie DeZeTą po Mazurach i wtedy nam się zamarzyło, żeby zrobić takie duże regaty tymi łódkami - nie po bojach, po trójkącie, ale w formie takiej turystyczno-nawigacyjnej. Reklamowaliśmy to jako zlot miłośników klasy i te regaty miały być tylko imprezą towarzyszącą temu spotkaniu weteranów. Potem zaczęło dołączać coraz więcej młodych ludzi zwabionych romantyczną przygodą całodobowego żeglowania w trudnych warunkach nawigacyjnych - przypomniała na zakończenie Marek Słodownik.

* Startujące w XVII MMPDZ jachty były podzielone na trzy klasy: Dezeta Tradycyjna (6 jachtów), Dezeta Klasyczna (11 jachtów) i open (4 jachty). Głównym organizatorem imprezy była tradycyjnie Mazurska Szkoła Żeglarstwa z Giżycka, a współorganizatorem tamtejsze Międzynarodowe Centrum Żeglarstwa i Turystyki Wodnej, natomiast patronat honorowy objął marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin (impreza była współfinansowana przez urząd marszałkowski).
Łukasz Czarnecki-Pacyński