Ster sportu w kobiecych rękach

2018-08-18 12:00:00(ost. akt: 2018-08-17 11:58:09)
Alicja Dzietowiecka na jednym z klubowych spotkań

Alicja Dzietowiecka na jednym z klubowych spotkań

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Alicja Dzietowiecka kieruje olsztyńskim sportem od siedmiu lat i jest na tym stanowisku już kolejną kobietą. — Sport był zawsze bardzo ważny w moim życiu — przyznaje dyrektorka Biura Sportu i Rekreacji Urzędu Miasta.
— Od jakiej pracy rozpoczęła pani swoje zawodowe życie?
— Właśnie od pracy związanej ze sportem. W 1997 roku, krótko po ukończeniu studiów na Wydziale Prawa i Administracji w UWM, podjęłam pracę w Wydziale Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Miasta. Kierownikiem wydziału była wtedy pani Irena Gawlik, moja pierwsza szefowa, a po niej Alicja Rutecka. Po zmianach organizacyjnych urzędu wyodrębniono jako samodzielną komórką organizacyjną Biuro Sportu i Rekreacji, które funkcjonuje do dzisiaj, a ja kieruję nim od 2011 roku.
— To nie przypadek, że w ostatnich latach olsztyńskim sportem kierują wyłącznie panie?
— Pewnie nie przypadek, bo może potrafią w skuteczny sposób łagodzić… obyczaje. Potrafią dogadać się, często w bardzo trudnych sprawach z ludźmi sportu. Wyznaję zasadę, że owocna współpraca ze środowiskiem sportowym jest w mojej pracy najważniejsza. Tworzenie polityki sportu w mieście nie jest przecież możliwe bez takiej współpracy. Najlepiej o danej dyscyplinie wiedzą trenerzy i działacze sportowi. My jesteśmy po to, aby ich wspierać i pomagać, co jest bardzo ważne.
— Ale jak to się stało, że to właśnie pani związała się tak mocno z olsztyńskim sportem?
— Sport był zawsze bardzo ważny w moim życiu. W czasach szkolnych należałam do szkolnych drużyn sportowych, uczestniczyłam licznych rozgrywkach. Choć sportu wyczynowego nie uprawiałam, to jednak zawsze dużo pływałam, jeździłam na rowerze, poza tym lubiłam też jeździć na nartach. Zresztą nadal sprawia mi wielką przyjemność…
— No to kiedy ostatnio jeździła pani na nartach?
— W ubiegłym roku w Białce Tatrzańskiej. I było super! Jazda na nartach bardzo mnie wciągnęła. Bywa tak, że z niecierpliwością oczekuję zimy i śniegu. Jednak zwykle trudno mi znaleźć na narty wolny czas, bo zima jest u nas okresem intensywnej pracy. Dlatego korzystam z naszych lokalnych wyciągów narciarskich. Najbardziej lubię Piękną Górę w Gołdapi. Wielka szkoda, że nasze zimy ze śniegiem są ostatnio takie krótkie.
— Co jest najtrudniejsze w pani pracy?
— Niełatwe, jak zresztą pewnie wszędzie, są sprawy finansowe. Środki przeznaczone na sport są zawsze niewystarczające. Robimy jednak wszystko, aby miejski sport wzmacniać. Co roku w budżecie miasta planowane są środki m.in. na dotacje, stypendia sportowe oraz na nagrody dla zawodników i trenerów. Niestety, dysponujemy takim a nie innym budżetem, który wprawdzie z roku na rok nie maleje, ale zawsze potrzeby znacznie go przewyższają. Staramy się do minimum upraszczać procedury związane z przekazywaniem środków klubom i organizacjom sportowym. Wiem, że w większości klubów, z powodu ograniczonych środków finansowych, trener jest osobą, która pełni jednocześnie rolę prezesa, księgowego, organizatora, więc to on głównie wykonuje papierkową robotę. Co roku organizujemy w tym zakresie szkolenia. Każdy ze szkoleniowców wie, że może do mnie przyjść ze swoim problemem. Środki przyznawane są w drodze otwartych konkursów ofert i robimy wszystko, aby rozstrzygane były już na początku roku. Od kilku lat umowy z klubami na realizację całorocznego szkolenia sportowego podpisujemy już w styczniu, bo wiemy, że szkolenie sportowe - szczególnie w grach zespołowych czy w sportach zimowych - wymaga finansowania od początku roku. Kiedyś było tak, że pieniądze trafiały do klubów w kwietniu. A to było zdecydowanie za późno. Ważne dla mnie jest, aby w możliwy sposób upraszczać pracę przedstawicielom klubów sportowych. Dlatego wprowadziliśmy zmianę odnośnie składania ofert na realizację szkolenia sportowego. Klub, aby otrzymać dofinansowanie na realizację całorocznego szkolenia sportowego wszystkich grup wiekowych w danej dyscyplinie sportu, przystępuje teraz do jednego konkursu ofert, podpisuje jedną umowę i składa jedno sprawozdanie. Upraszcza i ułatwia to znacznie klubom realizację i rozliczenie zadania.
— Jaki jest pani ulubiony sport?
— Nie jestem fanką jednej dyscypliny sportowej lub klubu. Kibicuję mocno wszystkim naszym zawodnikom i zespołom. Przyznaję, że najszybciej bije mi serce, kiedy nasi olsztyńscy zawodnicy walczą i zdobywają medale mistrzostw świata Europy i Polski. Mocno im kibicuje. Staramy się utrzymać w Olsztynie wybitnych zawodników. Nie jest to jednak takie proste. Ubolewam, że odszedł od nas do AZS AWF Katowice Karol Zalewski, halowy mistrz i rekordzista świata w sztafecie 4x400. Cieszymy się natomiast z pozyskania Konrada Bukowieckiego, świeżo upieczonego wicemistrza Europy. W tym duża zasługa prezydenta Piotra Grzymowicza.
— A jak to jest z przyznawanie olsztyńskim sportowcom stypendiów sportowych?
— Intencją miasta jest wspieranie rozwoju sportu poprzez między innymi finansowanie stypendiów sportowych uzdolnionym zawodnikom, będącym mieszkańcami Olsztyna, ale jednocześnie reprezentującym olsztyńskie kluby sportowe. Dwa lata temu okazało się, że zmieniła się interpretacja zapisów ustawy o sporcie i stypendia powinny być przyznawane mieszkańcom Olsztyna bez względu na to, jaki klub reprezentują. I tak stypendia mógłby otrzymać mieszkaniec Olsztyna reprezentujący np. klub z Warszawy, Krakowa czy Gdańska. Niestety, mamy ograniczone środki finansowe i nas na to nie stać. Z tym problemem zetknęły się również inne miasta w Polsce. Szukaliśmy rozwiązania i je znaleźliśmy. Już drugi rok stypendia sportowe finansowane są w ramach środków dotacyjnych, które kluby otrzymują na prowadzenie całorocznego szkolenia sportowego. Takie rozwiązanie daje większe możliwości trenerom w decydowaniu o stypendiach dla swoich zawodników.
— Ale oprócz dotacji poprzez konkursy, to niektóre organizacje otrzymują od miasta niekiedy solidną pomoc finansową. Tak było niedawno w przypadku zespołu piłkarzy Stomilu, który otrzymał pół miliona złotych.
— Stomil działa w formie spółki akcyjnej, która nie może otrzymywać od miasta dotacji na realizację szkolenia sportowego. W związku z tym, że miasto jest większościowym udziałowcem spółki, w tym roku spółka została dokapitalizowana ze środków budżetu miasta.
— Bardzo ważna dla miasta jest rozbudowa infrastruktury sportowej. Możemy pochwalić się m.in. nową świetną pływalnię, nowoczesną przystanią żeglarską oraz kajakarską, ale to za mało...
— Mamy już przygotowane projekty na halę sportową i stadion. Ich realizacja wymaga jednak wielkich pieniędzy, które będziemy musieli pozyskać z innych źródeł. W tym roku został złożony wniosek do Ministerstwa Sportu i Turystyki do programu „Inwestycji o szczególnym znaczeniu dla sportu”. Wkrótce w SP 15 powstaną boiska wielofunkcyjne, z których będą mogli korzystać zarówno uczniowie, jak i zawodnicy wyczynowi. Ponadto mamy w mieście dziesięć orlików, które cieszą się dużym zainteresowaniem i są w całości wykorzystywane.
— Problemem, który ma ostatnio miejsce w Olsztynie, są klasy sportowe koszykówki.
— Znam dobrze tę sprawę. Klasy sportowe w olsztyńskich szkołach podstawowych istnieją już w kilku specjalnościach sportowych, m.in. w lekkiej atletyce, piłce nożnej, w pływaniu i siatkówce. Do tego mamy również w naszej Szkole Mistrzostwa Sportowego klasy mistrzowskie o profilu gimnastyka, kajakarstwo, taekwondo, pływanie. Klasy sportowe to duże wzmocnienie całego systemu szkolenia. Staramy się, aby były tworzone w dyscyplinach, które są wiodącymi w mieście. Umożliwiają one młodym zdolnym sportowcom uprawianie sportu, a równocześnie edukację. Jest jednak tak, że zgodnie z przepisami klasa musi liczyć minimum 20 uczniów. Dlatego też zdarza się, szczególnie w grach zespołowych, że tworzone są klasy łączone z dwóch dyscyplin sportowych lub klasy koedukacyjne. Gwarantuje to, że trafiają tam uczniowie posiadający odpowiednie predyspozycje do uprawiania danej dyscypliny sportowej oraz to, że osiągniemy wymagający przepisami limit osób.
Takie założenia mieliśmy właśnie w koszykówce, gdzie miała powstać klasa łączona dziewcząt i chłopców. Wprawdzie nie udało się nam zorganizować klasy koszykarek, bo nie było odpowiedniej liczby chętnych dziewcząt, ale nie przekreśla to idei utworzenia takiej klasy w następnym roku. Do rozpoczęcia nauki w klasie sportowej koszykówki chłopców brakuje już tylko jednego ucznia. Mam nadzieję, że wspólne działania środowiska sportowego, szkoły i miasta umożliwią utworzenie klasy koszykarskiej. co niewątpliwie wpłynie na wzmocnienie tej dyscypliny sportu.
Lech Janka

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Robert #2559084 | 83.31.*.* 20 sie 2018 08:46

    Pani Alicja to wg mnie bardzo miła, uczynna i rzeczowa osoba. Kilka lat temu z racji funkcji w stowarzyszeniu miałem okazję poznać panią Alicję i zawsze miała czas pomóc, doradzić, wyjaśnić sprawę itd. Czy to kiedy była zwykłą urzędniczką czy później kiedy została dyrektorką.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. ukończyłam prawi i administrację #2558823 | 37.8.*.* 19 sie 2018 19:50

    czyli co? No i czy to jest najlepsze w sporcie? A ile L4 miał z wf w szkołach? ;)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Litwiński zmienił płeć? #2558822 | 37.8.*.* 19 sie 2018 19:49

    no tak czytam tu. sportem w Olsztynie kierują wyłącznie kobiety...

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  4. AAA #2558805 | 213.76.*.* 19 sie 2018 19:30

    Ta Pani jest odpowiedzialna za sport w Olsztynie i jeszcze się do tego przyznaje? Głupia czy odważna?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. Obiektywny #2558753 | 88.156.*.* 19 sie 2018 18:09

    Mogliby dać kogoś kto coś osiągnął w sporcie. Ale wiadomo układy, układziki robią swoje. Cały ten wywiad jest sztuczny i Ci wszyscy politycy kopiuj- wklej to samo powiedzą jak zadasz im podobne pytanie. Chyba czas żeby w tym mieście sportem zarządzał ktoś kto się zna na rzeczy, a infrastruktura sportowa (stadion, hala) w stolicy województwa to wstyd na skale krajową... no ale wiadomo "mamy projekty" i tak w kółko, a spora kasa na konto wpływa co miesiąc.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (6)