Kiereś: Musimy iść do przodu

2018-07-26 12:00:00(ost. akt: 2018-07-25 17:25:12)
Kamil Kiereś

Kamil Kiereś

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Ważne będzie, jak wejdziemy w rundę jesienną. Jeżeli zawodnicy pokażą, że nie potrzeba wzmocnień, to na siłę nie będziemy szukać nowych piłkarzy - przed rozpoczęciem pierwszoligowego sezonu mówi Kamil Kiereś, trener Stomilu.
- Pańska umowa przedłużyła się automatycznie po zrealizowaniu celu, jakim było utrzymanie Stomilu w szeregach I ligi. W pewnym momencie było jednak takie zamieszanie w klubie, że mówiło się w kuluarach, iż jest pan bliski zrezygnowana z pracy w Olsztynie. Działo się to pod koniec czerwca. Jak to było naprawdę? Był pan rzeczywiście bliski odejścia ze Stomilu?
- To nie było tak, że ja się poddałem w pewnej sytuacji. Od samego początku wiele było zdarzeń problemowych, zakładaliśmy jednak, że problemy będziemy rozwiązywać, no i to była moja reakcja na to, że czegoś nie rozwiązaliśmy. Szukałem pewnych rozwiązań, nie godzę się na tkwienie w miejscu, musimy iść do przodu. W pewnym stopniu odsunąłem się na tydzień od zespołu, ale nie w takim sensie, że drużyna w tym czasie nie trenowała. Był to okres przygotowawczy, motoryczny, a wszystkie treningi były rozpisywane przeze mnie, monitorowane i nagrywane. Zajęcia były prowadzone przez moich asystentów, a ja zastanawiałem się, jak rozwiązać problemy. Rozmawiałem wtedy z działaczami, wszystko po to, żeby w Stomilu było lepiej. Są czasami takie sytuacje, które wymagają zdecydowanej reakcji, by iść do przodu.
- Już na początku czerwca było wiadomo, że do Zagłębia Lubin wrócił najlepszy strzelec zespołu Artur Siemaszko, ale odejście Wiktora Biedrzyckiego, Pawła Baranowskiego czy Adriana Karankiewicza nie było już takie oczywiste. Był pan wściekły, że nie udało się zatrzymać tych czołowych piłkarzy Stomilu z poprzedniego sezonu?
- Przed nami nowy sezon, więc nie chciałbym już o tym rozmawiać. To jest sytuacja, która jest za nami. Po pół roku pracy w Stomilu zakładałem sobie wypracowanie pewnego schematu i szkieletu drużyny. Nad pewnymi rzeczami się pracuje i je doskonali. Później jest szansa, by ten mocny szkielet obudować. Takie były moje plany, ale wiadomo, że Stomil jest klubem, który boryka się z różnymi problemami. Nie ominęły nas one w rundzie wiosennej, bo z jednej strony walczyliśmy o sportowe utrzymanie, a z drugiej staraliśmy się rozwiązywać problemy, które rozkładały się czasowo. Po sezonie, po tym jak się utrzymaliśmy, zostałem na tydzień w Olsztynie. Staraliśmy się nakreślić plan na początek przygotowań zespołu. Pewne sytuacje już są zażegnane, ale wtedy nie udało się im zapobiec. Było nerwowo w szatni, bo nie wiadomo, kto będzie stanowił fundament drużyny. Cały czas jednak staraliśmy się rozwiązać ten problem, no i w jakimś stopniu udało się to zrobić.
- Szymon Jarosz, Miłosz Trojak, Michał Góral - to będą godni następcy zawodników, którzy odeszli?
- Liga będzie weryfikatorem. Zawodnicy zostaną rzuceni w wiry niełatwych rozgrywek pierwszoligowych. Trzeba wspomnieć, że w miejsce Wiktora Biedrzyckiego, który rywalizował z Marcinem Stromeckim, przyszedł Łukasz Jegliński. Ten zawodnik musi stopniowo odbudowywać swoją pozycję w klubie, ale też pozycję motoryczną. W pierwszej kolejności transferami staraliśmy się uzupełnić luki, ale dla mnie dużo ważniejsze było scalenie kontraktami zawodników, którzy zostali w klubie. Szkielet drużyny zapewnił pewien schemat gry, schemat mentalny szatni, który udało się wypracować w końcówce poprzedniego sezonu. Ważne, żeby szkielet zazębić, a zawodników, którzy do nas trafili, wkomponowujemy do szkieletu, a nie odwrotnie. Dążymy do wypracowania takiego modelu gry, który pozwoli nam zwyciężać. Nie chodzi o to, żeby pozostawiać po sobie dobre wrażenie na boisku, ale żeby umieć wygrywać.
- Do zespołu dołączą jeszcze inni zawodnicy? Np. z klubów Ekstraklasy, która już ruszyła, ale nie wszyscy mają szansę na regularną grę.
- Podchodzę do tego ostrożnie. Przede wszystkim chodzi o jakość. W poprzednim okienku transferowym na sam koniec udało się nam pozyskać Lukasa Kubania i z perspektywy rundy był to dobry ruch. Wiem też w jakim zakresie finansowym się poruszamy. Musi być jakość, ale kontrakt trzeba dostosować do warunków Stomilu. Nie może budować zbyt dużych kominów płacowych. Nad tym czuwamy. Ważne będzie też, jak wejdziemy w rundę. Jeżeli zawodnicy pokażą, że nie potrzeba wzmocnień, to na siłę nie będziemy szukać nowych piłkarzy. Do końca sierpnia jest sześć kolejek, więc będzie sporo wniosków. Mamy rękę na pulsie, jeżeli chodzi o polski rynek, ale w wielu klubach te drzwi jeszcze się nie otworzyły. Trzeba przede wszystkim pracować i obserwować własną drużynę.
- W tym sezonie ponownie jest koncepcja, że podstawowym młodzieżowcem będzie napastnik. Nie obawia się pan, że młodzi zawodnicy, czyli Michał Góral, Rafał Śledź, Mateusz Mętlicki, nie udźwigną ciężaru strzelania bramek? Co wtedy?
- Sprawdzianem będą mecze. Kadra zmieniła się w 50 procentach, a u mnie nie ma takiego słowa jak„ boję się”. W Ekstraklasie nie miałem obowiązku stawiania na młodzieżowca, a grali u mnie. Nie dlatego, że szukałem na siłę, a dlatego, że zawodnik na to zasługiwał. Tym zawodnikom trzeba pomagać. Nie będę jednak ukrywał, że w pierwszej kolejności szukamy wzmocnienia w linii napadu. Tutaj będziemy szukać poważnej alternatywy dla tych zawodników.
- Jaki w tym sezonie jest cel Stomilu? Zarząd postawił taki cel, a może trzeba zapytać, czy trener Kamil Kiereś postawił taki cel przed drużyną?
- Musi być cel. Życie bez celu to droga donikąd. Ja to widzę tak, że to klub musi postawić sobie cel, że chce być takim klubem, który w Polsce i w Olsztynie będzie budował swój wizerunek. Będzie to system małych kroków: wiarygodność, prawdomówność, normalność. To jest bardzo kluczowe i to jest fundament do tego, o czym mógłby myśleć zespół. Żadnych deklaracji nie chcę składać. Chcę dokonać sportowego postępu, by nasza pozycja w tabeli była lepsza.
- Przed wami seria siedmiu spotkań wyjazdowych. Jak zespół sobie z tym poradzi? To pewnie pierwsze takie doświadczenie w pańskiej karierze trenerskiej...
- Tak, ale dla mnie to nie jest problem. Do wszystkiego trzeba umiejętnie nastawić się mentalnie. To nie jest sytuacja, że dzień przed meczem w Bytowie powiemy sobie, że zaczynamy serię siedmiu wyjazdów. Już przed sparingiem z Sokołem Ostróda mieliśmy długą odprawę, która nawiązywała do tych wyjazdów. Kiedy wsiądziemy do autobusu, to musimy być świadomi, że będzie gorąco, ale jeżeli drużyna będzie dobrze mentalnie nastawiona, to sobie poradzi i z Bytovią, i w kolejnych meczach wyjazdowych.
EMIL MARECKI



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kolo #2543987 | 91.216.*.* 26 lip 2018 15:58

    Właściwy Trener na właściwym miejscu. Z pewnością najlepszy w Stomilu od czasów Bobo Kaczmarka.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz