Marcinkiewicz: Jest dobrze, ale musimy szanować auto

2018-07-23 11:00:00(ost. akt: 2018-07-29 20:28:48)
Maciej Marcinkiewicz świętuje sukces tuż po zejściu z podium w Nuerburgringu

Maciej Marcinkiewicz świętuje sukces tuż po zejściu z podium w Nuerburgringu

Autor zdjęcia: Archiwum teamu

Olsztyński kierowca wyścigowy Maciej Marcinkiewicz, który ma za sobą udany start na słynnym niemieckim torze Nuerburgring, jest na razie trzeci w cyklu GT4 Central European Cup (Am Cup). A do końca sezonu pozostały już tylko dwie rundy.
Przypomnijmy: polska załoga eSky WP Racing Team, startująca w prestiżowej serii wyścigów GT4 Central European Cup — czyli zmieniający się za kierownicą wysłużonego już Maserati Gran Turismo Maciej Marcinkiewicz i Łukasz Kręski — zaczęła sezon od pechowego startu w czeskim Moście. Zawiodła technika, auto odmówiło posłuszeństwa, więc o zapunktowaniu na dzień dobry można było tylko pomarzyć. Miesiąc później, na austriackim Red Bull Ringu, sprzętowe kłopoty ominęły już olsztynianina i jego partnera z zespołu, no i na efekty nie trzeba było czekać: trzecie i drugie miejsce w klasie Am Cup pozwoliły mieć nadzieję, że dalsza część sezonu będzie równie pomyślna. No i na razie (odpukać!) to się sprawdza, bo w trzeciej rundzie Marcinkiewicz — tym razem nie mogący liczyć na swojego partnera (Kręski rozchorował się i nie mógł stanąć na starcie) — poszedł krok dalej, kończąc oba wyścigi na torze Nuerburgring (znanym choćby z wyścigów Formuły 1) na drugiej pozycji! A to dało olsztynianinowi awans na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Am Cup. Do końca sezonu w serii GT4 Central European Cup pozostały już tylko dwie rundy, czyli po dwa wyścigi na Slovakia Ring (18-19 sierpnia) oraz na holenderskim torze Zandvoort (6-7 października)...

— Z paru względów to była bardzo trudna runda dla mnie — opowiada o rywalizacji na Nuerburgringu Maciej Marcinkiewicz. — Jechaliśmy tam na części toru o specyfikacji „sprint”, która w pierwszej połowie dystansu jest naszpikowana ciasnymi zakrętami. To jest ta część toru, choć trochę skrócona, na której startuje Formuła 1. Ja w ogóle nie znałem tego toru, bo na Nuerburgringu jeździłem chyba tylko raz, kilkanaście lat temu, i to parę kółek na innej, północnej pętli. Tu były ciasne, wolne zakręty, czyli dokładnie takie, jakich Maserati „nie lubi”. Efekt był taki, że pierwszego dnia na treningach wolnych potrafiłem stracić w jednym sektorze dwie sekundy, więc to był dramat. Przed kwalifikacjami dużo czasu przesiedziałem nad analizą danych, nad telemetrią, analizując każdy szczegół dotychczasowych przejazdów, no i jakoś znalazłem złoty środek, żeby nawet tym Maserati za bardzo nie odstawać od reszty stawki. No i wyszło to tak, że o ile w tym pierwszym sektorze dalej byłem wolniejszy od rywali gdzieś tak o sekundę, to już w trzecim i ostatnim z reguły byłem najszybszy. Wiadomo, że łatwiej jedzie się samemu w„ czasówce” niż później w wyścigu, w tym wielkim tłoku, gdzie w dodatku pierwsza sekcja była tak ciasna, jak była. Tam traciłem, więc trzeba było nadrabiać na szybkiej sekcji, ale w tłumie nie było za bardzo jak bezpiecznie wyprzedzić mocniejsze auta. No, ale było trochę walki i dużo ścigania, choć miałem pewne utrudnienie, że rozchorował mi się zmiennik i musiałem jechać w pojedynkę. Mimo wszystko udało się przywieźć do mety dużo punktów, bo dwa razy dojechałem na drugim miejscu w naszej klasie. W drugim wyścigu można było być nawet trochę wyżej, ale w drugiej połowie dystansu zacząłem już jechać taktycznie, nie wdając się w niepotrzebne przepychanki z przeciwnikami z Pro Am, którzy mnie naciskali. Nie chciałem ryzykować, bo i po co. Drugie miejsce, znów podium i kolejne punkty, jest super...
W zasadzie jesteśmy tuż za półmetkiem sezonu, bo w Central Cup zostały do końca sezonu dwa weekendy. To jeszcze dużo ścigania i nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu, ale na razie jesteśmy na trzecim miejscu, więc jest dobrze. Przed nami runda na Slovakia Ring w sierpniu, do której chcemy się dobrze przygotować; planujemy tam wcześniej dodatkowe testy. To jest tor, który znam i na którym dobrze się czuję, więc dużo sobie obiecuję po tych wyścigach. Ale, wiadomo, to jest sport, więc tu się nie da wszystkiego przewidzieć. Przede wszystkim ze sprzętem, jak to w motor sporcie. Musimy chuchać i dmuchać na nasze Maserati, które ma już sporo kilometrów na liczniku. Także dlatego podjęliśmy decyzję o rezygnacji ze startów w GT4 European Series, co do niedawna jeszcze łączyliśmy — kończy Maciej Marcinkiewicz.

* Klasyfikacja generalna GT4 Central European Cup (Am Cup): 1. Romy Dall`Antonia, Giuseppe Fascicolo (Włochy) — po 103 pkt; 2. Iwan Właczkow (Bułgaria) 94; 3. Maciej Marcinkiewicz 69; 4. Freddy Kremer (Niemcy) 67; 5. Freddy Fast 59; 6. Christian Danner (Niemcy) 43.

Więcej — w poniedziałkowej "Gazecie Sportowej".