Borkowski: Znicz w dziesiątce? Byłoby miło

2018-07-03 18:47:32(ost. akt: 2018-07-03 18:50:34)
Ryszard Borkowski (pierwszy z prawej) z optymizmem patrzy w trzecioligową przyszłość Znicza Biała Piska

Ryszard Borkowski (pierwszy z prawej) z optymizmem patrzy w trzecioligową przyszłość Znicza Biała Piska

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

— Jednego jestem pewien: ta drużyna w każdym meczu będzie walczyć o trzy punkty — podkreśla Ryszard Borkowski, trener beniaminka piłkarskiej III ligi Znicza Biała Piska, który w dwóch ostatnich sezonach nie przegrał u siebie ligowego meczu!
— Można pana nazwać specjalistą od awansów? Na Podlasiu w 2011 roku wprowadził pan do trzeciej ligi Orła Kolno, a wcześniej z Warmią Grajewo jako pierwszy trener m.in. zdobył pan Wojewódzki Puchar Polski.
— W sezonie 2010/2011 rozgrywki w podlaskiej IV lidze zdominował ŁKS Łomża pod wodzą trenera Mirosława Dymka, który przeszedł przez ligę bez porażki, ale my awansowaliśmy z drugiego miejsca. I powiem szczerze, że już w III lidze Orzeł bardzo fajnie sobie radził. Po jesieni byliśmy na wysokiej, jak na nasze możliwości, ósmej pozycji, ale plany pokrzyżowała nam zima. Z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że trochę za mało potrenowaliśmy. Mieliśmy w zespole także zawodników z Białegostoku, dobrych zawodników, bo m.in. Adriana Karankiewicza, a że przebudowywano wtedy trasę Białystok — Łomża, więc ci gracze dojeżdżający nie zawsze na tych naszych treningach się pojawiali. A do bezpiecznej Mrągowii zabrakło nam wtedy jednego punktu... Co do Warmii Grajewo, to w sezonie 2008/2009 wygraliśmy Wojewódzki Puchar Polski, a już na szczeblu centralnym pokonaliśmy Zawiszę Bydgoszcz 1:0, a potem trafiliśmy na Polonię Słubice i przegraliśmy 1:2. W końcówce mieliśmy sytuację do wyrównania i mój zawodnik minimalnie przestrzelił... W Grajewie spędziłem dwa lata i była tam mocna III liga, plasowaliśmy się w środku tabeli. Tak że moje początki z piłką seniorską były ciekawe; fajne i nowe doświadczenie. Trafiałem na ciekawe drużyny i fajnych zawodników, gdzie porozumienie było na najwyższym poziomie, więc może to też pozwoliło mi osiągać takie wyniki, jakie osiągaliśmy. Zawsze mówię, że ja podpisuję się na samym końcu, bo czarną robotę wykonują zawodnicy.

— W podjęciu pracy w Białej Piskiej pomógł panu poprzednik na stanowisku trenera Znicza Ireneusz Piwko, z którym kiedyś... grał pan w trampkarzach, a który później był pana podopiecznym w Warmii Grajewo.
— W Grajewie była to taka trochę znajomość trener — zawodnik, mimo że dzieliły nas tylko dwa lata różnicy. Znaliśmy się, bo grałem w piłkę w Grajewie, a Irek był troszkę lepszym zawodnikiem, grał na wyższym poziomie. On wywodzi się z Wissy Szczuczyn, tak że jako trampkarze czasem się spotykaliśmy na meczach. Potem przez rok miałem przyjemność go prowadzić i akurat wtedy przydarzył się taki splot nieszczęśliwych zdarzeń, bo Irek doznał kontuzji kolana i odszedł od nas. Jak już został szkoleniowcem Znicza, to często graliśmy sparingi. Dla mnie to było wyróżnienie, że chciał wpisywać mnie w swój harmonogram gier sparingowych, bo przez te lata, które Irek spędził w Białej Piskiej, to naprawdę Znicz grał na dobrym poziomie i miał dobrych zawodników. Irek wykonał tam kawał dobrej roboty, zresztą do dziś jest bardzo mile wspominany. Także dzięki Irkowi po namowach odszedłem z Biebrzy Goniądz. We dwójkę prowadziliśmy drużynę: ja byłem pierwszym, a Irek — drugim trenerem. Po pół roku pracy w dobrych relacjach, dla dobra drużyny Irek postanowił przejść do Orła Kolno i tam poprowadzić już samodzielnie zespół. Tak, to Irek mnie wprowadził do Znicza, gdzie przepracowałem dwa ostatnie sezony, a teraz czeka mnie nowe wyzwanie. Wypływam na głęboką wodę, zwłaszcza że ta dzisiejsza III liga jest zupełnie inna, niż ta, która kiedyś była w Białej Piskiej. Wtedy nasza grupa składała się tylko z dwóch województw: podlaskiego i warmińsko-mazurskiego, a teraz mamy jeszcze zespoły z Mazowieckiego i Łódzkiego. Wiem, że poziom będzie bardzo wysoki.

— Przyglądał się pan już trzecioligowcom, analizował pan grę najbliższych rywali?
— Tak, bo też podglądaliśmy z prezesem zawodników, którzy ewentualnie mogliby zasilić nasze szeregi. Byliśmy w Ostródzie, w Bielsku Podlaskim na meczu Tura z Widzewem, a z całym zespołem i prezesem pojechaliśmy też chyba na dwa mecze do Ełku. W miarę możliwości podpatrywaliśmy, jak to wygląda.

— Ciekawym akcentem dla kibiców będzie w nowym sezonie regionalna rywalizacja Znicza z MKS Ełk.
— Myślę, że na pewno to doda kolorytu tym naszym spotkaniom. Wiadomo, te mecze derbowe zawsze cieszą się sporym zainteresowaniem, choćby dlatego, że Białą Piską dzieli od Ełku około 20 kilometrów. Za miedzą mamy też ŁKS Łomża. Myślę, że będzie ciekawie (uśmiech).

— Jak będą wyglądały przygotowania do najbliższego sezonu? Planowane są jakieś wzmocnienia?
— Zaczynamy przygotowania w poniedziałek 9 lipca i trenujemy na własnych obiektach. Dwa dni później gramy pierwszy sparing: w Elblągu z Olimpią, a w sobotę spotkamy się z Wigrami II Suwałki. W kolejny poniedziałek wyjeżdżamy na obóz do Sokółki, gdzie mamy zaplanowane trzy mecze kontrolne: w środę 18 lipca przed południem z Olimpią Zambrów, a po południu z Dębem Dąbrowa Białostocka, a w sobotę 21 lipca — na zakończenie obozu — z juniorami Niemena Grodno. Po powrocie do Białej Piskiej, mamy w planach sparing z ŁKS Łomża, a następnie tuż przed ligą zagramy z Mrągowią Mrągowo. Jeśli chodzi o ruchy kadrowe, to na razie pozyskaliśmy trzech zawodników: pomocników Andrzeja Kosińskiego i Karola Kosińskiego oraz młodzieżowca Mateusza Maliszewskiego, obrońcę Tura Bielsk Podlaski. Na pewno pożegnamy się z pomocnikiem Mateuszem Jaremkiewiczem, który dostał wolną rękę w szukaniu sobie nowego klubu, a z drużyny odejdzie też Aleksander Lipowski. Mam też kilku zawodników zaproszonych na testy, aby im się bliżej przyjrzeć, przy czym nie chodzi nam o uzupełnienie składu, ale o wzmocnienie. Mam tu na myśli jednego lub dwóch młodzieżowców. Co do reszty ruchów, to czas pokaże, czy coś z tego wyjdzie. Będziemy chcieli jak najszybciej to wszystko dopiąć, bo fajne ruchy zrobiliśmy z wyprzedzeniem już w IV lidze i to wypaliło. Teraz też planowaliśmy to zrobić bardzo szybko, aby drużyna zgrywała się ze sobą od pierwszego treningu. Zdajemy sobie sprawę, że takie testowanie zawodników do ostatniej chwili może mieć złe przełożenie na drużynę, bo — zamiast konsolidowania się zespołu — jest tak, że inna drużyna się przygotowuje do sezonu, a inna ten sezon zaczyna. Ten okres między sezonami jest bardzo krótki, więc za bardzo nie ma czasu na eksperymenty i trzeba dobrze te pięć tygodni przepracować. Bardzo ważnym etapem będzie przerwa zimowa, gdzie będziemy mieli trzy miesiące na przygotowania. Wtedy ładuje się „akumulatory”...

— Które rejony tabeli w III lidze by pana satysfakcjonowały?
— Moim marzeniem byłoby to, gdybyśmy znaleźli się w czołowej dziesiątce. Trzeba liczyć siły na zamiary. Jestem pewien tego, co powiem: ta drużyna będzie walczyć w każdym meczu o trzy punkty. Bo to są charakterni chłopacy. Na odprawie często im przypominałem, że tak dobry bilans nie bierze się z przypadku. W Zniczu spotkałem grupę charakternych zawodników, bardzo ambitnych i zaangażowanych... Co do wyników, to myślę, że duży potencjał finansowy i ludzki będzie w drużynach z województw łódzkiego i mazowieckiego. Jeśli udałoby się nam zakończyć sezon w pierwszej dziesiątce, to będę bardzo zadowolony. Choć, oczywiście, będę robił wszystko, aby ta pozycja była jak najwyższa... PaP