Piękny jubileusz Łyny Sępopol

2018-06-25 18:00:00(ost. akt: 2018-06-25 18:04:50)
Mecz oldbojów: Z lewej Tomasz Sokołowski z Łyny, obok Wiesław Kurach z Victorii

Mecz oldbojów: Z lewej Tomasz Sokołowski z Łyny, obok Wiesław Kurach z Victorii

Autor zdjęcia: Grzegorz Kwakszys

Łyna Sępopol ma już 70 lat. Obchody odbyły się w sobotę na stadionie miejskim. Były towarzyskie mecze z Victorią Bartoszyce, wręczono mnóstwo pucharów i odznaczeń, ale najważniejsze były spotkania po latach i wspomnienia.
Klub w Sępopolu powstał wiosną 1948 roku, z tym że wtedy jeszcze nazywał się Włókniarz (obecną nazwę przyjęto osiem lat później). Pierwsze lata to była działalność nawet nie klubu, a po prostu drużyny funkcjonującej przy tzw. roszarni, czyli zakładzie lnu.

Tamte czasy pamięta Henryk Możejko, który w sobotę odebrał pamiątkowy puchar dla najstarszego piłkarza Łyny. - Stadionu w ogóle wtedy nie było. Graliśmy jedynie na obecnym bocznym boisku. Po wojnie plac ten wyglądał tragicznie. Stały na nim sprzęty służące żołnierzom niemieckim do ćwiczeń. Trzeba było to usunąć, żeby można było grać, zrobiono bramki. Piłka pojawiała się raz na czas. Była sznurowana, diabelnie ciężka. Jak czasami za mocno się kopnęło, to lądowała w pobliskiej Łynie i trzeba ją było wyławiać. Chętnych do grania specjalnie wielu nie było, ale mieliśmy w drużynie czterech żołnierzy radzieckich z tutejszej placówki łączności - opowiadał Henryk Możejko.

Działacze klubu z Sępopola jak zwykle solidnie przygotowali się do uroczystości. Wydrukowali specjalny folder z historią klubu, zadbali o okolicznościowe koszulki i znaczki, zapewnili poczęstunek. Zaprosili też dwie drużyny Victorii Bartoszyce: oldbojów i obecną, przeciwko której wystawili swoje składy. W spotkaniu oldbojów pokonali rywali 7:3, a Łynę do zwycięstwa poprowadził Tomasz Włodarczyk, który strzelił trzy bramki. - Cały czas ruszam się w oldbojach Błękitnych Orneta, więc jeszcze trochę sił zostało. Wynik był drugorzędną rolą. Najważniejsze było spotkanie z kolegami. W Sępopolu wychowałem się, grałem w drużynach juniorskich, a w wieku 15 lat zadebiutowałem w seniorach Łyny. Dlatego to miejsce zawsze będę wspominał z sentymentem - powiedział Tomasz Włodarczyk, który grał również m.in. w Stomilu Olsztyn, Victorii, Chojniczance Chojnice, Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, Płomieniu Ełk i Huraganie Morąg.

W zielonej koszulce sępopolskiego klubu biegał również Tomasz Sokołowski. Zanim były reprezentant Polski błyszczał na boiskach ekstraklasy w barwach Stomilu i Legii Warszawa, to kilka miesięcy swojego piłkarskiego życia spędził właśnie w Łynie. Powodem była służba wojskowa w jednostce w Bartoszycach. - Najpierw byłem w jednostce w Ełku. Wtedy zadziałała moja rodzina z Sępopola. I tak trafiłem do Bartoszyc, ale nie grałem w Victorii, tylko, co zrozumiałe, w Łynie. Inaczej nie mogłem zrobić. Byłem tutaj tylko pół roku, ale bardzo mile wspominam ten czas - przyznał Sokołowski.

Od sezonu 1986/87 Łyna niemal bez przerwy gra w klasie okręgowej. Niemal, bo w rozgrywkach 2000/01 ówczesna drużyna, prowadzona przez Ryszarda Wasilewskiego, awansowała do IV ligi, ale spędziła w niej tylko rok. Od tego czasu klub z Sępopola występuje, z lepszym bądź gorszym skutkiem, na szóstym poziomie rozgrywkowym. Chociaż dwa ostatnie sezony na pewno zaliczyć można do udanych. Przed rokiem Łyna zajęła trzecie miejsce, teraz znalazła się na szóstej pozycji. - W tak małym ośrodku jak Sępopol nie jesteśmy przygotowani na awans do IV ligi, ale myślę, że czołowe lokaty w klasie okręgowej możemy zdobywać - powiedział Edmund Oleszkiewicz, prezes Łyny.