Santilli: Europejskie puchary to jest szansa

2018-05-29 15:00:00(ost. akt: 2018-05-29 15:20:43)
Roberto Santilli

Roberto Santilli

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Wierzę, że w kolejnym sezonie sprawimy naszym kibiców jeszcze wiele niespodzianek – mówi Roberto Santilli, włoski szkoleniowiec Indykpolu AZS, który poprowadził olsztyński zespół do czwartego miejsca w rozgrywkach PlusLigi.
- Zdążył już pan dojść do siebie po zakończonym niedawno, tak udanym i emocjonującym, sezonie?
- Po ostatnim meczu ligowym jeszcze przez parę dni byłem w Olsztynie, ponieważ miałem kilka obowiązków wobec klubu. Poza tym wielu moich znajomych chciało też się spotkać, porozmawiać i pogratulować dobrego wyniku w tym sezonie, jakim było zajęcie czwartego miejsca. Dopiero potem wróciłem do Włoch i w swoim rodzinnym kraju ładuję baterie na kolejny sezon.
- No to jaki to był sezon?
- Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, co wspólnie osiągnęliśmy. Oczywiście mieliśmy gorsze momenty, na przykład w grudniu, kiedy to zespół zanotował spadek formy. Udało nam się jednak odwrócić złą passę, co było widać w końcówce fazy zasadniczej, kiedy to z ośmiu spotkań wygraliśmy aż siedem. Niestety, w ostatnich występach zabrakło nam sił, bo gdy rozpoczęła się gra w play-offach, to rozgrywaliśmy mecze co trzy dni. Poza tym bardzo wiele sił kosztowała nas batalia z Resovią Rzeszów, w której udało nam się odwrócić losy rywalizacji, rozgrywając trzy spotkania, z czego dwa w Rzeszowie dzień po dniu. Później przyszły bardzo wyrównane starcia w półfinale z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a na końcu walka o brąz z Treflem Gdańsk. W efekcie czasem było tak, że sił starczyło nam tylko na dwa pierwsze sety. Mimo wszystko uważam, że sezon można zaliczyć do bardzo udanych.
- A nie jest pan rozczarowany brakiem medalu, przecież wydawało się, że w półfinale ZAKSA była w waszym zasięgu?
- Można na to spojrzeć z dwóch stron: racjonalnej i emocjonalnej. Racjonalnie patrząc na nasze wyniki chociażby w grudniu, to wtedy mało kto spodziewał się tego, że będziemy wśród czterech najlepszych zespołów. Dlatego ten wynik można uznać za sukces. Jest jednak też druga strona – emocjonalna. Rzeczywiście mieliśmy wielką szansą na awans do finału, graliśmy dobrze, a przeciwnicy czuli przed nami wielki respekt. Praca z drużyną to praca na żywym organizmie, dlatego musisz cały czas być czujnym, reagując na trudne sytuacje. Dla mnie najważniejsze jest to, że drużyna wykonała ogromny postęp, dzięki czemu możemy cieszyć się z czwartego miejsca.
- Skoro wspomina pan o postępie, to który zawodnik zrobił największy?
- Ciężko ocenić, ponieważ cała drużyna spisała się bardzo dobrze. Na pewno do Pawła Woickiego pasuje określenie, że jest jak wino, czyli im starszy, tym lepszy. To prawdziwy lider drużyny nie tylko na parkiecie, ale też i poza nim. Mieliśmy też bardzo dobrych trzech środkowych, którzy świetnie się uzupełniali – Kuba Kochanowski został przez nas nazwany „złotym chłopcem”. Przyznaję, że jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim siatkarzem. Z drugiej strony był Daniel Pliński – człowiek, którego kochają wszyscy: od prezesów, trenerów, a kończąc na kibicach. Największy postęp z nich według mnie zrobił jednak Miłosz Zniszczoł, który w kolejnym sezonie wzniesie się na jeszcze wyższy poziom umiejętności. Natomiast jeśli chodzi o przyjmujących, to każdy z nich dołożył swoją cegiełkę, choć na największe pochwały zasługuje Robbert Andringa. Potrzebował trochę czasu, aby poznać PlusLigę, a gdy już to zrobił, to grał na niesamowitym poziomie. Same superlatywy mogę powiedzieć również o Janie Hadravie i Michale Żurku – bez nich nie wyobrażałem sobie naszej drużyny w przyszłym sezonie, dlatego cieszę się, że obaj zostają w Olsztynie.
- Odejdźmy na chwilę od siatkówki. Jak pan czuł się w Olsztynie przez miniony rok?
- Świetnie! Olsztyn jest pięknym miastem, w którym dzieje się bardzo wiele. Mieszkałem blisko Starego Miasta, dlatego każdą wolną chwilę spędzałem w pobliskich kawiarniach, zachwycając się pięknym widokiem. Każdego ranka robiłem krótką przebieżkę, a moją trasą były malownicze tereny wokół Jeziora Długiego. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak plaża miejska wokół Jeziora Ukiel, która jest niesamowita.
- Czwarte miejsce daje Indykpolowi AZS możliwość gry w europejskich pucharach. Co klub powinien skorzystać z takiej możliwości?
- Występ w pucharach to wielka szansa dla klubu na zaistnienie w wielkiej europejskiej społeczności siatkarskiej. To jest bardzo ważne dla drużyny, zawodników oraz sponsorów. Dzięki temu wszyscy zbierzemy doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. Uważam, że jesteśmy gotowi do gry w Pucharze CEV. Jeśli tylko uda nam się zebrać odpowiedni budżet, to moim zdaniem powinniśmy zgłosić akces do udziału w tych rozgrywkach.
- Po sezonie doszło w zespole do kilku zmian kadrowych, jaka zatem przyszłość czeka Indykpol AZS Olsztyn?
- Nie unikniemy zmian kadrowych, z tym trzeba się liczyć. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą w ich miejsce. Nazwiska dwóch nowych siatkarzy już zostały ogłoszone (Marcel Lux i Paweł Pietraszko – red.), a kolejne kibice poznają już niedługo. To będzie zupełnie nowa drużyna, ponieważ każdy z zawodników wnosi do niej zupełnie coś innego. Wierzę, że w przyszłym sezonie sprawimy naszym kibicom jeszcze wiele niespodzianek.
MATEUSZ LEWANDOWSKI


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. 098 #2510385 | 81.15.*.* 30 maj 2018 09:26

    Trzeba obciąć trochę kasy z murawy na stadionie to AZS będzie miał na puchary.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz