Pjongczang, dzień 6.: Wreszcie parę miłych akcentów

2018-02-15 20:00:00(ost. akt: 2018-02-16 11:56:24)
Monika Hojnisz przy bezbłędnym strzelaniu mogła być nawet czwarta w biegu na 15 km

Monika Hojnisz przy bezbłędnym strzelaniu mogła być nawet czwarta w biegu na 15 km

Autor zdjęcia: wikipedia.org

Czwartek znów był „bezmedalowym” dniem polskich sportowców na igrzyskach w Pjongczangu, choć — tak naprawdę — nie można się było spodziewać niczego innego. Mimo to było całkiem nieźle, zwłaszcza dla Moniki Hojnisz.
Jako pierwsza na jednej z olimpijskich aren pojawiła się jednak Maryna Gąsienica-Daniel. Polska alpejka zajęła niezłe 27. miejsce w slalomie gigancie (a na starcie stanęło aż 81 zawodniczek!), chociaż po pierwszym przejeździe mogła marzyć nawet o „wbiciu się” do czołowej dwudziestki, bo była 24. Złoto wywalczyła murowana faworytka Mikaela Shiffrin z USA. Znacznie gorzej niż Gąsienicy-Daniel poszło Michałowi Kłusakowi, który uzyskał w zjeździe czas o 5,17 sek. gorszy od zwycięskiego Norwega Aksela Lunda Svindala i został sklasyfikowany na 42. pozycji. Z kolei w snowboardowym crossie Mateusz Ligocki zaczął rywalizację od dalekiego 37. miejsca w eliminacjach, ale w drugiej rundzie uśmiechnęło się do niego szczęście, bo — po kolizji dwóch rywali — wskoczył na trzecie miejsce w swoim wyścigu i awansował do ćwierćfinału. Na tym skończyły się jednak jego występy i — koniec końców — Ligocki został sklasyfikowany na 29. pozycji.

Arcyciekawie wyglądała walka o medale w biegu pań na 10 km techniką dowolną, gdzie dość niespodziewane zwycięstwo odniosła Norweżka Ragnhild Haga, a po swój drugi medal w Pjongczangu, tym razem srebrny (wcześniej wygrała bieg łączony na 15 km) sięgnęła Szwedka Charlotte Kalla. Na podium stanęły... cztery biegaczki, bo trzeci czas dnia — identyczny co do setnej części sekundy — uzyskały Marit Bjoergen (to już 11. medal Norweżki w historii zimowych igrzysk!) i Finka Krista Parmakoski.
Justyna Kowalczyk w tej konkurencji nie brała udziału, chociaż i tak zostawiła swój namacalny „ślad”, bo — jak się okazało po fakcie — pożyczyła Sylwii Jaśkowiec narty, pozwalając też koleżance z reprezentacji skorzystać z pomocy swojego serwismena. No i Jaśkowiec zajęła niezłe 24. miejsce, co jest jej najlepszym olimpijskim występem na tym dystansie (w 2010 była 28. w Vancouver). — Zrobiłam duży krok, aby odzyskać formę biegową. Pokazałam sto procent możliwości, jestem zadowolona z tego występu. Dziękuję Justynie, rodzinie i wszystkim kibicom — skomentowała Polka przed telewizyjnymi kamerami, którą (tak Justynę Kowalczyk) czekają w Korei jeszcze trzy starty: w sztafecie 4x5 km, sprincie drużynowym techniką dowolną oraz „królewskim” biegu na 30 km stylem klasycznym.

Chyba największe polskie nadzieje na przyzwoity wynik wiązano z biegiem długim biathlonistek (15 km), choć z drugiej strony: Biało-czerwone niczym szczególnym do tej pory na tych igrzyskach nie zaimponowały. Bohaterką dnia w tej bezlitosnej konkurencji — gdzie każda pomyłka na strzelnicy skutkuje doliczeniem do wyniku karnej minuty — okazała się niespodziewanie Hanna Oeberg. Młoda Szwedka była bezbłędna na czterech strzelaniach, a że dołożyła do tego niezły bieg, więc sensacyjne złoto dla Szwecji stało się faktem. Srebro zdobyła Słowaczka Anastasia Kuzmina, a brąz — Niemka Laura Dahlmeier.
Polscy kibice mogli żałować straconej szansy Weroniki Nowakowskiej, która po trzech strzelaniach na czysto przez pewien czas była nawet liderką! Niestety, dwa „pudła” podczas ostatniej wizyty na strzelnicy zniweczyły wszelkie nadzieje, a Nowakowska zajęła ostatecznie 21. miejsce. — Emocje wzięły górę. Wzrosła adrenalina i, niestety, nie byłam w stanie tego opanować. Szkoda... Taki jest jednak biathlon i w ogóle sport. Cieszę się, że w czwartek w końcu były emocje związane z moim startem, bo przecież o to również chodzi — tłumaczyła przed kamerami nasza biathlonistka, która na liście startowej biegu masowego na razie jest... pierwszą rezerwową.

Pewna udziału w tym biegu jest natomiast Monika Hojnisz, która wczoraj miała tylko jedno pudło i zajęła świetną szóstą pozycję! — Biorąc pod uwagę moje ostatnie wyniki i to jak radziłam sobie na strzelnicy, to mogę być zadowolona. Miejsce w czołowej dziesiątce jest bardzo fajne — mówiła z uśmiechem Polka. — Idealnie byłoby, gdybym zaliczyła cztery zera, tymczasem było jedno pudło. Bałam się tej „piętnastki”, bo to długi bieg i trzeba dobrze rozłożyć siły. Informacja, że biegnę na wysokim miejscu, pomogła mi wykrzesać resztki sił na finiszu... — dodała Hojnisz, której szóste miejsce jest na razie najlepszym polskim wynikiem w Pjongczangu. Oczywiście, nie licząc czwartego na skoczni normalnej Kamila Stocha i piątego Stefana Huli. Dodajmy tylko, że 52. była Krystyna Guzik, dopiero 83. — Magdalena Gwizdoń, a wśród panów 33. miejsce w biegu na 20 km zajął Grzegorz Guzik, a 79. był Andrzej Nędza-Kubiniec.

A skoro już o skoczkach mowa, ci zaliczyli wczoraj kolejne trzy serie treningowe na dużym obiekcie. A przynajmniej niektórzy z nich, bo na przykład znakomicie spisujący się w środę Norwegowie Robert Johansson i Johann-Andre Forfang wczoraj dali sobie spokój ze skakaniem. A Kamil Stoch — po dwóch świetnych próbach, które dały mu drugie i pierwsze miejsce na treningach (139,5 m i wyrównany rekord skoczni!) — z trzeciego skoku już zrezygnował. — Trener zapytał, czy chcę skakać jeszcze raz. Odpowiedziałem, że na dzisiaj wystarczy — powiedział skoczek z Zębu. — Skakałem dziś na bardzo dobrym poziomie. Cieszę się, że układam sobie kolejne cegiełki do muru pewności siebie. Zawsze kiedy skoki nie są równe, to zawodnik próbuje coś poprawić. Cieszę się jednak, że skaczę tu z łatwością.
Żadnych powodów do radości nie miał na pewno Piotr Żyła, który znów skakał najkrócej z piątki Polaków, więc po raz drugi na tych igrzyskach znalazł się poza czteroosobową drużyną na dzisiejsze kwalifikacje (początek o g. 13.30). — Trener Stefan Horngacher już po drugim skoku treningowym powiedział mi, że nie będę brał udziału w piątkowych kwalifikacjach. Na pewno jest mi smutno, ale taki jest sport. Muszę się z tym pogodzić i walczyć dalej. Do nikogo nie mam pretensji. Do siebie też nie, bo cały czas robiłem swoje — skomentował zasmucony Żyła.

Polscy panczeniści mieli w czwartek wolne, a w wyścigu na 10 km wystartowało tylko 12 zawodników. Dwukrotnie bito rekord olimpijski, a ze złota cieszył się Ted-Jan Bloemen, Kanadyjczyk o holenderskich korzeniach. Tym samym po pięciu triumfach Holandii w pięciu konkurencjach łyżwiarstwa szybkiego do złotego „tortu” wreszcie dopchał się ktoś jeszcze...
Ostatnim polskim akcentem tego dnia była sztafeta saneczkarzy. Biało-Czerwoni pojechali na miarę swoich możliwości i zajęli ósme miejsce (na 13 ekip). Czyli, jak na kraj bez własnego toru saneczkowego, naprawdę dobrze.

PIĄTEK W PJONGCZANGU
* Narciarstwo alpejskie: slalom kobiet, 2. przejazd (TVP 1 5.10; ew. Maryna Gąsienica-Daniel); supergigant K (TVP 1 2.50 z pt. na sob., Eurosport 1 3.00; Gąsienica-Daniel)
* Biegi narciarskie: 15 km techniką dowolną mężczyzn (Eurosport 1 6.45, TVP 1 6.55; Maciej Staręga, Dominik Bury, Kamil Bury)
* Łyżwiarstwo szybkie: 5000 m K (TVP 2 11.55, 12.45)
* Hokej: Olimpijczycy z Rosji — Słowenia (Eurosport 2 8.30), Finlandia — Norwegia (TVP 2 12.45, Eurosport 2 13), Szwecja — Niemcy (Eurosport 1 14.45), Kanada — Czechy (Eurosport 2 4.00 pt./sob.)
* Skoki narciarskie: sesja treningowa oraz kwalifikacje na skoczni dużej (TVP 1 12.10, 13.25; Eurosport 1 12.30, 13.30; Stefan Hula, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch)
* Narciarstwo dowolne: aerials K, finał (TVP 1 15.10); slopestyle K, eliminacje (Eurosport 1 1.40 pt./sob.) oraz finał (TVP 1 4.45)
* Skrót wydarzeń (TVP 1 16.30)
* Łyżwiarstwo figurowe: program dowolny solistów (TVP 2 2.05 pt./sob., Eurosport 1 4.45).

MEDALE
1. Niemcy 9 2 4 15
2. Norwegia 6 7 4 17
3. Holandia 5 5 2 12
4. USA 5 1 2 8
5. Kanada 4 5 4 13
6. Szwecja 3 2 0 5
7. Francja 3 1 2 6
8. Austria 2 1 3 6
9. Włochy 1 1 3 5
10. Korea 1 0 1 2