Sebastian Kuźniak: Wolę wychodzić na ring

2018-02-14 20:00:00(ost. akt: 2018-02-16 10:19:45)
— To dla mnie wielkie wyróżnienie — podkreśla Sebastian Kuźniak (tu z nagrodami za 10. miejsce w ostatnim plebiscycie)

— To dla mnie wielkie wyróżnienie — podkreśla Sebastian Kuźniak (tu z nagrodami za 10. miejsce w ostatnim plebiscycie)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Jego obecność w czołowej dziesiątce plebiscytu na najpopularniejszych sportowców Warmii i Mazur z pewnością była zaskoczeniem. Zanim jednak Sebastian Kuźniak (Bartoszycka Szkoła Taekwondo) dotarł na bal, musiał... stoczyć w Ełku walkę.
— Gratulujemy dziesiątego miejsca w 57. Plebiscycie "Gazety Olsztyńskiej" na 10 Najpopularniejszych Sportowców Warmii i Mazur. Jak się bawiłeś podczas balu?
— Dziękuję za gratulacje (uśmiech). Nie ukrywam, że początkowo trochę się bałem, jak to wszystko będzie wyglądało. Kiedy wywołano mnie po odbiór statuetki, byłem strasznie stremowany. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, ale gdy już krótko przemówiłem, to wszystko ze mnie zeszło. Przy stoliku miałem bardzo miłe towarzystwo. Byli to koledzy z klubu z Olsztynka (KS Egida, który został w głosowaniu czytelników wybrany Klubem Roku — red.), do których jeździmy na zawody.

— Aż osiem lat czekały Bartoszyce na swojego zawodnika w czołowej dziesiątce. Poprzednio była to Magdalena Figat, która w 2010 roku też zajęła dziesiąte miejsce. Czym jest dla ciebie ta nagroda?
— To wielkie wyróżnienie, które na pewno zmotywuje mnie do jeszcze cięższej pracy. Przy okazji: bardzo dziękuję za głosy oddane na mnie oraz na brata (Michał Kuźniak zajął w plebiscycie... 11. pozycję — red.). A w szczególny sposób chciałbym podziękować moim trenerom i rodzicom, bo gdyby nie oni, to na pewno nie osiągnąłbym tak dużych sukcesów. No i mam też nadzieję, że za rok razem z Michałem znajdziemy się w czołówce plebiscytowego „rankingu” (uśmiech).

— Tego samego dnia, w którym zawitałeś na Bal Sportu i Biznesu, miałeś w głowie nie tylko zabawę i nagrody. Wcześniej zdążyłeś pojechać do Ełku na walkę w lidze K1.
— Zgadza się i teraz mogę przyznać, że całą sobotę chodziłem zestresowany (śmiech). Rano stoczyłem walkę z — jak się okazało — wymagającym zawodnikiem, którą zresztą wygrałem, a wieczorem miałem jeszcze bal...

— Jak przebiegał ten pojedynek?
— Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że rywal sprawi mi jakieś większe problemy. Cieszę się jednak, że umiejętnie rozłożyłem siły na trzy rundy, co zawsze sprawiało mi pewien kłopot. Bo wcześniej bywało tak, że na ostatnią rundę wychodziłem już — jak by to powiedzieć — taki półprzytomny (uśmiech). Myślę, że o mojej wygranej zaważyło doświadczenie. Miałem go więcej i dlatego zwyciężyłem.

— No, to jeszcze na koniec: wolisz wychodzić na ring lub matę czy może po odbiór nagród?
— To bardzo fajne uczucie, kiedy wychodzi się na scenę po tak cenne wyróżnienie. Ale i tak wolę toczyć walki w ringu, zdecydowanie (śmiech).

• W ubiegłym roku Sebastian Kuźniak zdobył brązowy medal mistrzostw Europy juniorów K-1 w kat. 81 kg. To także mistrz (kick light) oraz wicemistrz (K-1) Litwy juniorów, a także wicemistrz Polski juniorów K-1 w kat. 81 kg.

TOMASZ ZAREMBA (trener Bartoszyckiej Szkoły Taekwondo)
— Sebastian ma wielką smykałkę do sportu w ogóle, a do sportów walki w szczególności. Co nie jest bez znaczenia, ma doskonałe warunki fizyczne: jest wysoki, szczupły, silny. Jedne cechy to dar od Boga, a drugie to efekt ciężkiej pracy. Poza tym ma wielką motywację do pracy, no i jest świadomy, po co przyjeżdża na trening. Razem z bratem ćwiczą codziennie, przy czym na zajęcia przyjeżdżają do Bartoszyc z oddalonego o 15 km Szczurkowa. I znajdują na to czas, czego wielu młodych ludzi mieszkających na miejscu nie może znaleźć. Ale coś za coś: Sebastian i Michał nie błąkają się bez celu wieczorami po mieście, nie chodzą na dyskoteki, nie żyją online, jak większość młodych ludzi. To normalni chłopcy, wyznający określone wartości, znający smak ciężkiej pracy, zarówno w rodzinnym gospodarstwie, jak i na treningu. I być może dlatego osiągają sukcesy w sporcie. Ciężko też mówić o Sebastianie bez wspominania jego młodszego brata Michała. Obaj mają podobne charaktery, zapał do pracy i do walki. Obaj też motywują się do treningów, „ścigają” ze sobą na zajęciach, ale na zawodach wzajemnie wspierają i dopingują.
Zawsze chciałem wychować w Bartoszycach mistrza Polski i marzyłem o tym, żeby zawodnik z Bartoszyc był reprezentantem kraju. Kiedyś też marzyłem, aby „mój” zawodnik był wśród najlepszych sportowców województwa i żeby moja praca trenerska choć na chwilę wyszła z „piwnicy" na salony. I ten wieczór Sebastiana na ostatnim balu przyniósł mi te kilka chwil, kiedy moja codzienna praca w „piwnicy” zagościła też na salonach. Być może nie każdy to zrozumie, ale... to bardzo fajne uczucie (uśmiech).