Koszykarze Stomilu teraz walczą przez cały mecz

2018-02-06 12:00:00(ost. akt: 2018-02-05 17:10:59)
Bartłomiej Reszka

Bartłomiej Reszka

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Ciężka praca podczas okresu przygotowawczego w końcu zaczęła przynosić efekty. Z zawodników zeszło zmęczenie i teraz mają siły na cztery kwarty - przyczyny ostatnich sukcesów Stomilu wyjaśnia trener Krzysztof Wilangowski.
Męska ligowa koszykówka w Olsztynie od lat jedynie wegetowała. Chociaż jest to niezwykle efektowna gra, to jednak w stolicy Warmii i Mazur nie mogła zdobyć sponsorów, w efekcie przez kilka lat męskiego basketu u nas nie było. A gdy w końcu się odrodził, to jedynie stać nas było na udział w trzecioligowych rozgrywkach, nielicznych i stojących na niskim poziomie. Dlatego chociaż olsztynianie dwukrotnie je wygrali (najpierw jako Trójeczka, a ostatnio jako Stomil), to w turniejach barażowych o II ligę przepadali z kretesem.

W poprzednim sezonie szefowie Stomilu zrobili jednak jeden bardzo dobry ruch - chodzi o zorganizowanie meczu w Uranii. Przypomnę, że frekwencja przerosła wówczas najśmielsze oczekiwania, bo w wiekowej olsztyńskiej hali pojawiło się ponad 700 kibiców. A przecież był to zalewie czwarty i całkowicie amatorski poziom rozgrywkowy! Na pewno ten mecz udowodnił, że koszykówka w Olsztynie ma olbrzymi potencjał, co nie umknęło szefom PZKosz, którzy niespodziewanie zaproponowali stomilowcom akces do II ligi. Klub się spiął, spełnił warunki i nawet zatrudnił nowego szkoleniowca, którym został Krzysztof Wilangowski, przed laty reprezentant Polski.

Przed sezonem nowy trener na łamach „Gazety Olsztyńskiej” przewidywał, że do utrzymania się wystarczy wygrać połowę meczów. Być może, ale po dziewięciu kolejkach olsztynianie o takim bilansie nie mogli nawet marzyć, bo przegrywali wszystko jak leci, a trzy pierwsze kolejki to była deklasacja - 54:94, 63:90 i 46:76.
Jednak od dziesiątego meczu nastąpiło przełamanie, bo w pojedynku dwóch najsłabszych ekip Stomil we własnej hali ograł Gryfa. I nie było to ostatnie zwycięstwo olsztyńskich koszykarzy, a wręcz przeciwnie, bowiem bilans ich ostatnich dziewięciu występów to pięć wygranych i cztery porażki. Dzięki temu w tabeli podopieczni trenera Wilangowskiego mają tylko punkt straty do Tarnovii i Biofarmu, ale mają też zaległy mecz w Gnieźnie. Wszystko wskazuje więc na to, że drugi spadkowicz (los Gryfa jest już przesądzony) zostanie wyłoniony z tria Tarnovia-Biofarm-Stomil. Olsztynianie są w o tyle lepszej sytuacji, że w pięciu ostatnich kolejkach aż cztery razy zagrają przed własną publicznością, na dodatek co najmniej dwaj rywale ewidentnie są do ogrania (AZS UMK i Gryf). Szanse na utrzymanie są więc całkiem spore.

- Innego scenariusza nie bierzemy pod uwagę - otwarto stawia sprawę szkoleniowiec Stomilu. - Początek sezonu był nieudany, ale ciężka praca podczas okresu przygotowawczego w końcu zaczęła przynosić efekty. Z zawodników zeszło zmęczenie i teraz mają siły na cztery kwarty. Wcześniej często przegrywaliśmy w ostatniej części meczu, a ostatnio właśnie dobra i skuteczna gra w czwartej kwarcie zapewnia nam zwycięstwo. Oczywiście olbrzymim wzmocnieniem było przyjście Ante Markocia, ale i Rafał Chudzik spisuje się ostatnio znakomicie. Ciągnie zespół, a jeśli tylko reszta zawodników do niego dołączy, to się w lidze utrzymamy - kończy Krzysztof Wilangowski.
ARTUR DRYHYNYCZ


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Rambo #2436816 | 37.47.*.* 8 lut 2018 23:51

    Bzdury bzdury i jeszcze raz bzdury. Oszust, kłamca, amator, jednym słowem najgorsze co mogła spotkać Stomil. Gdyby nie to drużyna walczyłaby o miejsce w pierwszej trójce i dobre rozstawienie przed play-off.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. RP #2436782 | 88.156.*.* 8 lut 2018 22:27

    Rozumiem że "szefowie stomilu" to chyba skrót myślowy. Powinno się konkretnie wymienić osoby które się tym zajmowały i miały olbrzymi udział w tym przedsięwzięciu na hali urania. Oprócz tego z tego co się orientuję to również te same osoby "zalatwily" II ligę dla Stomilu czyli zajęły się cała organizacja tego pozytywnego zamieszania. Określenie " szefowie stomilu" wydaje się aż nadto ogólne.

    odpowiedz na ten komentarz