Rajd Dakar, czyli przygód Sebastiana ciąg dalszy

2018-01-08 16:00:00(ost. akt: 2018-01-08 16:54:06)

Autor zdjęcia: archiwum teamu

Na drugim etapie morderczego Rajdu Dakar litewsko-polska załoga Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski dotarła na mety na przyzwoitej 35. pozycji.
Przypomnijmy, że już na pierwszym - zaledwie 31-kilometrowym, ale za to czysto pustynnym - odcinku specjalnym litewsko-olsztyńską załogę General Financing team Pitlane spotkał wielki pech. Na dwa kilometry przed metą Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski utknęli na trasie w zepsutym aucie, które nijak nie dało się naprawić. Skończyło się więc na tym, że Toyotę Hilux z numerem 323 odholowała na metę holenderska ciężarówka załogi Edwina Wigmana, a Vanagas i Rozwadowski wylądowali na odległym 82. miejscu z olbrzymią stratą 1 godz. 40 min i 58 sek. do zwycięskiej załogi Nassera Al-Attiyaha.

A oto, jak to przywitanie z tegorocznym Dakarem widział olsztyński pilot rajdowy, dla którego jest to trzeci start w tym najbardziej wymagającym rajdzie świata. - Bardzo dużo się działo na samym odcinku, który był krótki, ale krył kilka niespodzianek nawigacyjnych - relacjonuje Sebastian Rozwadowski. - Do tego jeszcze błąd w roadbooku w numeracji punktów drogowych nie ułatwił nam zadania. Nasze zatrzymanie na odcinku spowodowane było niewytłumaczalną awarią czterech pomp paliwowych (!), więc do mety odcinka dotarliśmy niestety na „krawacie”. Niestety, maksymalny czas, jaki załoga mogła spędzić na tym odcinku, był zdefiniowany na dwie godziny, a my osiągnęliśmy metę z czasem 2:02.49, czyli o 2 min i 49 sek. za dużo, za co zostaliśmy ukarani tzw. karą ryczałtową jednogodzinną. Złożyliśmy jednak prośbę o jej anulowanie i czekamy, co na to sędziowie... Jak co dzień po jeździe na odcinku, zaczyna się druga część intensywnej pracy pilota: przygotowanie roadbooka na kolejny dzień. A że zapowiadał się kolejny wymagający nawigacyjnie dzień, więc moje przygotowania trwały do poźnych godzin nocnych (albo - jak kto woli - porannych). Potem trzy godziny snu i znowu jazda. Jest fantastycznie! Widoki niesamowite! - kończy entuzjastycznie Rozwadowski.


kliknij tutaj

ZAGŁOSUJ NA SPORTOWCA ROKU:

Na drugim etapie litewsko-polska załoga dotarła na mety na przyzwoitej 35. pozycji, choć ponaddwugodzinna strata do zwycięskiego Despresa (2:17.17) pokazuje, że to jest Dakar. - Kolejny dzień wymagającej nawigacji. Jestem mega zadowolony, bo przepracowana nad roadbookiem noc dała znaczny komfort pracy - dzieli się wrażeniami Sebastian Rozwadowski. - Udało się uniknąć błędów i można powiedzieć, że jechaliśmy jak po sznurku. Bardzo dobre tempo jazdy, znowu niesamowite widoki i... dachowanie przez maskę na jednej z wydm na 65. kilometrze odcinka. Później oczekiwanie na postawienie Blackhawka na kołach i dzięki pomocy litewskiej załogi Vaidotas Zala/Saulius Jurgelenas (były pilot Bena) mogliśmy kontynuować jazdę i dotarliśmy do mety. Nie obyło się bez przymusowych postojów na odkopywanie auta, ale taki jest Dakar, tu podczas jednego odcinka dzieje się więcej niż podczas wszystkich rund Pucharu Świata. Widać, że czołówka też nie unika problemów i wypadków, tak że należy się cieszyć, że w poniedziałek stajemy na starcie zmotywowani do dalszej jazdy - kończy olsztynianin.

* 2. etap, Pisco-Pisco 278 km (OS 267 km). Auta: 1. Cyril Despres 2:56.51; 2. Stephane Peterhansel +48 sek.; 3. Sebastien Loeb (wszyscy Francją, Peugeot 3008 DKR Maxi) +3.08; 4. Giniel de Villiers (RPA, Toyota Hilux) +7.26; 5. Orlando Terranova (Argentyna, Mini John Cooper Works Rally) +12.53; 6. Carlos Sainz (Hiszpania, Peugeot) +13.09, (...) 16. Jakub Przygoński (Mini) +26.54, (...) 35. Benediktas Vanagas/Sebastian Rozwadowski (Toyota Hilux) +2:17.17.
Po 2 etapach: 1. Despres 3:21.18, 2. Peterhansel +27, 3. de Villiers +5.44, 4. Loeb +6.09, 5. Nasser Al-Attiyah (Katar, Toyota) +12.15, 6. Terranova +12.50, (...) 13. Przygoński +26.03, (...) 43. Vanagas/Rozwadowski +3:40.39. pes