Uwaga na endorfinową pułapkę

2017-12-13 16:00:00(ost. akt: 2017-12-13 16:09:00)
Rozgrzewka biegaczy, tu akurat przed Iławskim Półmaratonem 2016

Rozgrzewka biegaczy, tu akurat przed Iławskim Półmaratonem 2016

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

- Tragedie podczas maratonów, o których niekiedy słyszymy, powodują niepokój i dyskusje, dlatego po każdym takim wydarzeniu zastanawiamy się, czy bieganie jest bezpieczne - w swoim felietonie pisze trener Paweł Hofman.
Bieganie to potrzeba równowagi i zrozumienia z każdej strony. A tych stron przybywa z każdym treningowym dniem. To obowiązek pracy i wypoczynku. To obowiązek rozsądku wynikającego z nabywanych wraz ze stażem doświadczeń. Nauki na cudzych, niestety, czasami tragicznych błędach. Jeżeli człowiek jest zdrowy - często słyszymy to zdanie - wtedy może biegać. I trudno to kwestionować.

Tylko co znaczy „zdrowy”? Pamiętajmy, że w tym przypadku nie tylko sprawność krążeniowo-oddechowa jest najważniejsza w ocenie naszych możliwości. Również oczekiwania dotyczące stawianych sobie celów powinny podlegać osądowi, aby nas chronić przed... sobą samym. Tak, bo to my sami dla siebie stwarzamy największe zagrożenie. To nie bieganie nam szkodzi, a brawura oraz nieprzestrzeganie podstawowych zasad dotyczących jego intensywności. Czasami też siłą napędową jest dzika potrzeba rozwijającej się w nas rywalizacji, by wygrać jakiś zakład czy też zrobić sobie fajną fotkę z ukończonych zawodów .

Biegam od półwiecza i nie ma roku w ostatnich dziesięcioleciach, abym nie robił sobie bardzo dokładnego przeglądu lekarskiego, abym nie dokonywał korekty obciążeń treningowych przyswajalnych z wiekiem. Najbardziej niepokojące w tragicznych informacjach z tras maratonów jest to, że dotyczą one stosunkowo młodych ludzi. Starsi zawodnicy-amatorzy mają inna historię młodości i inną motywację. Mają przede wszystkim spokój w podążaniu do mety. Wiemy i godzimy się z nieuchronnością naszego trwania, ale nie powinniśmy godzić się z wieloma zachowaniami dotyczącego biegania czy udziału w imprezach sportowych. Korona maratonów w rok to królewska niefrasobliwość, a nie powód do dumy z powodu pokonania królewskiego dystansu, nawet jak jesteśmy do tego przygotowani. Bo takie możliwości ma niewielu w nas...

Na pewno jedną z ważniejszych przyczyn jest endorfinowa pułapka, którą na siebie zastawiamy. Nie odczuwaliśmy tego doznania z uwagi na niski poziomi tego hormonu - ponieważ zaniedbaliśmy w sobie potrzebę wysiłku i procesy spalania energetycznego, powodujące wytwór endorfin, były w nas ubogie. Nagle stajemy się od tej potrzeby uzależnieni. To narkotyczny nałóg, niebezpieczny, napędzający nasze zachowania, prowokujący błędy. Już, natychmiast, na skróty - byle zaliczyć wymarzone dystanse startowe. I najczęściej nam się to udaje. Sami siebie oszukujemy, zapominając zajrzeć i posłuchać swojego wnętrza lub uwag tych bardziej spokojnych biegaczy, tych nauczonych na własnych błędach. Brak tej rozwagi, niestety, czasami kończy się tragicznie. Te zdarzenia dotyczą nie tylko polskich imprez, bo tak się dzieje na całym świecie. Jesteśmy ludźmi i popełniamy takie same błędy, mamy takie same niedoróbki ustrojowe stwarzające ryzyko podczas wysiłku.

Serce to cudowny narząd, ale może nas zawieść w katorżniczej pracy maratonu. Spokojnie, w słodkim lenistwie naszego trwania, serce musi pompować do układu 5-6 litrów krwi na minutę, w truchcie czterokrotnie zwiększa swoje wysiłki, a podczas startu to nawet 30-40 litrów przepływu przez nie w czasie minuty! Mnożąc to przez kilkugodzinny wysiłek podczas maratonu, wyjdzie nam cysterna o pojemności 10 000 litrów (zobaczmy taką na ulicy – to znakomicie otrzeźwia)! Czy nasza pompa jest gotowa na ten wysiłek? A może jest troszkę przegrzana przez brak odpoczynku po poprzednich startach? Pamiętajmy, że serce musi w ciągu naszego życia przetransportować 175 milionów litrów krwi, uderzając 2,5 miliarda razy. Sprawdźmy więc jej sprawność przy pomocy NFZ-u. Mamy do tego prawo, które powinno być świadomym obowiązkiem.

Hipogikemia i odwodnienie, brak mikroelementów w organizmie - to główne przyczyny zasłabnięcia podczas biegu. To zawsze jest dramatyczny widok, który wywołuje konsternację wśród kibiców i biegaczy.
Dlatego kontrolujmy i wyczuwajmy własne potrzeby w czasie startu lub treningu. Uczmy się czucia własnego wnętrza, zabezpieczajmy support (odżywki i napoje - red.) podczas startów, ale teżz tym nie przesadzajmy. Wspomaganie się odżywkami i pobudzanie różnymi cudami to balansowanie na linie, zwłaszcza w momentach, w których możemy mieć podwyższone ciśnienie na skutek emocji (w czasie Iławskiego Półmaratonu prowadzimy badania i przed startem spotykamy niekiedy ciśnienie 180/120, które po biegu wraca do normy). Masz być wewnątrzustrojowo gotowy do zmierzenia się z maratonem, a nie być napędzany emocjami: „ruszę, a później jakoś to będzie”. To zła myśl - to numer alarmowy.

Swój pierwszy maraton, jeśli masz na niego apetyt, skonsumuj po kilku latach, a nie miesiącach biegania. Dojrzyj do niego z pełną świadomością walki, którą musisz stoczyć, a wtedy na pewno da ci to ogromną satysfakcję. Zalicz wcześniej połówki w kilku startach, sprawdź się na 5-10 km. Budź w sobie potrzeby powoli, naturalnie - wsłuchuj się w nie. To najlepsza podpowiedz. Już nie jesteś tylko kowalem, ale również biegaczem swojego losu.
PAWEŁ HOFMAN


kliknij tutaj

ZAGŁOSUJ NA SPORTOWCA ROKU:



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Olcia #2397223 | 46.76.*.* 13 gru 2017 16:48

    Zabrakło jeszcze informacji, ze bieganie nie jest dla każdego - jak widzę otyłe thruchtajace osoby to myśle kto Wam to zasugerował? Oprócz serca mamy jeszcze stawy, które tez dużo muszą znosić. Metod odchudzania jest wiele a zaczynajac od biegania można sobie zrobić więcej szkody niż pożytku... lepiej-zdrowiej chodzić.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz