Marcin Kurp: Barbórka? Może za rok...

2017-12-05 10:17:24(ost. akt: 2017-12-05 16:55:04)
Rajd Barbórka zakończył się za szybko dla załogi Marcin Kurp/Sebastian Wach

Rajd Barbórka zakończył się za szybko dla załogi Marcin Kurp/Sebastian Wach

Autor zdjęcia: Tomasz Filipiak

Rajdowi mistrzowie Polski (w klasie HR4) Marcin Kurp z Dobrego Miasta i Sebastian Wach z Lidzbarka Warmińskiego nie ukończyli 55. Rajdu Barbórka. Niestety, zawiódł sprzęt...
Szczególnie w tym sporcie nie da się niczego przewidzieć ani obiecać, ale mam nadzieję, że będzie dobrze. I że w końcu może uda się dostać na Kryterium Asów na Karowej. Zobaczymy... - mówił parę dni przed 55. Rajdem Barbórka Marcin Kurp. Okazało się, że te nadzieje dobromiejskiego kierowcy rajdowego spełzły na niczym, bo - jak to często bywa w sportach motorowych - swoje trzy grosze wtrąciła technika.

- Niestety, tym razem Barbórka z nami wygrała, bo na trzecim odcinku „skończył” nam się silnik... A na pierwsze dwie pętle nie do końca trafiłem z oponami - przyznaje Marcin Kurp. - To znaczy na drugą pętlę założyliśmy już inne opony, takie bardziej przystosowane na wodę i deszcz, no i powiem szczerze, że o niebo lepiej mi się na nich jechało. Ale, niestety, na kolejnej pętli padł nam silnik i było po zawodach: nie ukończyliśmy tego rajdu. Co się stało? Cały olej wyciekł nam z silnika, ale co było tego przyczyną, tego jeszcze tak do końca nie zdiagnozowaliśmy. Na pewno silnik nadal działa, ale muszę go rozebrać, żeby sprawdzić, czy coś jeszcze tam się nie powyrabiało. No i żeby zbadać, dlaczego ten olej nam uciekł. Powiem tak: pech, ale takie rzeczy w naszym sporcie zawsze mogą się zdarzyć. I nie da się tego przeskoczyć. A my i tak mieliśmy szczęście w nieszczęściu, bo zapalił nam się nawet samochód od tego oleju, ale obyło się bez poważniejszych szkód. Szybko zadziałaliśmy: swoją gaśnicę całą wypryskaliśmy, zaraz dostaliśmy też drugą i skończyło się tylko na popalonych przewodach elektrycznych - informuje Marcin Kurp, który mocno ostrzył sobie zęby na udział w wieczornym Kryterium Asów, jak co roku zamykającym Rajd Barbórka. A tu koniecznie trzeba dodać, że na start tego kultowego odcinka zaprasza się tylko najlepsze załogi.

- Na pewno Karowa była w tym roku bez problemu do osiągnięcia. A „bez problemu” znaczy tylko tyle, że to było w zasięgu ręki, bo wiadomo: zawsze trzeba to jeszcze pojechać szybko, sprawnie i czysto technicznie, co wcale nie musi być bezproblemowe, choć jest do ugryzienia - mówi kierowca Automobilklubu Warmińskiego. - No, ale stało się, jak się stało i nie było nam dane dokończyć walki na trasie. Co zrobić, za rok jest kolejna Barbórka i na pewno się na niej pojawimy (uśmiech). Myślę, że bogatsi w wiedzę chociażby na temat lepszego doboru opon. Ale „za rok” to jeszcze odległe czasy...

Mimo pechowego startu w Warszawie, ten sezon nasza załoga z całą pewnością może zaliczyć do udanych. - To na pewno, cieszymy się z tego, co mamy: przecież znów jestem mistrzem Polski, wygraliśmy też cały cykl Szuter Cup. A ta wisienka na torcie może będzie nam dana za rok. Nie odpuszczamy, na nowy sezon wrócimy mocniejsi... - uśmiecha się na koniec Marcin Kurp, który w tym roku ma w planach jeszcze start w Grand Prix Olsztyna.


kliknij tutaj

ZAGŁOSUJ NA SPORTOWCA ROKU:

Źródło: Gazeta Olsztyńska