Żelazna Dama z Kętrzyna podbiła Barcelonę!

2017-10-04 10:00:00(ost. akt: 2017-10-04 17:38:43)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Stolica Katalonii przeżywa medialne oblężenie nie tylko ze względu na spór referendalny. 30 września w Barcelonie dała o sobie znać Anna Bienasz-Lechowicz, Żelazna Dama z Kętrzyna, która zwyciężyła w prestiżowym Ironmanie!
Uczestnicy triathlonowego Ironmana muszą pokonać blisko 4 km wpław, ponad 180 km przejechać rowerem, a następnie przebiec maraton (42 195 m). Dla wielu brzmi to jak bajka, lecz tysiące doświadczonych zawodników z całego świata zdołało się przekonać, że słynny Ironman potrafi być też koszmarem.

Kętrzynianka coraz bardziej przyzwyczaja nas jednak do tego, że wewnętrzne bariery są po to, by je przełamywać. W debiucie na pełnym dystansie Ironmana Anna Bienasz-Lechowicz zameldowała się na mecie dokładnie po 9 godzinach, 21 minutach i 19 sekundach. Średnie tempo, w jakim pokonywała kilometr (bez znaczenia, czy wpław, na rowerze czy biegiem), wynosiło ok. 4.40 min.

Uzyskany rezultat pozwolił naszej sportsmence nie tylko godnie zaprezentować Polskę i nasz region, ale zapewnił jej pierwsze miejsce w klasyfikacji amatorów (7. wśród kobiet OPEN, 93. wśród ok. 3 tysięcy startujących). Co ciekawe - wyższość Ani uznać musiało tego dnia także wielu zawodników profesjonalnych, za przygotowaniami których stoją poważne kwoty związane z kontraktami sponsorskimi. Kętrzynianka, choć bez takiego wsparcia, pokazała jednak, że "Polak potrafi"!

- Mój start w Barcelonie dedykuję mojej najwspanialszej mamie, która dwa lata temu niesprawiedliwie przegrała walkę z chorobą. Jest ze mną na każdych zawodach. Wiem też, że pewnie by mi powiedziała: Potrzeba ci się tak męczyć dzieciaku? Czuję, że dodaje mi sił w najtrudniejszych momentach - mówi Ania Bienasz-Lechowicz. Jej wynik jest tym bardziej cenny, bo za rywalkami "stoją" poważne kwoty związane z kontraktami sponsorskimi. A kętrzynianka, choć bez takiego wsparcia, to jednak pokazała, że Polka potrafi!

Aloha Ironman!

Triumf w stolicy Katalonii nie kończy przygody kętrzynianki z Ironmanem. Niesamowity wynik sprawił, że udało jej się zakwalifikować również na mistrzostwa świata, które odbędą się 13 października 2018 roku na Hawajach.

- Wyżej niż Hawaje w Ironmanie zajść się po prostu nie da. Możliwość startu otrzymują tam jedynie najlepsi z całego świata, dlatego też jestem dumna z tego zaszczytu. To marzenie każdego triathlonisty. Wiem, że poprzeczka będzie tam zawieszona nieporównywalnie wyżej. Dam jednak z siebie wszystko - podsumowuje nasza utalentowana triathlonistka.

- Z całego serca dziękuję wszystkim tym, którzy kibicowali mi zarówno w Barcelonie, jak i tym, którzy trzymali kciuki śledząc relacje on-line. Dziękuję mojemu trenerowi Piotrowi Grzegórzkowi, który swoje ogromne doświadczenie triathlonowe potrafi przekazać w trenerskim rzemiośle. Jak nikt inny potrafił wydobyć mój potencjał, którego sama nie byłam świadoma. Dziękuję również niezastąpionej Marcie Naczyk, która odpowiada za moją dietę, a także Damianowi Zaborowskiemu - najlepszemu ortopedzie, z jakim miałam do czynienia, a który dba o należytą regenerację moich nadwyrężonych stawów. Przede wszystkim chciałam podziękować jednak mojemu kochanemu mężowi, który jako pierwszy uwierzył we mnie na tyle, by zainwestować w moje hobby. A dodatkowo... dzielnie znosi życie z żoną triathlonistką, co naprawdę nie jest łatwe - mówi Anna Bienasz-Lechowicz.

* Dzięki serii dobrych startów Polka zapewniła sobie 1. miejsce na świecie w rankingu Ironmana (kat. wiekowa 30-34). Wyprzedza obecnie m.in. Ling Choo z Singapuru, Lucię Erat ze Szwajcarii i Sarah Casaubon z Kanady.