Ludzie z Iławy i Rudzienic polecieli do Armenii na mecz!

2017-10-03 09:30:00(ost. akt: 2017-10-02 23:12:32)
Armen Gazarjan i Krzysztof Kaczmarczyk w „polsko-ormiańskich” koszulkach, zamówionych specjalnie na mecz eliminacji mistrzostw świata w Erywaniu

Armen Gazarjan i Krzysztof Kaczmarczyk w „polsko-ormiańskich” koszulkach, zamówionych specjalnie na mecz eliminacji mistrzostw świata w Erywaniu

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Nie ma większego znaczenia, czy wygra Polska, Armenia czy będzie remis — mówi Armen Gazarjan, który wraz z grupą kibiców z Iławy i Rudzienic odleciał w poniedziałek do Erywania na czwartkowy mecz eliminacji mistrzostw świata (g. 18).
— Lecimy do mojej ojczyzny po to, aby obejrzeć ciekawy mecz, a ja chcę pokazać moim polskim przyjaciołom piękno Armenii — mówi Armen Gazarjan, który w czwartkowy wieczór zamierza kibicować z trybun stadionu w Erywaniu... obu reprezentacjom.

Armen podjeżdża na tę rozmowę swoim autem, a w oczy od razu rzuca się przyklejona do przedniej szyby trójkolorowa flaga kraju z Kaukazu. Nic dziwnego: mimo że od 25 lat jest iławianinem, to nadal dobrze pamięta, skąd pochodzi on i jego rodzina. Kultywuje więc ormiańskie zwyczaje, a w jego domu jest mnóstwo pamiątek z ojczyzny, którą zresztą często odwiedza.


— Gazarjanowie to bardzo porządna rodzina, na którą zawsze można liczyć, nawet w najtrudniejszych sprawach. Z Armenem znamy się od lat — podkreśla Robert Karczewski, sąsiad ormiańskiej rodziny. A o stopniu zaufania i zażyłości panujących pomiędzy rodzinami Karczewskich i Gazarjanów najlepiej świadczy... stale otwarta furtka pomiędzy ich podwórkami. Bo zamiast się dzielić i odgradzać, lepiej żyć ze sobą w zgodzie.


..

— Właściwie Armen to jest moje drugie imię, pierwsze brzmi Koren — mówi Armen Gazarjan.
 — A tak w ogóle: ciekawostką jest to, że Polacy nazywają nasz kraj Armenią, podczas gdy dla nas jest to Hajastan, a my jesteśmy Hajerami. Tak samo jak Polska to dla Ormian Lechistan. Pozostańmy jednak na razie przy polskich wersjach... — zgadza się Armen, który gości nas w — jak sam to określa — swojej „małej Armenii”, czyli murowanej altanie, gdzie jest mnóstwo nawiązań do jego ojczyzny.
Kolejną ciekawostką, o której być może nie każdy wie, jest to, że Armenia jest pierwszym krajem na świecie, który ogłosił chrześcijaństwo swoją religią państwową.




Po wstępnej rozmowie o geopolityce, przychodzi jednak czas na najważniejszą z rzeczy mało ważnych, czyli futbol. — O, właśnie, porozmawiajmy o tym wyjeździe, bo o mnie to raczej nie ma co za bardzo pisać — uśmiecha się Armen Gazarjan.


Jak się okazuje, na czwartkowy mecz eliminacji mistrzostw świata Armenii z Polską wyleciała w poniedziałek kilkuosobowa grupa kibiców z Iławy i Rudzienic. Do Erywania, oprócz Armena, wybrali się jeszcze m.in. jego szwagier Krzysztof Kaczmarczyk, a także, pochodzący z Rudzienic, Zbigniew Adamski (były radny gminy wiejskiej Iława), przyjaciel rodziny Gazarjanów. — A na miejscu jest już mój drugi szwagier, Gegam Babajan z synem Dawidem i żoną. Oni z Rudzienic do Armenii wybrali się wcześniej i czekają tam już na nas, goszczeni przez naszą rodzinę. Przecież, jak my się tam pojawimy, to moi wujkowie, ciocie, kuzynowie chyba „rozszarpią” nas z radości... — śmieje się Armen, potwierdzając, że Ormian nie bez powodu uznaje się za niezwykle gościnny naród.


Bilety lotnicze cała ekipa wykupiła już w grudniu. Zresztą, w podobnym składzie obejrzeli już z trybun pierwszy mecz obu reprezentacji w eliminacjach MŚ, rozegrany 11 października w Warszawie (wymęczone 2:1 dla Polski). Tym bardziej nie mogli więc sobie pozwolić na odpuszczenie rewanżu, zatem szybko skrzyknęli ekipę i zorganizowali wylot do Armenii. — Ale bilety na mecz były kupowane w Erywaniu, bo — jak się okazało — tam były o połowę tańsze niż te dostępne na polskich stronach internetowych — tłumaczy iławianin.



A że na takim meczu trzeba się odpowiednio zaprezentować, więc Armen i jego szwagier zamówili na tę okazję specjalne koszulki uszyte według własnego wzoru. Stworzono nawet dwa projekty (zob. zdjęcie), a na obu widoczne są flagi Polski i Armenii. Bo też i ekipa, która udała się wczoraj do Erywania, to nie jest grupa fanatyków, ale sympatyków piłki nożnej (Babajanowie kibicują na co dzień m.in. Czarnym Rudzienice), którym wynik polsko-ormiańskiej rywalizacji jakoś nie spędza snu z powiek.
— Bo Ormianie nie są aż tak wielkimi kibicami futbolu, jak na przykład Polacy. Dla nas najważniejszymi dyscyplinami są... szachy i warcaby, w które gra mnóstwo moich rodaków. Mieliśmy i mamy w naszym narodzie wielu arcymistrzów szachowych — sprzedaje” nam kolejną ciekawostkę o swojej ojczyźnie Armen Gazarjan.

Źródło: Gazeta Olsztyńska