Michael Maze błysnął w Działdowie

2017-10-02 09:00:00(ost. akt: 2017-10-01 20:13:12)

Autor zdjęcia: Artur Dryhynycz

Dekorglass zadebiutował w Lidze Mistrzów tenisistów stołowych. Niestety, działdowianie na inaugurację tych prestiżowych rozgrywek u siebie przegrali 2:3 z duńskim Roskilde Bordtennis. Kolejnym rywalem Dekorglassu będzie Borussia Duesseldorf.
• Dekorglass Działdowo — Roskilde Bordtennis 2:3
Kenta Matsudaira — Zhai Yujia 3:0 (6, 9, 9), Jirzi Vrablik — Michael Maze 0:3 (-6, -7, -5), Wang Yang — Laurens Tromer 0:3 (-10, -4, -4), Kenta Matsudaira — Michael Maze 3:2 (-9, -4, 9, 6, 3), Jirzi Vrablik — Zhai Yujia 2:3 (8, -5, 10, -7, -7)

Kilkuset widzów liczyło na historyczne zwycięstwo Dekorglassu, jednak tak się nie stało, gdyż w duńskiej ekipie znakomitą formą błysnął 36-letni Michael Maze, brązowy medalista mistrzostw świata (2005), mistrz Europy z 2009 i brązowy medalista olimpijski w deblu (2004).
Jednak jako pierwsi do stołów podeszli Kenta Matsudaira i Zhai Yujia. Japończyk z Dekorglassu wygrał w trzech setach, ale były to, niestety, tylko miłe złego początki, bo potem Michael Maze udzielił srogiej lekcji tenisa stołowego Jirziemu Vrablikowi, a Wang Yang przegrał z młodym Tromerem (Duńczyk zajmuje miejsce dopiero w trzeciej setce światowego rankingu). O ile jednak Vrablik starał się i ambitnie walczył (wiele długich i efektownych wymian kibice nagrodzili gromkimi brawami), o tyle Wang Yang oddał pojedynek praktycznie bez walki. — I to był decydujący moment tego meczu — nie miał wątpliwości Jerzy Krawcewicz, były zawodnik, trener oraz prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Tenisa Stołowego. — Bo od Vrablika nie można było wymagać ogrania Maze, ale Wang musiał pokonać Tromera — zakończył Krawcewicz.
Nadzieje gospodarzy przedłużył Matsudaira, który po pięciosetowej walce poradził sobie z Maze (była to prawdziwa uczta dla miłośników tenisa stołowego), więc o losach końcowego wyniku musiał zadecydować pojedynek Vrablika z Zhai Yujia. Niestety, po zaciętej walce Czech przegrał 2:3, co oznaczało zwycięstwo duńskiej ekipy. — Szkoda tej porażki, ale warto było przyjechać do Działdowa chociażby tylko po to, by zobaczyć w akcji Michaela Maze, który siedem lat temu w światowym rankingu był na ósmym miejscu — powiedział Tadeusz Czyczel, obecny prezes WMZTS.