Smok z Ornety (jak zawsze) był groźny dla rywali

2017-09-19 17:00:04(ost. akt: 2017-09-19 21:57:39)
Podwójne medalistki ze Smoka Orneta (od lewej): Joanna Czarnecka-Baran, Monika Pudlis i Sylwia Drozdowska

Podwójne medalistki ze Smoka Orneta (od lewej): Joanna Czarnecka-Baran, Monika Pudlis i Sylwia Drozdowska

Autor zdjęcia: Archiwum klubu

Aż 14 medali, w tym dwa złote Moniki Pudlis, zdobyli w IX Mistrzostwach Polski w kolarstwie szosowym niepełnosprawnych zawodnicy Integracyjnego Klubu Sportowego Smok Orneta. A klub stracił w tym roku dwóch dużych sponsorów...
Kolejny raz małopolskie wsie Nidek i Wieprz pod Andrychowem gościły uczestników mistrzostw Polski w kolarstwie niepełnosprawnych, wśród których — też niemal już tradycyjnie — nie mogło zabraknąć silnej reprezentacji IKS Smok Orneta. Tym razem skończyło się na zdobyciu aż 14 medali (2 złote, 4 srebrne, 8 brązowych), co w połączeniu z... 14 krążkami tegorocznych mistrzostw kraju w lekkiej atletyce wygląda nadzwyczaj imponująco. I to wszystko w sytuacji, kiedy klub prowadzony od lat niezawodną ręką Bogdana Króla, prezesa, trenera i ciągle świetnego zawodnika (m.in. wielokrotnego laureata plebiscytu „Gazety Olsztyńskiej” na najpopularniejszych sportowców Warmii i Mazur), nagle został bez dwóch poważnych sponsorów. Ale o tym za chwilę...

Dwudniowe ściganie na handbikach zaczęło się od jazdy indywidualnej na czas i siedmiu miejsc na podium (1-2-4) wywalczonych w różnych kategoriach (pogrupowanych ze względu na stopień niepełnosprawności startujących) przez „wózkarzy” Smoka.
Najokazalej wypadły końcowe rozstrzygnięcia w grupie H5, gdzie komplet medali wśród pań powędrował do Ornety — wygrała ta najbardziej utytułowana, czyli Monika Pudlis, przed Joanną Czarnecką-Baran i Sylwią Drozdowską! A do tego doszły medalowe występy w „czasówce” ich klubowych kolegów: „srebrnego” Mateusza Witkowskiego (grupa H3), a także „brązowych” Sławomira Dębowskiego (H1), Andrzeja Chalastry (H2) i Cezarego Króla (H5). Jeśli chodzi o tego ostatniego, zbieżność nazwisk jest nieprzypadkowa: Cezary jest synem Bogdana Króla, który zajął w jeździe na czas... czwarte miejsce, przegrywając ze swoim rodzinnym następcą o dwie sekundy.

Ornecianie walczyli pod Andrychowem nie tylko z rywalami, ale i z... pogodą. — O ile w sobotę, kiedy rozgrywano 11-kilometrową „czasówkę”, wyglądało to jeszcze jako tako, to znaczy przynajmniej nie padało, to dzień później warunki były już tragiczne — opowiada Bogdan Król. — Lało całą noc, od rana dalej padało, zrobiło się zimno, mokro i ślisko, no i nawet się zastanawiano, czy nie odwołać zawodów, bo dla wózków takie warunki mogły być niebezpieczne. Ostatecznie puszczono jednak te wyścigi ze startu wspólnego, tyle że na skróconych dystansach. No i znów zdobyliśmy siedem medali: dokładnie w takim samym rozkładzie kolorów i zawodników, jak dzień wcześniej. Czyli Monika wywalczyła drugie złoto, Asia i Mateusz po drugim srebrze i tak dalej.

Smok Orneta na pewno byłby wysoko w klasyfikacji drużynowej, gdyby taką prowadzono, choć z klubami z Krakowa i Szczecina nie może się równać z jednego podstawowego powodu. — Chodzi o fundusze na działalność, w tym zwłaszcza na sprzęt — mówi Bogdan Król. — Przecież dobry wózek kosztuje od 35 do 60 tysięcy złotych, a to są ceny dla nas kompletnie zaporowe. A bez lepszego sprzętu nie da rady rywalizować z najlepszymi i tyle. Co gorsza, w tym roku ze wspierania klubu wycofały się firmy Mercedes i Lotos, co mocno skomplikowało nam życie. Pomagają nam m.in. PZU i Urząd Marszałkowski, za co jesteśmy wdzięczni, ale kołdra jest krótka... Nie poddajemy się, wydeptuję ścieżki, żeby pozyskać pomoc, ale nie ma co kryć, że jest ciężko. Smok Orneta od lat bardzo się liczy w krajowej rywalizacji i nie tylko, wciągamy młodych ludzi do sportu, zdobyliśmy w tym roku 28 medali mistrzostw Polski, a jednak bardzo trudno jest się przebić i pozyskać pomoc... pes

Więcej — w środowym wydaniu "Gazety Olsztyńskiej".

Źródło: Gazeta Olsztyńska