Nad olsztyńskim KKS zawisły czarne chmury. Co dalej z przyszłością zespołu?

2017-08-06 15:00:00(ost. akt: 2017-08-06 15:03:37)
Tomasz Sztąberski, trener KKS Olsztyn

Tomasz Sztąberski, trener KKS Olsztyn

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Jak w nowym sezonie utrzymamy się w pierwszej lidze, to wtedy uwierzę, że naprawdę jestem trenerem kosza z najwyższej półki – mówi Tomasz Sztąberski, szkoleniowiec i prezes Koszykarskiego Klubu Sportowego Olsztyn, w rozmowie z Gazetą Olsztyńską.
— Nie ma pan ostatnio najlepszego humoru. Chyba coś pana dręczy w sprawie ekipy olsztyńskich koszykarek, prawda?
— Trafił pan. Jak tu mieć dobry humor, skoro już teraz wiem, że ze składu drużyny, która zakończyła rozgrywki sezonu 2016/2017, ubędzie tak wiele zawodniczek. Jednym słowem ruchów transferowych w naszą stronę nie ma żadnych, w przeciwną natomiast niestety są.

— To proszę powiedzieć, kto zostaje, a kogo w nowym sezonie nie będzie?
— Przede wszystkim zostaje Joanna Markiewicz, ponadto Ksenia Zajączkowska i Jola Wichłacz, czyli trzy koszykarki z pierwszej piątki. Dwóch pozostałych z pierwszej piątki, czyli Natalii Żukowskiej i Anety Burandt, w nowym sezonie prawdopodobnie nie zobaczymy w grze. Natalia nabawiła się przykrej i bolesnej kontuzji więzadeł krzyżowych i czeka ją operacja. Jak wszystko dobrze pójdzie to może wrócić do zespołu najwcześniej pod koniec sezonu. Natomiast jeżeli chodzi o Anetę, to czeka na odpowiedź, czy zostanie przyjęta na studia magisterskie do Białegostoku. Jeżeli tak, to zakończy karierę sportową, jeżeli nie, to pewnie zagra. W tej sytuacji jest prawie pewne, że nie mamy zawodniczek podkoszowych. Z kolei Adrianna Kalinowska ma poważnie złamany palec i też czeka na operację. Już wiadomo, że nie będzie w nowym sezonie Marty Stawickiej, Justyny Różańskiej i Aleksandry Olęckiej. Pierwsza z nich wybrała MUKS Poznań, dwie pozostały postanowiły zaistnieć w gdańskiej szkółce Marcina Gortata, która jest powiązana z drużyną tamtejszej Politechniki, czyli z naszymi ligowymi rywalkami. Jak w nowym sezonie utrzymamy się w pierwszej lidze, to wtedy uwierzę, że jestem naprawdę trenerem kosza z najwyższej półki...

— I co, nie macie żadnych nadziei na pozyskanie kogoś zewnątrz?
— To, co się teraz dzieje z kontraktami nowo pozyskanych koszykarek przez inne kluby, woła o pomstę do nieba! Zgłosiło się do nas kilka zawodniczek, ale jak określiły, jakie kwoty je interesują, to prawie spadłem z krzesła. Ich wymagania, w stosunku na naszych możliwości, były zupełnie z innej planety.
Może się jednak zdarzyć pewien niecodzienny powrót, ale na razie nie chcę zdradzić jaki. Powiem tylko tyle, że chodzi o byłą zawodniczkę ekstraklasy grającą w olsztyńskiej Łączności...

— Myślę, że to, co ostatnio w koszykówce młodzieżowej robi wasza córka Marta, osładza nieco pana zmartwienia i niepokoje.
— No tak, otrzymała powołanie do reprezentacji Polski U14 i U15. Trenowała niedawno z kadrą 15-latek, czyli roczniki 2002, mimo że ma 14 lat. Była z nimi na turnieju na Litwie. Od kilku dni jest w Gorlicach na zgrupowaniu reprezentacji Polski 14-latek. To pierwsze takie zgrupowanie w tym roku. Po jego zakończeniu będzie miała konsultacje z grupą starszą i przygotowuje się do udziału w turnieju na Słowacji.

— A jakie zgrupowanie czeka na pozostałe zawodniczki KKS?
— Niestety nie wypalił nam obóz nad morzem. Przeprowadzimy go zatem w naszym regionie — we wsi koło Działdowa. Wezmą w nim udział wszystkie nasze grupy wiekowe. Natomiast we wrześniu pierwszy zespół weźmie udział w towarzyskim turnieju w Płocku.

— Czy coś już wiadomo o zmianie organizacji rozgrywek pierwszej ligi kobiet?
— Były takie plany Polskiego Związku Koszykarskiego, ale nastąpił sprzeciw klubów, bo ich realizacja poważnie zwiększyłaby koszty udziału drużyn w rozgrywkach. Będą więc dwie grupy po 12 drużyn. W naszej grupie będzie m.in. spadkowicz Sokołów, który wykupił dzika kartę. Tak się wzmocnił, że głowa boli...

— Ale to chyba nie wszystkie wasze problemy, bo pewnie nadal nie wiadomo do końca, gdzie będziecie grali?
— No tak, sala Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Głowackiego była dopuszczana do rozgrywek warunkowo, ale się skończyło. Obiekt był już wizytowany przez PZKosz. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że kolejny raz uda się uzyskać warunkowe dopuszczenie do rozgrywek.

Lech Janka
l.janka@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zzz #2303223 | 37.47.*.* 7 sie 2017 20:37

    Nikt na prywatny folwark nie sypnie grosza.Proszę prezesa,trenera,skarbnika,sekretarza w jednej osobie o rozliczenie się z kasy którą otrzymuje.Kto zna temat ten wie o co chodzi

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. kibic #2303115 | 94.254.*.* 7 sie 2017 17:05

    zamiast tylko biadolić i biadolić trzeba się zastanowić dlaczego nikt nie chcę tutaj grać i chodzą słuchy , że Stomil był zainteresowany sekcją żeńskiej koszykówki ale KKS odrzucił ofertę bo by nie mogli już promować swojej kadrowiczki

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  3. Ech... #2302926 | 81.190.*.* 7 sie 2017 11:24

    Szkoda,że trenerka stawia wsztstko na swoją córkę i dwie koleżanki,a resztę zespołu ma gdzieś....

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. k73 #2302892 | 217.99.*.* 7 sie 2017 10:57

    1 mln zł lekką ręką na siatkówkę plażową na CRS Ukiel dla garstki ludzi i prawie drugi 1 mln na AZS. A na taką koszykówkę, gdzie we wszystkich grupach wiekowych gra przez cały sezon z 50 dziewczyn z Olsztyna miasto i urząd marszałkowski rzucają ochłapy w postaci kilkudziesięciu tys pln. Kilkunastu fanatyków siatkówki w Olsztynie wciąż nie może przeboleć, że do Uranii na zwykły ligowy mecz AZS-u bilety kupuje max 1000 osób (reszta to karnety zakładowe i vipy - czyli najczęściej puste miejsca oraz darmowe bilety dla szkół). Wszędzie się mówi o szkoleniu od podstaw i budowaniu w ten sposób klubów. Na takie inicjatywy miasto nie powinno żałować pieniędzy, bo to inwestowanie w społeczność lokalną. A nie dawać kasę na najemników w innych klubach, którzy pograją sezon, wezmą kasę i pojadą gdzie indziej.

    odpowiedz na ten komentarz

  5. Edi #2302704 | 188.125.*.* 7 sie 2017 07:57

    Popieram ratusz. Jak ktoś chce uprawiać sport, to niech to robi za swoje pieniądze. A jak go nie stać, to niech idzie do pracy. Ja ze swoich podatków nie chcę finansować czyjegoś hobby. Niech publiczne pieniądze idą na drogi, szpitale i inne sfery, z których korzystają wszyscy, a nie garstka pasjonatów.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (8)