Rajd Warmiński? Trudny i wymagający

2017-06-28 00:31:57(ost. akt: 2017-06-28 08:16:17)
Zbigniew Staniszewski i Sebastian Rozwadowski wygrali klasyfikację Gość w 20. Rajdzie Warmińskim

Zbigniew Staniszewski i Sebastian Rozwadowski wygrali klasyfikację Gość w 20. Rajdzie Warmińskim

Autor zdjęcia: Archiwum teamu

Siedem odcinków specjalnych mieli do przejechania uczestnicy tegorocznego, 20. Rajdu Warmińskiego — Toyota 2017. Chyba najwięcej powodów do zadowolenia mieli olsztyńscy kierowcy Zbigniew Staniszewski i Konrad Dudziński.
Tegoroczny rajd był jednocześnie czwartą rundą Rajdowego Samochodowego Pucharu Warmii i Mazur oraz czwartą rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Pomorza. W obu tych klasyfikacjach niedzielna impreza padła łupem olsztyńskiego kierowcy Konrada Dudzińskiego i pilota Mateusza Martynka (honda civic vti). Dlatego na mecie nie zabrakło atrybutów przynależnych zwycięzcom imprez rajdowych, czyli... wystrzelonego z butelki szampana.

— Odcinki były naprawdę fajne, zwłaszcza pierwszy i ostatni. Na drugim było troszeczkę dziur i musieliśmy dużo hamować, żeby nie popsuć samochodu. Ogólnie: fajne tempo, dobra zabawa, jestem zadowolony ze współpracy z pilotem. Podziękowania dla niego, dla całego serwisu, jak i również dla naszych partnerów, bez których nie byłoby nas tutaj. Rajd ogólnie przejechany czysto. Jakieś dwie małe przygody były, ale one są praktycznie na każdych zawodach. Z jednej strony traktowałem ten rajd jako element przygotowania do kolejnej rundy Szuter Cup, z drugiej, jako walkę o zwycięstwo w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Pomorza. W najbliższym czasie będę chciał trochę odpocząć po rajdowych maratonach w ostatnich tygodniach, potem jakieś testy i start w Rajdzie Kormoran — powiedział na mecie Konrad Dudziński.

Co ciekawe, w rajdzie brał udział również jego brat Patryk, a tylko awaria auta sprawiła, że w niedzielnej rywalizacji udziału nie wziął Piotr Dudziński, czyli... ojciec obu zawodników.

W klasyfikacji Gość nie było niespodzianki. Wygrali Zbigniew Staniszewski i Sebastian Rozwadowski (ford fiesta r5), którzy mieli blisko dwie i pół minuty przewagi nad Hiszpanami Nilem Solansem/Miquelem Ibanezem (ford fiesta). — Chciałem podziękować organizatorom za fantastyczny rajd. Był trudny, bardzo wymagający. Jestem szczęśliwy, bo po tych trudnych odcinkach fantastycznie się jechało — mówił podczas ceremonii na plaży miejskiej Zbigniew Staniszewski. — Wykonaliśmy rewelacyjny trening przed kolejnymi eliminacjami Szuter Cup. Wszystkie odcinki pojechaliśmy bardzo szybko, a duża przewaga sprawiła że nie musieliśmy odpuszczać i pilnować wyniku. Wszystkie siedem odcinków pojechaliśmy pełną „bombą” (uśmiech). Fiesta ma ogromny potencjał. Wiem już o tym samochodzie prawie wszystko, bawię się nim. Jestem rozjeżdżony i już dawno nie miałem takiego tempa. Dziękuję wszystkim za doping. Mijaliśmy mnóstwo kibiców z telefonami w rękach. Nagrywali nasze przejazdy, a to mobilizowało nas potrójnie. W końcu nie mogą mieć byle jakich nagrań (śmiech). To była znakomita niedziela.

— Bardzo pozytywny dzień za nami. Odcinki niemal kultowe, prędkości potężne, dużo pracy, skupienia i zaangażowania. I znakomity wynik na mecie — nie krył zadowolenia także pilot Staniszewskiego, Sebastian Rozwadowski. — Duże podziękowania na ręce organizatorów i partnerów rajdu za dobrą robotę. Świetnie, że dołączył nowy partner tytularny rajdu. No i znakomicie, że meta była ulokowana na plaży Jeziora Ukiel. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich, którzy nas mijali i kibicowali. Jednocześnie zapraszam już za kilka dni do Mikołajek. Dzisiejszy start był dla mnie znakomitą rozgrzewką przed eliminacją mistrzostw świata. Tym razem już nie ze Zbyszkiem, ale z Wojtkiem Chuchałą stajemy w szranki z najlepszymi kierowcami globu.

— Rajd bardzo mi się podobał. Odcinki były świetne, świetne przygotowane. Byliśmy tutaj już w 2015 roku i pewnie powrócimy za rok, żeby znowu przygotowywać się do Rajdu Polski — powiedział z kolei Nil Solans.

Jako pierwsza na mecie na CRS Ukiel zameldowała się jednak rajdówka... Krzysztofa Hołowczyca. Organizatorzy podkreślali, jak bardzo „Hołek” związany jest z tą imprezą. Tym razem pełnił on funkcję załogi "zero", czyli takiej, która wyjeżdża na trasę odcinka specjalnego tuż przed startem zasadniczej grupy zawodników. Na mecie wysiadł ze swojego subaru uśmiechnięty, a zebranym kibicom pokazał próbkę swoich umiejętności, kręcąc na parkingu dwa efektowne "bączki".

— Myślę, że Rajd Warmiński był, jest i będzie. To dla nas ogromna radość, że komuś się chce, bo wierzcie mi, ile to jest pracy i przygotowań, zabezpieczeń, różnych elementów, które na koniec składają się na to, że można szybko jechać. Dla mnie był to świetny trening, bo moją dyscypliną jest teraz cross country, ale nie mogłem sobie odmówić tej frajdy. Zabraliśmy mój samochód, którym przez wiele lat trenowałem. Co ciekawe, jechałem z moim obecnym pilotem Łukaszem Kurzeją, ale na Rajdzie Polski pojedziemy tym samym samochodem z Maćkiem Wisławskim. Razem będziemy mieli tyle lat, co trzy młode załogi — śmiał się na mecie Krzysztof Hołowczyc, wywołany do mikrofonu przez organizatorów.

Rajd tradycyjnie rozpoczął się prologiem na stadionie OSiR-u. W sobotę kierowcy starali się wykręcić podczas dwóch przejazdów jak najlepsze czasy. Nieliczni woleli jednak dać sobie i kibicom na trybunach trochę frajdy, wchodząc w zakręty bokami. Najlepszy wynik obu przejazdów uzyskała załoga Łukasz Kotarba/Jakub Wróbel (mitsubishi lancer evo VIII). Drugie miejsce zajęli Marcin Kurp/Marta Momot (honda civic), a trzecie Staniszewski/Rozwadowski, którym doliczono 5 sekund kary. Gdyby nie ona, oni mieliby najszybszy przejazd. kwk, mz

Źródło: Gazeta Olsztyńska