Końcówka sezonu będzie nerwowa

2017-05-22 17:00:00(ost. akt: 2017-09-07 18:04:23)
Olimpia Grudziądz - Stomil Olsztyn

Olsztyn - Mecz piłki nożnej Stomil Olsztyn kontra Olimpia Grudziądz

Olimpia Grudziądz - Stomil Olsztyn Olsztyn - Mecz piłki nożnej Stomil Olsztyn kontra Olimpia Grudziądz

Autor zdjęcia: Kamil Foryś

Stomil jest w końcówce sezonu w słabej dyspozycji, a kibice coraz bardziej nerwowo zerkają w terminarz i tabelę. Czy także tym razem wszystko skończy się happy-endem? Być może tak, ale końcówka z pewnością będzie nerwowa.
Ostatnio źle się dzieje ze Stomilem, bo nie dość, że olsztyński zespół nie dołożył do swojego dorobku po meczu z Olimpią Grudziądz ani jednego punktu, to na dodatek pokazał, że w końcówce sezonu jest po prostu w słabej formie. Co zresztą potwierdził trener Stomilu Adam Łopatko. — Grudziądz zagrał wyrachowanie, zagrał to, co sobie założył, z kolei my nie potrafiliśmy dojść do swojego poziomu. Nie potrafiliśmy zmieniać ciężaru gry i dobrze operować piłką, stąd w pierwszej fazie meczu było nam trudno o sytuacje. O wiele lepiej było w końcówce, ale, niestety, wcześniej sami sobie zrobiliśmy sobie krzywdę... Bo stracone bramki to jest kuriozum. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że brakuje nam jakości i z tego też powodu tracimy takie gole. Zmiany na pewno ożywiły to spotkanie, ale to nie oznacza, że gdyby ci zawodnicy wyszli od początku, to spotkanie wyglądałoby lepiej — dodał olsztyński szkoleniowiec.

To są odczucia trenera, ale fakty są również takie, że cała końcówka sezonu jest słaba, a w zespole coś pękło. A data pęknięcia to 15 kwietnia 2017 roku, kiedy to olsztynianie przegrali w 26. kolejce na własnym stadionie ze Stalą Mielec 0:4. Na późniejszy spadek formy miały z pewnością wpływ kontuzje kluczowych piłkarzy: Piotra Skiby i Rafała Kujawy, bo widać wyraźnie, ze olsztynianom ostatnio brakuje spokoju w bramce i doświadczenia w ataku. Ale też od tamtego czasu brakuje w sztabie szkoleniowym człowieka z wielkim życiowym piłkarskim doświadczeniem, który mógłby coś zasugerować i podpowiedzieć. A takim był w Stomilu śp. Andrzej Biedrzycki.

Stomil nie potrafi także odnaleźć ostatnio swojego DNA; nie jest zespołem groźnym na własnym stadionie, zatracił zdolność tłamszenia każdego, kto stanie na jego ziemi. Biało-niebiescy grali w tym roku na własnym obiekcie aż sześciokrotnie, z czego wygrali tylko dwa razy ze słabszymi od siebie: Zniczem Pruszków i Wisłą Puławy (przegrywając ze Stalą, Górnikiem Zabrze i Olimpią oraz remisując z Pogonią Siedlce). Stomil po ostatniej kolejce spadł także na ostatnie miejsce w tzw. tabeli formy — w pięciu ostatnich kolejkach zdobył tylko cztery punkty i nie ma w tej lidze gorzej punktującej ekipy...

Co teraz? Założenie było takie, że w końcówce sezonu olsztynianie mają pewne utrzymanie w lidze i walczą o jak najwyższe miejsce w punktacji PRO System Junior, które daje bardzo wymierne korzyści finansowe — premia 1,3 mln złotych za pierwsze miejsce, 1,1 za drugie, 0,9 za trzecie, 0,7 za czwarte i 0,5 za piąte miejsce. Aktualnie podium jest już raczej poza zasięgiem olsztynian (prowadzi Olimpia Grudziądz przed GKS Tychy i Zagłębiem Sosnowiec), ale Stomil zajmuje czwarte miejsce i jeśli utrzyma się w I lidze (warunek konieczny) zainkasuje premię w wysokości 700 tys. złotych. Ale na dziś Stomil ma na swoim koncie 4273 punkty, tylko o 93 więcej niż piąta w tej klasyfikacji Pogoń Siedlce i 103 oczka więcej niż szósta Chojniczanka Chojnice... A w końcówce sezonu trzeba będzie bardziej patrzyć na punkty do ligowej tabeli niż na oczka do PRO Junior System.

Stomil najbliższy mecz ligowy zagra w niedzielę z walczącą o utrzymanie Bytovią Bytów, aktualnie ma sześć punktów przewagi nad rywalem i będzie musiał ostro bronić swojej pozycji, a w najgorszym wypadku walczyć o to, żeby mieć lepszy bilans bezpośrednich meczów (w Olsztynie Stomil wygrał 3:1). A w grze jest przecież także Wisła Puławy (Stomil również ma sześć punktów przewagi), która jednak w tzw. międzyczasie będzie miała jeszcze dwie szanse (wczorajszy mecz z Pogonią Siedlce zakończył się po oddaniu gazety do druku, a w czwartek Wisła gra zaległe spotkanie z GKS Tychy).
Reasumując: bardzo źle jeszcze nie jest, ale słabo już na pewno.

A z pewnością frustrujący dla kibiców Stomilu jest fakt, że taka sytuacja powtarza się ostatnio niemal cyklicznie. W sezonie 2013/14 Stomil pod kierunkiem trenera Adama Łopatki zajął w I lidze 15. miejsce, spadkowe, a utrzymał się dzięki temu, że licencji nie otrzymał Kolejarz Stróze. Kolejny sezon, w którym zespół prowadził Mirosław Jabłoński, był udany, bo olsztynianie zakończyli go na 7. miejscu. W poprzedniej kampanii znów Stomil do końca walczył o pozostanie w lidze, a sprawę przypieczętowała wygrana z Pogonią Siedlce w 33. kolejce (wówczas na dwie kolejki przed końcem Jabłońskiego zastąpił Łopatko). A teraz przeżywamy kolejne niezbyt sympatyczne deja vu.

Zbigniew Szymula


Źródło: Gazeta Olsztyńska