Ostatnia droga Andrzeja Biedrzyckiego

2017-04-27 15:00:00(ost. akt: 2017-04-28 21:06:53)

Autor zdjęcia: Kamil Foryś

W czwartek cały piłkarski Olsztyn pożegnał Andrzeja Biedrzyckiego, kiedyś zasłużonego zawodnika Stomilu, a ostatnio trenera oraz działacza "Dumy Warmii". — Szkoda, że tacy ludzie tak szybko odchodzą — powiedział Jacek Chańko.
Punktualnie o godz. 11.15 przy dźwiękach dzwonów wniesiono trumnę Andrzeja Biedrzyckiego do kościoła na olsztyńskich Jarotach, po czym kilkaset osób wzięło udział w modlitwie różańcowej, a tuż po godzinie 12 rozpoczęła się msza. Wśród uczestników pogrzebu — oprócz kibiców i mieszkańców Olsztyna — można było dostrzec wielu dawnych piłkarzy i trenerów, którzy zetknęli się z Andrzejem Biedrzyckim. W ostatniej drodze towarzyszyła mu cała obecna drużyna Stomilu, która do kościoła wspólnie z trenerem Adamem Łopatką przyjechała tuż po porannym treningu, poza tym w uroczystościach pogrzebowych udział wzięli: Bogusław Kaczmarek, Jerzy Budziłek, Mieczysław Broniszewski i Zbigniew Kieżun, czyli dawni szkoleniowcy „Dumy Warmii”, oraz byli piłkarze olsztyńskiego klubu, m.in. Maciej Bykowski, Piotr Tyszkiewicz, Tomasz Sokołowski, Jacek Chańko, Cezary Kucharski, Sławomir Święcki i Arkadiusz Klimek. Wielu kibiców przyszło z biało-niebieskimi szalikami, ale znalazł się też jeden z żółto-czerwonym szalikiem Jagiellonii, gdzie „Biedrza” występował w sezonie 2001/02.

— Wielka strata, bo odszedł wielki człowiek i wspaniały sportowiec — powiedział wyraźnie wzruszony Piotr Tyszkiewicz. — Gdy jako młody chłopak wchodziłem do Stomilu, wtedy spotkałem tam Andrzeja, trochę starszego kolegę. Potem nasze drogi się rozeszły, bo wyjechałem do Niemiec, a Andrzej został i nadal wspaniale reprezentował Stomil i Olsztyn. Wyrazy największego współczucia dla małżonki i dzieci. Nie umiem powiedzieć, jak bardzo współczuję najbliższym Andrzeja, jedyne, co mogę w tej chwili zrobić, to pomodlić się.
Cezary Kucharski trafił do Stomilu z Legii w 1999 roku.

— Andrzej był dobrym piłkarzem, ale jeszcze lepszym był człowiekiem. W sytuacjach konfliktowych zawsze starał się rozmawiać i szukać kompromisu. Poza tym, że miał stomilowskie DNA, był też prawdziwym liderem szatni, szczerym i uczciwym człowiekim, który w prosty sposób komunikował mądre rzeczy. Jego śmierć jest wielką stratą nie tylko dla Stomilu, ale całej lokalnej społeczności.

— Myślę, że nie ma nikogo, kto o Andrzeju powiedziałby złe słowo — dodał Jacek Chańko. — Chociaż w Jagiellonii grał krótko, to do dzisiaj pamiętają o nim białostoccy kibice. Poza tym nie było dla niego rzeczy nie do załatwienia. Zawsze skory do pomocy, pamiętam, że po śmierci Jacka Płuciennika (3 września 1998 roku — red.) to on pierwszy pospieszył z pomocą rodzinie Jacka. Szkoda, że tacy ludzie tak szybko odchodzą...

W drodze na cmentarz przy ulicy Poprzecznej karawan oraz cała kawalkada samochodów zatrzymały się na chwilę przy stadionie, z którym Andrzej Biedrzycki związał większość swojego sportowego życia. O godz. 14.20 trumna spoczęła w grobie...



Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. hugo pe #2233407 | 213.184.*.* 28 kwi 2017 09:20

    Panie redaktorze, Płuciennik przez "u", a nie "ó".

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Dres #2234117 | 109.236.*.* 28 kwi 2017 22:47

    Nygusy w dresach na pogrzebie! Żenada, zbiórka na gajery!

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  3. qyk #2234146 | 217.99.*.* 28 kwi 2017 23:42

    Duma Warmii to Victoria Allenstein

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)