Nie zepsuć świetnego wrażenia

2017-04-03 21:00:00(ost. akt: 2017-04-04 09:46:14)

Autor zdjęcia: Piotr Sucharzewski

— Mały niedosyt? Może trochę, choć to i tak bardzo duży sukces. Zwłaszcza, że takiego wyniku AZS nie miał od ładnych paru lat — mówi o piątym miejscu olsztyńskich siatkarzy w fazie zasadniczej PlusLigi Piotr Świniarski, statystyk Indykpolu AZS.
— Zakładał pan przed sezonem, że Indykpol AZS aż do ostatniej kolejki będzie walczył o czołową czwórkę?
— Szczerze mówiąc, byłem bardzo zaskoczony naszą postawą, ale... tylko na początku sezonu. To normalne, że chyba nikt z nas nie domyślał się, jak możemy prezentować się w tym sezonie na tle rywali w PlusLidze, bo skompletowano w Olsztynie całkiem nowy skład. A nowa drużyna to zawsze także nowe nadzieje. Owszem, jesteśmy mile zaskoczeni, ale nie aż tak mocno, bo sezon pokazał, że jesteśmy mocni i możemy walczyć z każdym. Dlatego walka o czwórkę pod koniec sezonu już nikogo nie dziwiła.

— Jest duży zawód, że się nie udało? Zabrakło wam tylko dwóch punktów...
— To prawda, ale myślę, że to jest i tak bardzo duży sukces. Tym bardziej że takiego wyniku AZS nie odniósł od ładnych paru lat (w sezonie 2013/14 Indykpol AZS zajął piąte miejsce w lidze, tylko za plecami... Skry, Resovii, Jastrzębia i ZAKSY — red.). Jasne, może jest jakiś delikatny niedosyt, ale proszę popatrzeć, jakich mieliśmy rywali do tej wielkiej czwórki. ZAKSA, Resovia, Skra, no i Jastrzębski Węgiel, który w tym sezonie też postraszył tych najlepszych. Moim zdaniem, o zawodzie jako takim nawet nie może być mowy, choć malutki niedosyt pewnie jest.

— Mówi się czasem, że tytuł przegrywa się z dołem tabeli. W przypadku AZS było na odwrót, bo niżej notowani rywale byli ogrywani hurtowo, natomiast w meczach z czołową trójką cała zdobycz sprowadziła się do urwania dwóch z 18 punktów.
— W niektórych z tych meczów zabrakło chłodnych głów. Na przykład z Resovią prowadziliśmy w Uranii 2:0 w setach, żeby przegrać 2:3. I to jest ten przykład, który chyba najbardziej utkwił mi w pamięci. Bo jednak można było wicemistrza Polski dopaść i zlać za trzy punkty... Niestety, nie udało się, a Rzeszów pokazał klasę i wskazał nam miejsce w szeregu, udowadniając, że nie możemy się za szybko rozluźniać. W Kędzierzynie też przynajmniej punkt można było ugrać, mimo że gra się tam bardzo ciężko. Ale taki jest sport, taka jest siatkówka i za to ją kochamy (uśmiech).

— W rozbudowanej tabeli po sezonie zasadniczej nie tylko punkty, ale i pozostałe wskaźniki, czyli stosunek setów i małych punktów, sytuują Indykpol AZS na piątym miejscu. Traf chciał, że w sytuacji, gdy w tym sezonie z czwórki wypadł Trefl, aż tak odrodziło się Jastrzębie.
— No, tak, ale akurat w bezpośrednich pojedynkach z Jastrzębiem byliśmy trochę lepsi (2:3 na Śląsku, 3:1 w Olsztynie — red.)... Tylko, że Jastrzębski Węgiel przede wszystkim bardzo dobrze zagrał z czołówką ligi: z Resovią wygrał 3:1 i u siebie, i później w Rzeszowie, podczas gdy my na Podpromiu przegraliśmy za zero. Pokonał też we własnej hali Skrę, a i z Bełchatowa przywiózł punkt (3:2 i 2:3 — red.), a my musieliśmy się zadowolić jedynie punktem w Uranii. Czyli Jastrzębie popisało się zwłaszcza z czołówką, a nam chyba zabrakło dwóch punktów właśnie z tych meczów z topem ligi, bo tu mogło być troszeczkę lepiej. Chociaż nie rozpamiętujemy tego specjalnie. Stało się, trudno, ale mamy fajny materiał do analizy i pracy na przyszłość. Kto wie, może w następnym sezonie te medale zawisną na naszych szyjach (uśmiech).

— Co jest największą siłą Indypolu AZS w sezonie 2016/17?
— Przede wszystkim zespołowość. Mamy w składzie trzynastkę zawodników, która jeździ na wszystkie mecze, i to jest naprawdę bardzo wyrównana grupa. Powiem szczerze: nie widziałem w tym zespole żadnej luki, która mogłaby powstać, gdyby zmiennicy ustępowali klasą tym częściej grającym kolegom. U nas tego nie ma, bo w AZS na każdej pozycji jest bardzo wyrównany skład. A więc na pewno zespołowość, no i spokój — te dwa czynniki sprawiły, że ten sezon wyszedł nam tak, a nie inaczej.

— Macie o 11 punktów więcej niż szósty w tabeli fazy zasadniczej Cuprum, a mimo to za chwilę jeszcze raz, tym razem w play-offach o piąte miejsce, będziecie musieli udowadniać swoją wyższość nad tym rywalem. Nie sądzi pan, że dla środka tabeli faza play-off w tym sezonie to jest czysta sztuka dla sztuki?
— Przyznaję, że też spotykam się z wieloma opiniami nieprzychylnymi temu systemowi rozgrywek, gdzie głównym zarzutem jest brak motywacji. W „starych” play-offach, w których grała czołowa ósemka (według klucza: 1-8, 2-7, 3-6, 4-5 — red.), teoretycznie nawet z ósmego miejsca można było przebić się do strefy medalowej i zostać mistrzem Polski. A teraz jak się wypadnie z czwórki, to już nie ma na to szans... Te „nasze” play-offy o piąte miejsce i tak są jeszcze zrozumiałe, ponieważ gra się o start w europejskich pucharach. Natomiast granie w play-offach o „zaszczytne” miejsca 7-14 to będą takie typowe „dożynki”...

— Mówi się „puchary w siatkówce”, a myśli „ile trzeba dołożyć do interesu, żeby za dużo nie stracić”...
— Tego nie będę komentował (uśmiech). Ale to są jednak europejskie rozgrywki, gdzie reprezentuje się swój kraj.

— Nie obawia się pan o mobilizację Indykpolu AZS na te play-offy z Cuprum (piątek w Lubinie, środa 12 kwietnia w Uranii, oba o godz. 18 — red.)?
— Motywacji nigdy nam nie brakuje, bo graliśmy z pełnym zaangażowaniem niezależnie od tego, czy po drugiej stronie siatki stał 16. zespół w tabeli, czy pierwszy. Chcemy rozegrać jak najlepsze dwa mecze i dobrze zakończyć sezon. A chęć niezepsucia tego fantastycznego wrażenia, jakie zostawiamy po sobie w tym sezonie, jest dla drużyny najlepszą motywacją na te ostatnie spotkania.

— A co dalej z Piotrem Świniarskim? Kierunek Kędzierzyn razem z Andreą Gardinim, praca u boku nowego trenera Indykpolu AZS Roberto Santilliego, czy też może powrót do pracy dziennikarza?
— Powiem tak: moje szanse na zostanie tutaj czy pójście poza Olsztyn są takie, jak szanse siatkarza, który idzie na linię zagrywki. On ma 50 proc. szans na przebicie piłki na drugą stronę i 50 proc. szans na zepsucie zagrywki. I tak samo jest z moją sytuacją (uśmiech).
PIOTR SUCHARZEWSKI



Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Edek #2216827 | 195.20.*.* 4 kwi 2017 19:17

    Bo i gość sympatyczny. A do tego wie, co mówi - sztab mamy super w tym sezonie!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Tomek #2216632 | 212.160.*.* 4 kwi 2017 14:00

    Bardzo sympatyczny i fajny wywiad. Brawo !

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz