Mamed Chalidow: w Manchesterze mieliśmy mega doping

2017-03-15 21:00:00(ost. akt: 2017-03-15 22:01:22)
Mamed Chalidow swoją mistrzowską formę wykuwa w Olsztynie

Mamed Chalidow swoją mistrzowską formę wykuwa w Olsztynie

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

— Czułem się świetnie, a wsparcie z trybun też się przydało — mówi olsztynianin Mamed Chalidow, który w wielkim stylu (nokaut w 21. sekundzie walki!) pokonał podczas gali ACB 54 w Manchesterze Luke'a Barnatta. Mistrz mieszanych sztuk walki (MMA) powróci do klatki już w maju.
— Stolica wzięła pana w obroty i nie było łatwo się do pana dodzwonić. Dotarł pan wreszcie do Olsztyna?
— Nie, jeszcze jestem w Warszawie. Dopiero w środę rano wracam, bo przez dwa dni zajmowałem się promocją książki, która właśnie trafia na rynek (rozmowa Szczepana Twardocha z Mamedem Chalidowem pt. „Lepiej, byś tam umarł”— red.). I to dlatego tak długo wracam do domu.

— No to chyba te ostatnie dni były bardziej męczące niż sama walka na ACB 54.
— W pewnym sensie tak. Niespecjalnie mi na tym zamieszaniu zależało, ale jakoś samo tak wyszło.

— Zastanawiam się, czy trzy dni po walce da się zadać pytanie, które jeszcze nie padło...
— Spróbujmy (uśmiech).

— Mówiąc żartem, to było tak, jak kiedyś z walkami Gołoty: człowiek wyszedł do kuchni zrobić sobie herbatę, wrócił przed telewizor, a tu już dawno po wszystkim. Taki był plan: szybko skończyć Luke'a Barnatta, żeby stracić jak najmniej sił przed majową galą KSW 39?
— Nie, nie, absolutnie. To był po prostu jeden z elementów, które przerabialiśmy w trakcie przygotowań i nad którym mnóstwo razy pracowaliśmy. To jest tak, że jest kilka różnych opcji na prowadzenie walki i teraz główne założenie było takie, że walczymy trzy rundy. Po tej całej ciężkiej pracy na treningach, byłem na to przygotowany. Z kilku elementów taktycznych przygotowanych na tę walkę, po prostu pierwszy od razu „wszedł”.

— Zaimponował pan m.in. szybkością i dynamiką. Jak tylko poczuł pan "krew", to po chwili było już po wszystkim.
— Czułem się świetnie, bo całe przygotowania poszły naprawdę zgodnie z planem. Trenerzy wykonali swoją pracę bardzo dobrze, moi klubowi sparingpartnerzy też zrobili mega robotę, to samo mój dietetyk Kuba Mauricz, no i Kredens Smaku, czyli catering dietetyczny, który dostarcza mi pięć posiłków dziennie. To wszystko zagrało jak należy i ze zbijaniem wagi nie było problemów. Oczywiście 90 procent zasług w pilnowaniu mojej diety przypada na moją żonę, która za mną chodziła i pilnowała, żebym nie jadł tego, czego nie powinienem jeść. Tak że ona też się do tego dołożyła.

— Potwierdziło się, że przed walką można wygadywać różne rzeczy, ale zejście na ziemię może być brutalne. Luke Barnatt robił słowne „wycieczki” a to w stronę pana wieku, a to do tego, że inaczej się walczy poza KSW i własnym terenem...
— Ja wolę nic nie mówić, bo w tym sporcie może się różnie zadziać. Tak naprawdę nic nie wiemy, co się wydarzy podczas walki. Tylko Bóg to wie. Dlatego lepiej układać sobie w głowie taktykę na rywala niž mówić jakieś dziwne rzeczy.

— W każdym razie, dobitnie pan pokazał, że cyferki w PESEL-u nie są najważniejsze.
— Jeszcze na razie te moje cyferki nie straciły szybkości, więc nie jest źle (uśmiech).

— Luke Barnatt był w podwójnym szoku, bo nie dość że walka skończyła się dla niego po 21 sekundach, to jeszcze te trybuny w Manchester Arena...
— No, trochę się zdziwił... Szczerze mówiąc, jak on kiedyś mówił, że teraz to będzie inaczej, bo ja będę walczył na obczyźnie, to się zastanawiałem, czy on wie, o czym mówi... Bo ja od początku wiedziałem, że będzie na widowni mnóstwo Polaków i że Luke się zdziwi. No i tak było, bo jeszcze przed wejściem do klatki został wybuczany przez kibiców. Będąc u siebie, we własnym kraju został wygwizdany... A my mieliśmy naprawdę bardzo fajny doping ze strony kibiców: jak było nas tam pięciu zawodników z Polski, to każdy z nas miał naprawdę mega wsparcie z trybun. To wielka sprawa, dziękujemy bardzo.

— Kiedy rusza pan z przygotowaniami do majowej walki z Borysem Mańkowskim? Bo to jest jednak całkiem inny rywal niż Barnatt.
— Zgadza się, Borys jest dużo niższy od Barnatta, jest też szybki... Muszę jeszcze pojechać na tydzień do Czeczenii, do rodziny, no i po dwóch tygodniach całkowitego resetu wracam do pracy. Znów przygotujemy kilka planów taktycznych na różne ewentualności, ale główne założenie będzie takie samo: trzeba punktować i wygrać trzy rundy.

— Gala KSW 39 na Stadionie Narodowym ma zgromadzić rekordową widownię...
— To historyczne wydarzenie, coś, czego w europejskim MMA jeszcze nie było. Bilety cały czas się bardzo dobrze sprzedają, więc jeśli wszystko dobrze pójdzie, to będzie nas oglądało na żywo około 60 tysięcy ludzi na trybunach. Być na takiej gali to jest coś wielkiego, a jeszcze walczyć w walce wieczoru to już w ogóle będzie czymś niesamowitym.

Cała rozmowa w czwartkowej "Gazecie Olsztyńskiej".
pes


Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. pryk #2202807 | 81.190.*.* 16 mar 2017 09:13

    Olsztynianie to Bublewicz,Hołowczyc czy "Czerwony Tulipan" no może jeszcze Norbi hehe!No ale nie on.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  2. ... #2202768 | 213.73.*.* 16 mar 2017 07:43

    Mamed,nie chciałeś tam zostać? Pomyśl nad tym, razem z braćmi byłoby Wam tam lepiej.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  3. pryk #2202926 | 81.190.*.* 16 mar 2017 12:58

    Ten "bestseller" zepewne niedługo będzie miał swoją premiere w Carrefourze w koszu z przecenionymi kapciami i podkoszulkami na ramiączku.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. następny k..rwa poeta #2202781 | 188.146.*.* 16 mar 2017 08:16

    buahahaha jebie wam się we łbach od przyjmowania ciosów, myślisz że ktoś będzie czytał to gówno i zarobisz na tym!?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. hmm #2202910 | 81.190.*.* 16 mar 2017 12:31

    Ten mamed razem z tym całym towarzychem brodatych jakich sprowadził to tych swoich polskich naiwnych wielbicieli kocha z pobłażliwym uśmiechem tak jak baca stado baranów jakie na co dzień strzyże. On z tymi swoimi islamami mają tam niezłą polewkę z tego ciemnego luda który go tam tak wielbi. Wychowacie sobie żmiję na własnej klacie a potem się wam odwdzięczą te islamy jak w całej europie jak tylko będzie ich nieco więcej i siłę poczują. Wyjdzie wam bokiem ta ignorancja mylona z tolerancją.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (10)