Udany powrót Macieja Sarnackiego!

Przypomnijmy: w połowie maja zeszłego roku 29-letni wówczas Maciej Sarnacki doznał, w swoim ostatnim starcie podczas przygotowań do Rio, ciężkiej kontuzji nogi. Zerwanie przyczepu mięśnia dwugłowego i więzadła pobocznego, a także uszkodzenie nerwu strzałkowego oznaczało jedno: zawodnik Gwardii Olsztyn nie zdąży wykurować się do sierpniowych igrzysk. Przynajmniej zdaniem lekarzy, bo sam zawodnik miał na ten temat inne zdanie. 1 czerwca Maciej przeszedł operację, a później zaczęła się gonitwa z czasem. Zakończona powodzeniem, choć to wystarczyło w Rio do pokonania tylko jednego przeciwnika...

Ponad pół roku po igrzyskach podopieczny trenera Wojciecha Sarnackiego wrócił, już w pełni sił, do rywalizacji na macie. I to jak wrócił! Podczas prestiżowego turnieju European Open (który jeszcze parę lat temu nosił nazwę Pucharu Świata), w tym roku przeniesionego z Warszawy do Katowic, Maciej Sarnacki wygrał rywalizację w kategorii + 100 kg. Ale co tam wygrał... Olsztynianin wszystkich czterech przeciwników — czyli kolejno: Serhija Zwieriewa z Ukrainy, Hiszpana Davida Fernandeza, w półfinale Austriaka Daniela Allerstorfera, a w finale Ruana Isquierdo z Brazylii — pokonał przez ippon!

— Zwycięstwo w naprawdę dobrym stylu, bo wszystkie cztery walki Maciek rozstrzygnął przed czasem. I to wszystkie w drugiej minucie — opowiada trener Wojciech Sarnacki, którego złapaliśmy telefonicznie w... czeskim Nymburku, dokąd Maciej udał się, razem z pozostałą częścią kadry narodowej, na obóz treningowy. — Po igrzyskach Maciek trenował łagodniej, a od stycznia wznowiliśmy już normalną pracę, głównie nad motoryką. Z myślą o kwietniowych mistrzostwach Europy, które w tym roku odbędą się w Warszawie. A że został zmieniony regulamin walk z pięciu na cztery minuty, więc też zmieniliśmy trochę charakter pracy z wytrzymałościowego w kierunku mocy. No i wszystko na tyle dobrze się ułożyło, że Maciek ładnie się zaprezentował. Na tę chwilę odzyskaliśmy motorykę sprzed kontuzji, ale najważniejsze jest to, że Maciek dobrze sobie poradził z psychiką. Bo po tak poważnych kontuzjach różnie to bywa... — mówi trener Sarnacki, który do soboty jest jeszcze w Czechach. A później?
— Na początku kwietnia mamy jeszcże w planach walki szkoleniowe na Węgrzech, ale zobaczymy, czy nam to wypali. A później zostanie już tylko ostatnie zgrupowanie: BPS (bezpośrednie przygotowanie startowe — red.) przed mistrzostwami — informuje szkoleniowiec Gwardii.

Niezwykle zadowolony z premierowego występu Macieja Sarnackiego jest również prezes Warmińsko-Mazurskiego Okręgowego Związku Judo. — Maciek, który uporał się już z kłopotami zdrowotnymi, walczył doskonale — ocenia Andrzej Grudziński. — A biorąc pod uwagę to, że miał tak długą przerwę w startach i że w kraju praktycznie nie ma konkurencji, ten jego sukces cieszy szczególnie. To nieźle wróży przed mistrzostwami Europy, które Maciek traktuje priorytetowo. Warto dodać, że Maciek obronił trofeum sprzed dwóch lat. Co prawda Puchar Europy jest rozgrywany w Polsce co roku, ale jednego roku walczą tylko mężczyźni, a drugiego panie. I tak na przemian. No więc dwa lata temu w Warszawie Maciek także wygrał, pokonując w finale Koreańczyka Kima. Tegoroczny Puchar Europy wyjątkowo przeniesiono do Katowic, bo stolica za niecałe dwa miesiące (21-23 kwietnia — red.) będzie gościć jeszcze większą i ważniejszą imprezę: mistrzostwa Europy seniorów — kończy Andrzej Grudziński. pes