Satysfakcja innego rzędu

2017-03-07 16:00:00(ost. akt: 2017-03-07 16:43:18)
— Za każdym razem jest to duże przeżycie. Powiedziałbym, że jest to satysfakcja innego rzędu, bo nie chodzi tu o zwycięstwo czy jakiś medal, tylko o dzieci — mówi Krzysztof Hołowczyc, jeden z bohaterów wystawy „Łączy nas walka”.
Uśmiechnięte twarze, niekiedy „groźne” miny, znani warmińsko-mazurscy sportowcy oraz dzieci, podopieczni Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” — oto bohaterowie wystawy zatytułowanej „Łączy nas walka”, jednej z atrakcji niedawnego balu, podczas którego podsumowano 56. edycję Plebiscytu na 10 Najpopularniejszych Sportowców Województwa.

Dodajmy, że była to atrakcja zaskakująca i zarazem mocno chwytająca za serce, bo na zdjęciach uchwycono znanych sportowców i chore dzieci, którymi na co dzień opiekuje się fundacja założona przez wydawcę „Gazety Olsztyńskiej”. Skąd pomysł na połączenie tych dwóch — na pozór — tak odległych światów? — Nasi mali podopieczni, tak jak sportowcy, na co dzień ciężko ćwiczą, różnica jest tylko taka, że zawodnicy trenują, by potem zdobywać medale, a dzieci, by móc normalnie funkcjonować, by niekiedy postawić pierwszy krok lub wypowiedzieć pierwsze słowo — wyjaśnia Iwona Żochowska-Jabłońska, dyrektor fundacji.

— To wymaga od nich olbrzymiej dyscypliny, bo tylko wtedy rehabilitacja może posuwać się do przodu. A wracając do wystawy, to chcieliśmy pokazać, jak wiele wysiłku wkładają te dzieci w to, co nam przychodzi z łatwością. Dlatego postanowiliśmy połączyć wysiłki naszej fundacji ze sportowym plebiscytem „Gazety Olsztyńskiej”.

Wystawa spotkała się z olbrzymim zainteresowaniem ze strony uczestników balu oraz sportowców: ci, którzy znaleźli się na zdjęciach autorstwa Agaty Kurczak i Arka Stankiewicza, nie kryli zadowolenia, a niekiedy nawet dumy, natomiast pozostali zastanawiali się, dlaczego oni na tych zdjęciach się nie znaleźli. — Oczywiście podstawowym kryterium była regionalność, czyli wybieraliśmy tylko sportowców z naszych stron — dodaje dyrektor Żochowska-Jabłońska. Na jednym ze zdjęć znalazł się Krzysztof Hołowczyc, wybitny kierowca rajdowy. — Nie pierwszy już raz wziąłem udział w podobnej akcji, ale zawsze jest to dla mnie duże przeżycie. Powiedziałbym, że jest to satysfakcja innego rzędu, bo nie chodzi tu o zwycięstwo czy jakiś medal, tylko o dzieci. To jest prawdziwe życie — nie ma wątpliwości olsztyński rajdowiec.

Szefowa fundacji ma już kolejny pomysł na wykorzystanie zdjęć z wystawy. — Chcemy wydać kalendarz na 2018 rok — zdradza Iwona Żochowska-Jabłońska. — W tej chwili mamy jedenaście zdjęć, potrzebujemy więc jeszcze dwóch sportowców: na okładkę i brakujący miesiąc. Mam jednak nadzieję, że nie będzie kłopotów ze znalezieniem kandydatów.

Szefowa fundacji — poza udaną wystawą — ma też inne powody do zadowolenia. — Coraz częściej organizatorzy imprez sportowych chcą, by miały one też aspekt charytatywny. Tak było chociażby z mistrzostwami Polski amatorów w triathlonie zimowym "Thriathlon In Da House" w olsztyńskiej Aquasferze, po których Iwona Guzowska, organizatorka tych zawodów, przekazała naszej fundacji 1000 złotych.

— Zawsze staramy się nawiązać współpracę z jakąś fundacją, dlatego gdy zapadła decyzja o organizacji mistrzostw w Olsztynie, od razu nawiązałam kontakt z Fundacją „Przyszłość dla Dzieci” — przyznała Iwona Guzowska, była zawodowa mistrzyni świata w boksie. — Jestem pewna, że na tym jednym razie się nie skończy.

Poważnym źródłem wpływów jest dla fundacji tzw. jeden procent. — Coraz więcej osób wspomaga nas w ten sposób. Wszystkim za to bardzo dziękujemy, prosząc jednocześnie, by nie zapominać o nas także w ciągu roku — apeluje dyrektor Żochowska-Jabłońska. — Niedawno naszym partnerem zostali siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn, którzy zresztą znaleźli się na jednym ze zdjęć wystawy „Łączy nas walka”. Natomiast 4 czerwca w Parku Kusocińskiego odbędzie się finał kampanii „Kilometry Dobra”. Przez trzy miesiące zbieramy pieniądze, potem wymienimy je na złotówki i ułożymy jedna przy drugiej. Rok temu udało się w ten sposób nam ułożyć 1200 metrów, teraz marzymy, by osiągnąć 300 metrów więcej. By tak się stało, musimy zebrać 66 tysięcy złotych.

Warto przypomnieć, że Fundacja „Przyszłość dla Dzieci” działa już 15 lat, w tym czasie na pomoc chorym dzieciom wydała sześć milionów złotych, a obecnie zajmuje się ponad 300 małymi podopiecznymi.
ARTUR DRYHYNYCZ



Źródło: Gazeta Olsztyńska