Tomasz Szewczak mistrzem!

2017-07-31 10:00:00(ost. akt: 2017-07-30 22:43:15)

Autor zdjęcia: Archiwum zawodnika

Takiego medalu w kolekcji Tomasz Szewczak jeszcze nie miał. W zakończonych we Wrocławiu zawodach World Games 40-letni olsztynianin zdobył złoto w ju jitsu (walki, kat. 94 kg)!
Multimedalista, żywa legenda ju jitsu, najlepszy — te wszystkie określenia pasują jak ulał do Tomasza Szewczaka z Olsztyńskiego Stowarzyszenia Ju Jitsu. No ale czy może być inaczej, skoro mówimy o 10-krotnym mistrzu Polski, który przez lata swojej pięknej kariery przywiózł — i to tylko z tych największych mistrzowskich imprez — aż 15 medali, będąc swego czasu i mistrzem Europy (Podgorica 2009), i mistrzem świata (Cali 2011)! Do soboty 40-letni olsztynianin nie miał tylko jednego trofeum na koncie: złota World Games, czyli igrzysk sportów nieolimpijskich, rozgrywanych co cztery lata pod patronatem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W 2009 w tajwańskim Kaohsiungu trzeba było obejść się smakiem, w 2013 w kolumbijskim Cali Szewczak przegrał dopiero w finale kat. 94 kg, no i wreszcie teraz we Wrocławiu sprawdziło się powiedzenie o tym, że do trzech razy sztuka: Tomasz Szewczak zdobył złoto. A na koniec dołożył jeszcze swoją arcyważną cegiełkę do brązowego medalu Polski w turnieju drużynowym!
Starszy z braci Szewczaków — a dodajmy, że młodszy, Jacek Szewczak, jest od niedawna trenerem reprezentacji Polski w ju jitsu — zaczął rywalizację we Wrocławiu od zwycięstwa przed czasem nad Niemcem Timem Weidenbecherem, a w walce o pierwsze miejsce w grupie pewnie wygrał też z Mohsenem Hamidem Aghchayem (15:8), czyli tym samym Irańczykiem, którego cztery lata temu pokonał w półfinale World Games w Cali. We wrocławskim kompleksie GEM na drodze do wielkiego finału stanął Tomaszowi Szewczakowi tyleż utytułowany, co niewygodny dla niego Benjamin Lah ze Słowenii, „w cywilu” serdeczny przyjaciel Polaka. Na macie, jak zwykle, nie było jednak sentymentów, a wojownik z Olsztyna wygrał 11:9! W boju o złoto miało dojść do powtórki z grupy, bo Hamid Aghchay dość niespodziewanie pokonał w swoim półfinale Holendra Melvina Scholla (9:8). Miało, ale jednak nie doszło, bo Irańczyk, po tym jak odnowiła mu się kontuzja nogi, zrezygnował z występu w finale. I w taki oto sposób Tomasz Szewczak został mistrzem World Games! A o tym, jak znacząca i trudna jest to impreza, świadczy to, że w każdej wadze staje na starcie zaledwie szóstka zawodników: czołowa czwórka światowego rankingu oraz dwie osoby z dziki kartami od międzynarodowej federacji (JJIF).
— Powiem tak: ostatni „ośmiotysięcznik” został zdobyty, tak że jest super, bo mam koronę tych największych gór w ju jitsu — uśmiecha się w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” Tomasz Szewczak. — Byłem mistrzem Europy i mistrzem świata, ale brakowało mi tylko złota World Games. No więc teraz mam już wszystko, co najważniejsze w tym sporcie i bardzo się z tego cieszę. Ciężko trenowałem, żeby zdobyć ten medal, i tu wielkie słowa podziękowania należą się Tomkowi Krajewskiemu (klubowy kolega z OSJJ; nie załapał się do kadry na WG 2017 — red.), który naprawdę bardzo mi pomagał i wylał razem ze mną potu co niemiara. Śmiałem się, że jak bym miał mu zapłacić za te wszystkie roboczogodziny na macie, to bym musiał chyba kredyt wziąć (uśmiech). Ta praca przełożyła się na to, że miałem naprawdę dobry dzień: byłem w formie i czułem, że mogę to wygrać. Od początku fajnie mi się walczyło, a największą przeprawę miałem w pojedynku o wejście do finału z Benkiem Lahem, z którym bardzo się lubimy, bo to mój serdeczny przyjaciel, ale na macie to jest „ogień”. Nie kryję, że Benek jakoś mi nie leży, ale tu wygrałem 11:9 i byłem gotowy, żeby drugi raz pokonać tego mocnego Irańczyka. No, ale ten mnie zaskoczył: podszedł do mnie przed finałem i powiedział, że nie da rady dać dobrej walki, bo odnowiła mu się kontuzja nogi, jakiś problem z przywodzicielem. Przeprosił mnie i obiecał, że spotkamy się na mistrzostwach świata... Tak że finał wygrałem bez walki, ale złoto jest; ja byłem gotowy, żeby zdobyć je w walce. Wysłuchałem upragnionego Mazurka Dąbrowskiego na World Games, super sprawa (uśmiech) — dodaje Tomasz Szewczak, który zamknął dzień zdobyciem brązowego medalu w drużynie.
Rozstawieni od razu w półfinale Polacy ulegli Rosji 3:4, ale w emocjonującym meczu o brąz pokonali Holendrów 4:3, przy czym ten decydujący punkt zdobył — a jakże! — Szewczak, który wygrał z Schollem. — Dwa medale na takiej imprezie to jest jakiś kosmos... — zdaje się nie dowierzać Tomasz Szewczak. Dodajmy, że Polacy zdobyli na matach WG 2017 siedem krążków (2-2-3), w tym dwa złote, ale tylko jeden z nich, Tomasza Szewczaka, w walkach.
Bohaterami sobotniego wieczoru we Wrocławiu zostali polscy żużlowcy. Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Patryk Dudek byli stawiani w roli faworytów do złota, no i — mimo że nie obyło się bez perturbacji („tylko” drugie miejsce w fazie każdy z każdym oraz konieczność walki o finał w barażu ze Szwedami) — wygrali turniej par podczas World Games. W emocjonującym finale Zmarzlik i Janowski pokonali podwójnie (5:1) australijski duet Jason Doyle — Max Fricke, po czym 12-tysięczna publiczność oszalała ze szczęścia.
Ostatecznie Polska zdobyła 20 medali World Games 2017 (5 złotych, 6 srebrnych i 9 brązowych), kolejnych dziesięć (4-4-2) dokładając w sportach „na zaproszenie”: wioślarstwie halowym, kick-boxingu i żużlu. pes