Usain Bolt zakończy karierę

2017-08-03 10:00:00(ost. akt: 2017-08-03 10:43:49)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: sxc.hu

Jutro w Londynie rusza impreza, która prawie dorównuje rozmachem igrzyskom olimpijskim. Nic dziwnego: to mistrzostwa świata w dyscyplinie nazywanej "królową sportu", w których wystartują w tym roku ekipy z ponad 200 krajów!
Wśród ponad 2000 lekkoatletek i lekkoatletów z całego świata nie zabraknie mocnej 51-osobowej reprezentacji Polski. A w jej składzie znalazł się m.in. 20-letni Konrad Bukowiecki z Gwardii Szczytno, tegoroczny halowy mistrz Europy z Belgradu, absolutny rekordzista Polski (21,97 m) i wciąż najmłodszy zawodnik w światowej czołówce pchnięcia kulą. Podopieczny trenera Ireneusza Bukowieckiego zaprezentuje się kibicom już w sobotę i — miejmy nadzieję — w niedzielę, na kiedy zaplanowano finałowy konkurs. Eliminacje kuli, w których — obok szczytnianina (21,59 w sezonie letnim i 11. miejsce na światowych listach) — wystartują też Michał Haratyk (21,88!; 7. pozycja) i Jakub Szyszkowski (20,92; 24.) — zaczną się pojutrze o godz. 11, a finał z udziałem najlepszej dwunastki dzień później o 21.35 naszego czasu.

Realne szanse na udział w 16. edycji MŚ mieli jeszcze dwaj biegacze AZS UWM Olsztyn, ale najszybszy polski sprinter 24-letni Karol Zalewski nie dał rady dogonić minimów kwalifikacyjnych ani na 100, ani na 200 metrów, natomiast 30-letni Kacper Kozłowski, czyli długoletni reprezentant kraju w sztafecie 4x400 m, został pominięty przez trenera kadry Józefa Lisowskiego, no i po raz pierwszy od... 12 lat obejrzy mistrzostwa świata w telewizji. Z kolei rodowita braniewianka Emilia Ankiewicz, mimo że mogła dostać jeszcze dodatkowe zaproszenie od władz światowej lekkiej atletyki (IAAF), co udało się sprinterkom Ewie Swobodzie i Annie Kiełbasińskiej, została poinformowana, że wszystkie miejsca w biegu na 400 m ppł. zostały już obsadzone...

Na co będzie stać polską ekipę? Że na medale to jasne, ale ile tych krążków przypadnie Biało-czerwonym. Tu przewidywania ekspertów są różne, bo na przykład fachowcy z prestiżowego amerykańskiego magazynu „Track&Field News”, którzy pokusili się o wytypowanie medalistów we wszystkich 48 konkurencjach, umieścili w tym gronie szóstkę Polaków. Zdaniem specjalistów zza oceanu, Mazurka Dąbrowskiego wysłuchamy w Londynie dwa razy, bo w rzucie młotem najlepsi powinni się okazać Anita Włodarczyk oraz Paweł Fajdek, któremu na podium ma towarzyszyć „srebrny” Wojciech Nowicki. Poza tym ze srebrem opuszczą Wyspy Kamila Lićwinko w skoku wzwyż oraz Piotr Lisek w skoku o tyczce, a na brąz „zasłuży” Piotr Małachowski w rzucie dyskiem. I na tym koniec. A przypomnijmy, że dwa lata temu w Pekinie nasza reprezentacja wywalczyła osiem medali (3-1-4, w tym złota... Włodarczyk, Fajdka i Małachowskiego). No ale to był najlepszy występ Biało-czerwonych w historii.

Nieco bardziej optymistyczne
są natomiast przewidywania, jakie można znaleźć na niektórych polskich portalach. Tam, poza wymienioną szóstką, w gronie tych, którzy mogą stanąć na podium, wymienia się przede wszystkim tyczkarza Pawła Wojciechowskiego (niedawne 5,93 m z Lozanny; ustępuje w tym roku tylko Samowi Kendricksowi z USA — 6,00), skoczka wzwyż Sylwestra Bednarka (2,32 oraz 5. pozycja na świecie), być może któregoś z kulomiotów Haratyka albo „naszego” Bukowieckiego, a przy odrobinie szczęścia rewelacyjną młociarkę Malwinę Kopron czy oszczepnika Marcina Krukowskiego (ostatnio rekord Polski 88,09 m; oboje piąta pozycja w światowych tabelach).

A wracając do wróżenia z fusów, to „Track&Field News”, „biblia” lekkiej atletyki, typuje na mistrza na 100 m oczywiście Usaina Bolta. Najszybszy człowiek świata, genialny rekordzista globu (9,58 sek. na 100 i 19,19 na 200 m!), występem w Londynie kończy karierę i choćby dlatego nie wolno przegapić jego startów podczas tej imprezy. — Jestem gotowy. Wiecie, że jeśli pojawiam się na mistrzostwach, to jestem w formie, w pełni sił i gotowy do realizacji celów — podkreślił na konferencji prasowej w Londynie 31-letni Jamajczyk, który w tym roku startował rzadko i wcale nie ma najlepszego czasu (9,95; liderem jest Amerykanin Christian Coleman — 9,82). — Nie sądziłem, że pobiję tyle rekordów i zdobędę tyle medali w karierze — dodał 11-krotny mistrz świata oraz ośmiokrotny mistrz olimpijski. Finał sprintu, podczas którego do detronizacji wielkiego mistrza szykuje się zwłaszcza Kanadyjczyk Andre De Grasse, zostanie rozegrany w sobotę o godz. 22.45 czasu warszawskiego.

Tym, który może ukraść show Usainowi Boltowi, jest 25-letni Wayde van Niekerk z RPA, czyli jedyny człowiek w historii, który przebiegł 400 metrów w czasie poniżej 44 sek. (43,03, rekord świata z 2016), 200 metrów poniżej 20 sek. (19,84 z 2017) i 100 metrów poniżej 10 sek. (9,94 z 2017)! W Londynie fenomenalny sprinter z Republiki Południowej Afryki wystąpi na 200 i 400 m. — Czuję, że gdyby wystartował na 800 metrów, to też byłby najlepszy — nie kryję podziwu Bolt. pes