W sobotę niespodziewane baty od... Bata, a w niedzielę łatwe zwycięstwo

2016-11-28 08:54:55(ost. akt: 2016-11-28 08:55:13)

Autor zdjęcia: Przemysław Getka

W sobotę Stomil niespodziewanej przegrał u siebie z nieobliczalnym zespołem z Sierakowic, natomiast w niedzielę olsztynianie łatwo wygrali w Starogardzie Gdańskim.
• Stomil Olsztyn — BAT Sierakowice 79:84 (23:20, 13:18, 17:21, 26:25)

STOMIL: Andrusiewicz 20, Glabas 15, Chudzik 13, Specyalski 12, Bednarczyk 8, Panewski 7 Włodarczyk 4 Szachniewicz, Reszka, Podgórski, Mocarski, Kulis

• 

Gama Starogard Gdański — Stomil Olsztyn 68:94 (8:25, 22:21, 15:22, 23:26)

STOMIL: Bednarczyk 19, Chudzik 17, Glabas 13, Specyalski 12, Reszka 7, Panewski 7, Andrusiewicz 7, Podgórski 4, Kulis 4, Szachniewicz 2, Włodarczyk 2

Olsztyńscy koszykarze mogli się czuć solidnie zmęczeni, bo w ciągu pięciu dni rozegrali aż trzy spotkania. Przypomnijmy, że koszykarski maraton rozpoczęli w środę meczem pierwszej rundy Pucharu Polski, w którym pokonali 91:84 na wyjeździe GLKS Nadarzyn.

Sobotnie spotkanie Stomil rozegrał przy nadkomplecie publiczności. Niestety, nie sprawił radości swym licznie zgromadzonym sympatykom. — To był mecz twardej walki, a nam zabrakło skuteczności. Tym razem obręcz nie była po naszej stronie. Wprawdzie Bat grał w tym spotkaniu wzmocniony dwoma dobrymi zawodnikami, ale to nas nie usprawiedliwia. Zagraliśmy poniżej naszych możliwości — przyznał po meczu trener Stomilu Piotr Wirchanowicz.

Mimo że niedzielne wyjazdowe spotkanie rozpoczęło się zaledwie po 16 godzinach po zakończeniu sobotniego, to tym razem olsztynianie nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem gospodarzy. Prowadzili zdecydowanie od początku do końca meczu. — Graliśmy w Starogardzie szerokim składem, więc mogli wystąpić wszyscy zawodnicy — powiedział trener Wirchamowicz. — Jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa i potwierdziliśmy, że znajdujemy się na dobrej drodze. Nie ukrywam jednak, że trzy spotkania rozegrane w tak krótkim czasie nie odbyły się bez skutków w organizmach zawodników — dodał. 

LECH JANKA