Asseco Resovia Rzeszów — Indykpol AZS Olsztyn 3:1

2016-11-27 10:00:31(ost. akt: 2016-11-27 18:02:50)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

W Rzeszowie Indykpol AZS nie dał rady wicemistrzom Polski. Olsztynianie na tyle postawili się jednak faworytowi, że o meczu na Podpromiu mogą rozmawiać z podniesionym czołem.
Jeśli komuś się wydawało, że po zeszłotygodniowej lekcji siatkówki udzielonej olsztynianom przez ZAKSĘ (gładkie 0:3 w Uranii) ekipa Andrei Gardiniego zbierze podobne cięgi od kolejnego z wielkich PlusLigi, to tego kogoś musiało spotkać w sobotni wieczór chyba miłe zaskoczenie. Owszem: Indykpol AZS drugi raz z rzędu zaliczył zerowy przebieg, jednak tym razem Paweł Woicki i jego koledzy podjęli twardą, męską walkę z mocniejszym rywalem. A w takim przypadku zawsze łatwiej jest przełknąć przegraną...

• Asseco Resovia Rzeszów — Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (19, -22, 22, 21)
RESOVIA: Drzyzga (2 pkt), Ivović (6), Lemański (7), Schmitt (27), Perrin (14), Nowakowski (11), Wojtaszek (libero) oraz Dryja, Możdżonek, Winters (9), Tichacek, Schoeps
INDYKPOL AZS: Woicki (1), Śliwka (22), Zniszczoł (5), Hadrava (13), Włodarczyk (15), Pliński (9), Żurek (l) oraz Boswinkel (2), Makowski, Palacios
MVP: Gavin Schmitt (Resovia)

A zaczęło się fatalnie dla gości, którzy zanim się obejrzeli, a już przegrywali 1:6. I mimo że — głównie za sprawą świetnie usposobionego Aleksandra Śliwki (przypomnijmy: wypożyczonego z... Resovii) — olsztynianie nieco odrobili straty (8:12), to kolejne akcje pokazały, że uratować tego seta będzie niezwykle trudno. Chwilowy zryw przy zagrywkach Wojciecha Włodarczyka pozwolił tylko nieco poprawić wynik (14:21 na 17:21), jednak na więcej rzeszowianie już nie pozwolili.
Od drugiej partii, w której zespół trenera Gardiniego wyraźnie wzmocnił zagrywkę, pod siatką w Podpromiu rozgorzał porządny bój punkt za punkt. Wiodące role w tej wymianie „uprzejmości” (co dotyczy całego spotkania) pełnili kanadyjski atakujący „Sovii” Gavin Schmitt oraz rozgrywający swój najlepszy mecz w barwach Indykpolu AZS (przynajmniej w lidze) Śliwka. Drugiego seta wygrali goście, trzeciego rzeszowianie, więc czwarty set miał pokazać, czy pełna pula zostaje na Podkarpaciu czy jednak AZS coś uszczknie z tego „tortu”.

Dość długo zanosiło się na tę drugą opcję, bo drużyna z Kortowa prowadziła m.in. 4:2, 8:5 i 14:11 (nadal gros punktów zdobywał Śliwka). Jednak przy stanie 16:15 Włodarczyk nie skończył akcji (inna sprawa, że został wyrzucony za antenkę przez Pawła Woickiego), za moment zaatakował w siatkę i od tego momentu szala zwycięstwa powoli zaczęła się przechylać na stronę gospodarzy. No i w najgorszym możliwym momencie zemściło się na gościach częste granie do Śliwki, który — nawet czysto statystycznie — w końcu „musiał” czegoś nie skończyć na siatce. Przy 19:20 olsztyński przyjmujący (który i tak skończył mecz z kapitalną 59-procentową skutecznością!) spotkał się z blokiem Schmitta, a przy 20:22 został wyblokowany, po czym kontrę skończył Schmitt. A po chwili Kanadyjczyk ustrzelił serwem Włodarczyka (24:20) i było po zawodach.
— Resovia była do ugryzienia, ale w końcówkach popełniła mniej błędów i dlatego wygrała — ocenił po meczu Daniel Pliński z Indykpolu AZS.

Już w środę o godz. 18 Indykpol AZS podejmie w Uranii szczeciński Espadon.

pes