Indykpol AZS Olsztyn zmierzy się z Resovią

2016-11-25 17:28:53(ost. akt: 2016-11-25 08:33:56)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Tydzień po bolesnej przegranej u siebie z broniącym tytułu liderem z Kędzierzyna olsztynianie zagrają w hali innego potentata: wicemistrza kraju Resovii. Rzeszowianie chcą rehabilitacji za niedawną wpadkę na Podpromiu.
Skończyły się żarty i granie — z całym szacunkiem dla rywali (oraz wysiłku olsztynian) — z Łuczniczkami, BBTS-ami czy innymi Będzinami... Tak można skwitować drugą część pierwszej rundy sezonu zasadniczego, w której na Indykpol AZS czekają m.in. drużyny pokroju ZAKSY Kędzierzyn, Resovii Rzeszów, Skry, Trefla czy Cuprum. Czyli ni mniej, ni więcej, tylko najlepsza piątka poprzednich rozgrywek, która (nie licząc grających w kratkę gdańszczan) wciąż okupuje miejsca w czołówce PlusLigi.

Pierwsza z serii gier z tymi wielkimi wypadła okazale dla... przeciwników, bo świetnie grająca ZAKSA była w Uranii poza zasięgiem gospodarzy, pokonując ich 3:0 (19, 16, 21). A o odkucie się za pierwszą w tym sezonie tak dotkliwą przegraną będzie ciężko, bo teraz olsztynianie zagrają na rzeszowskim Podpromiu, gdzie po raz ostatni wygrali w marcu... 2008 roku! Czyli wtedy, gdy w nazwie AZS Olsztyn była pewna znana firma mleczarska, w PlusLidze grał m.in. Płomień Sosnowiec, a o złoto mistrzostw Polski walczył... AZS Częstochowa z Pawłem Woickim w składzie (lepsza okazała się Skra; brąz zdobyli olsztynianie). Jednym słowem: dawno, bardzo dawno temu. Jutrzejszy mecz Indykpolu AZS w Rzeszowie (godz. 20) pokaże na żywo Polsat Sport.


Przechodząc do historii najnowszej, nie byłoby tego wracania do zamierzchłych czasów, gdyby prawie rok temu drużyna trenera Gardiniego dała radę postawić kropkę nad „i” w Rzeszowie. AZS prowadził wówczas już 2:0 w setach, ale do sensacji jednak nie doszło, bo gospodarze odwrócili losy spotkania i trzy kolejne partie wygrali. Także dzięki świetnej zmianie... Aleksandra Śliwki, który w sobotę zagra na Podpromiu po drugiej stronie barykady.

— Dobrze pamiętam tamten mecz, bo wszedłem na boisko po drugim secie i udało nam się wygrać 3:2. Wspominam to jako miły akcent zeszłego sezonu, a wtedy na pewno jeszcze nie myślałem, że zostanę wypożyczony i to akurat do Olsztyna — przyznaje 21-letni przyjmujący Indykpolu AZS, który dzisiaj wyruszy z resztą zespołu w długą podróż na Podkarpacie. — Ostatnio z ZAKSĄ nam nie wyszło, bo sami mogliśmy zagrać lepiej. Myślę, że w dużej mierze to od nas będzie zależało, czy mecz w Rzeszowie będzie wyglądał inaczej. A, moim zdaniem, może wyglądać inaczej — dodaje Aleksander Śliwka.

Resovia — po sensacyjnej wpadce u siebie z beniaminkiem z Katowic (2:3) — ostatnio gładko wygrała w Bydgoszczy (w setach do 21, 18 i 20). Statuetka MVP przypadła debiutującemu w barwach „Pasów” kanadyjskiemu atakującemu Gavinowi Schmittowi, który wreszcie wyleczył kontuzję i znacząco wzmocnił siłę ognia rzeszowian. — Schmitt dał im trochę oddechu, bo ten mecz wygrali bardzo pewnie — mówi Aleksander Śliwka.

— Teoretycznie to jest ich dodatkowy atut, bo ten zawodnik jeszcze nie do końca jest „rozpisany” w naszej lidze. Uważam, że będziemy dobrze przygotowani na wszelkie ewentualności, na każdego zawodnika w składzie i na walkę. Wiemy, że nic nie przyjdzie nam łatwo w tym meczu i jesteśmy gotowi na to, że każdy punkt i każdą akcję będziemy musieli wyszarpać...


pes