Zaczynała karierę w Surmie Barczewo, trafiła do niemieckiego Turbine Poczdam. Rozmowa z Magdaleną Szaj

2016-07-06 12:30:16(ost. akt: 2016-07-06 11:01:44)
 Magdalena Szaj po kontuzji wreszcie powróciła do treningów z piłką

Magdalena Szaj po kontuzji wreszcie powróciła do treningów z piłką

Autor zdjęcia: Paweł Piekutowski

Turbine Poczdam to znany kobiecy klub w Niemczech, m.in. triumfator Ligi Mistrzów (2010). Do niedawna jego zawodniczką była Magdalena Szaj, która zaczynała karierę w Surmie Barczewo.
— Co się u ciebie zmieniło w trakcie ostatniego roku?
— Nie był to dla mnie dobry czas, bo w listopadzie zerwałam więzadła w prawym kolanie. A był to już drugi taki cios, gdyż kilka miesięcy wcześniej doznałam podobnej kontuzji w lewym kolanie. Było ciężko, ale dzięki wsparciu rodziny i bliskich dałam radę. Najgorsze jest już za mną, uważam, że w życiu, tak jak i sporcie, trzeba wyciągnąć wnioski z każdej wpadki, by powrócić silniejszym i mądrzejszym. Skończyłam rehabilitację, dziesiątego czerwca miałam test na kolano, który wypadł pozytywnie. Teraz mogę już zacząć treningi z piłką.

— Czy podczas rehabilitacji zostałaś pozostawiona sama sobie?
— W Polsce zdarza się, że piłkarki same muszą się pokrywać koszty operacji, ale w Niemczech zawodniczki mają profesjonalną opiekę oraz rehabilitację. W Poczdamie miałam wszystko, nie musiałam się o nic martwić. Byłam w najlepszych rękach, a rehabilitację przechodziłam w Berlinie.

— Jak w trakcie kontuzji wyglądał twój rozkład dnia?
— Nie różnił się zbytnio od dni, kiedy byłam zdrowa. Rano miałam siłownię w Berlinie, potem dwie godziny regeneracji i czas na posiłek. Natomiast po południu miałam następny trening, z tym że taki bardziej biegowy.

— Jednak od czerwca nie jesteś już zawodniczką Turbine Poczdam. Odeszłaś sama, czy też klub nie chciał przedłużyć kontraktu?
— Już z poprzednim trenerem Berndem Schroederem doszliśmy do wniosku, że będzie lepiej, gdy zmienię otoczenie, tym bardziej że nowy szkoleniowiec Matthias Rudolph nie widział mnie w akcji (z powodu kontuzji Magdalena Szaj w tym sezonie zagrała w pierwszym zespole tylko dwa razy — red.). Rudolph buduje nowy zespół i potrzebował gotowych zawodniczek, aby walczyć o najwyższe cele (ostatni sezon Turbine zakończyło na zaledwie siódmym miejscu — red.).

— Bernd Schroeder to taki niemiecki Alex Ferguson. Nie dość, że przez ponad ćwierć wieku prowadził Turbine, to na dodatek on ten zespół założył w 1971 roku!
— On jest ikoną kobiecej piłki w Niemczech. Prawdziwa legenda klubu. Wielu twierdzi, że Schroeder jest chłodnym i ostrym trenerem. Z jednej strony jest to prawda, ale zarazem to taki drugi ojciec, który się dobrze opiekuje zawodniczkami. Kiedy trzeba — porozmawia, kiedy trzeba — krzyknie.

— Powróćmy może do początków twojej kariery w Niemczech, gdzie jako wielki talent trafiłaś latem 2014 roku z AZS Wrocław.
— Początki bywają trudne. Ciężko było mi się zaaklimatyzować, więc w tym czasie bardzo pomogła mi Szwajcarka Lia Waelti, kapitan zespołu. W pierwszym tygodniu testów miałyśmy trzy treningi dziennie. To był dla mnie duży przeskok, bo w Polsce trenowałam raz dziennie. Z biegiem czasu było już lepiej, a organizm się przyzwyczajał do wysiłku. Musiałam zmienić trochę tryb życia, starałam się jak najwięcej odpoczywać, by być gotowa to następnego treningu. Dziewczyny przyjęły mnie bardzo dobrze. Z językiem niemieckim na wstępie było ciężko, więc komunikowałyśmy się po angielsku.

— Po powrocie do Polski podobno już miałaś pierwsze oferty, m.in. z Medyka Konin, mistrza kraju, oraz z SC Freiburg i MSV Duisburg (beniaminek Bundesligi — red.)...
— Rzeczywiście, w najbliższym czasie pojadę na testy do Duisburga. Liga niemiecka jest bardzo dobra, dlatego chcę w niej zostać. Poza tym wierzę, że pomimo kontuzji, której doznałam, uda mi się jeszcze pograć na najwyższym poziomie.

— Jak wygląda baza treningowa niemieckich klubów, bo w Polsce nie jest z tym najlepiej, o czym świadczy chociażby przykład piłkarzy Stomilu, którzy niekiedy mogli trenować tylko na zakolach za bramkami?
— No cóż, Turbine ma bardzo dobry ośrodek treningowy z dużymi boiskami z naturalną i sztuczną nawierzchnią, poza tym jest też małe boisko z naturalną murawą. To ostatnie jest wykorzystywane do bardziej technicznych aspektów gry. Poza tym są dwie pełnowymiarowe hale i siłownia.

— Do tej pory w reprezentacji Polski zaliczyłaś siedem występów i jedną bramkę, jednak ostatnio wypadłaś z kadry, która nie zakwalifikowała się do mistrzostw Europy. Liczysz na powrót?
— W tej chwili ciężko pracuję, by wrócić do pełnej formy. Wierzę też, że kadra nie jest dla mnie zamkniętym rozdziałem. Mam nadzieję, że jeszcze dostanę szansę powrotu do reprezentacji. Co prawda kobieca piłka nożna w Polsce dopiero raczkuje, ale mam nadzieję, że w końcu będzie podobnie do tego, co jest w Niemczech, gdzie kobiecy futbol jest popularny, a mecze są pokazywane w telewizji.

— Powiedziałaś kiedyś, że nie wykluczasz zakończenia kariery w sekcji kobiecej Stomilu Olsztyn. Z tym że teraz są dwa Stomile: pierwszoligowy KKP i występujący w II lidze OKS...
— Gdybym wróciła na Warmię, wtedy na pewno chciałabym gdzieś grać w piłkę. Mogłoby się wtedy zdarzyć, że zagrałabym w Stomilu, bo przecież pochodzę z tego rejonu i moje serce też jest tutaj.

— No to w którym Stomilu byś zagrała?
— W OKS. Jednak na razie skupiam się na najbliższej przyszłości, bo chcę znaleźć klub i odbudować formę.

Rozmawiał Paweł Piekutowski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kibic #2022560 | 94.254.*.* 6 lip 2016 19:42

    Pogralby... ;)

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz