Euro 2016: Po ograniu Ukraińców nasze apetyty jeszcze bardziej wzrosły!

2016-06-23 12:00:00(ost. akt: 2016-06-23 12:33:57)

Autor zdjęcia: mat. pras. pzpn.pl

Najpierw była obawa, że balon jest za mocno napompowany, a Polacy za słabi na taki turniej. Ale po awansie do 1/8 finału już wiadomo, że Adam Nawałka stworzył mocną ekipę, dlatego skrycie zaczynamy marzyć o czymś wielkim. 

Przed turniejem nikt nie wiedział, czy znów nie będzie tak jak zawsze, czyli mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. A kibice skrycie marzyli, żeby wreszcie reprezentacja wygrała na mistrzostwach Europy choć jeden raz. Tymczasem najpierw przyszło ważne inauguracyjne zwycięstwo z Irlandią Północną, a potem remis z mistrzami świata, po którym zaczęliśmy się oswajać z myślą, że historyczny awans z grupy jest jednak absolutnie realny. Natomiast po ograniu Ukraińców nasze apetyty jeszcze bardziej wzrosły...


Co tu dużo kryć: wreszcie mamy satysfakcję z występów drużyny narodowej, a dwa wygrane mecze i jeden remis w fazie grupowej, dodatkowo bez straty gola (oprócz Polaków na zero z tyłu zagrali tylko Niemcy i Włosi), tylko tę satysfakcję powiększają.
— Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo siedem punktów na tym turnieju to bardzo dobry wynik. Nie straciliśmy bramki, cały czas idziemy do przodu, dlatego z dużym optymizmem podejdziemy do meczu ze Szwajcarią — powiedział selekcjoner Adam Nawałka.


Ale teraz nadchodzi czas na nowe pytania. Co będzie z tym zespołem dalej? Jakie są możliwości tej armady? Jak będzie w meczu ze Szwajcarią w 1/8 finału (sobota, godz. 15, Saint-Etienne)? W każdym razie piłkarze czują się coraz pewniej i coraz śmielej mówią o przyszłości. — Nie ma takiej drużyny, z którą byśmy nie mogli powalczyć, na Szwajcarów będziemy dobrze przygotowani i mamy nadzieję, że wszystko zakończy się tak, jak zaplanowaliśmy — stwierdził filar defensywy Kamil Glik. 


Sielankę mąci jedynie fakt, że gola nie zdobył jeszcze Robert Lewandowski, który sam przyznał, że lekko go ta sytuacja uwiera. — Miałem tylko jedną sytuację w meczu, a to nie są miażdżące statystyki. Dla mnie jako napastnika nie jest to łatwe, czasami chciałoby się dostać tę idealną piłkę. Mam nadzieję, że tych meczów jeszcze trochę będzie i będzie można więcej pokazać — ocenił napastnik Bayernu Monachium. A swojego kapitana broni Nawałka. — Robert wykonuje fantastyczną pracę, ma wielki wkład w zwycięstwa. Jest niezwykle ważnym zawodnikiem, jest lokomotywą tej drużyny — stwierdził trener.


Patrząc na sprawę z szerszej perspektywy, to nie dzieje się nic nadzwyczajnego, bo na tym turnieju goli nie strzelili inni topowi europejscy napastnicy — puste przebiegi mają Cristiano Ronaldo, Wayne Rooney, Harry Kane, Zlatan Ibrahimović i Mario Mandżukić.


Polacy po meczu z Ukrainą dotarli do swojej bazy w La Baule... taksówkami dopiero około czwartej nad ranem. Samolot, którym podróżowali z Marsylii, z powodu mgły nie mógł wylądować ani w pobliskim Saint-Nazaire, ani w nieodległym Nantes, więc został przekierowany do oddalonego o około 150 km Rennes. W tej sytuacji szefowie kadry zdecydowali zamówić 20 taksówek (po 300 euro każda), którymi reprezentanci wrócili do La Baule. 


Wczoraj Polacy głównie odpoczywali, mieli więc okazję wnikliwie przeanalizować turniejową drabinkę. I z pewnością doszli do wniosku, że sprzyja im szczęście, bo sytuacja w innych grupach tak się poukładała, że ekipa trenera Nawałki na swojej drodze unika takich potęg jak Niemcy, Włochy, Hiszpania, Francja czy Anglia, które znajdują się w drugiej połówce drabinki turniejowej. Z tymi ekipami biało-czerwoni mogą się zmierzyć dopiero 10 lipca, czyli w... finale.
 Ale na razie w sobotę trzeba wygrać ze Szwajcarią.

zib