Polska będzie czarnym koniem na Euro?

— Fachowcy mówią, że Czesi z Hiszpanią, Chorwacją i Turcją stworzyli na Euro 2016 najmocniejszą grupę. Podziela pan ten pogląd?
— Oczywiście. To bardzo ciężka grupa, jak to się u was mówi? Grupa śmierci, tak? Przede wszystkim za sprawą Hiszpanów, którzy przez ostatnie lata poszli bardzo do góry i będą celowali w trzeci triumf z rzędu na Euro. Z kolei Chorwaci mówią, a znam ich wielu, że mają najlepszą reprezentację w dziejach.

— Zacznijmy od Hiszpanii. Jej moc wynika z siły klubów? Przecież w ostatnim sezonie w finale Ligi Mistrzów grały Real Madryt i Atletico Madryt, a w finale Ligi Europy Sevilla.
— Zapomniał pan jeszcze o Barcelonie, a to przecież zespół, który przez ostatnie dziesięć lat wyznaczał trendy na świecie. Trzymał piłkę jak nikt inny, ale też zaprezentował coś nieznanego dotąd, czyli kontrapresing. Bo normalnie to po stracie piłki zespół się cofał, a Barcelona zaczęła atakować, żeby piłkę odzyskać. I z tego czerpała hiszpańska piłka, do tego dochodzą gwiazdy z Realu i agresywność z Atletico i Sevilli. To potężna siła.

— Z kolei Chorwaci mają w drugiej linii Ivana Rakiticia z Barcelony, Lukę Modricia z Realu Madryt i Ivana Perisicia z Interu Mediolan, a z przodu Mario Mandżukicia z Juventusu Turyn. To też jest potężny ogień.
— W tej chwili pracuję w beniaminku czeskiej ekstraklasy FC Fastav Zlin i mam w zespole dwóch Chorwatów, jeżdżę też do nich na wakacje. Rozumiem ten naród. To nacja urodzona do gier z piłką, i to z każdą piłką. Szybko dojrzewają, są charakterni, mają wielkie parcie na kariery, bo chcą sobie w przyszłości wybudować piękną willę nad Adriatykiem. Będą mocni.

— Mocniejsi niż Czesi?
— Patrząc na sprawę realnie, Czesi muszą walczyć o trzecie miejsce w grupie. Mam nadzieję, że będą na fali i zrobią jakiś remis z faworytami, no i na sam koniec wygrają z Turcją, dzięki czemu zajmą trzecie miejsce w grupie. Z pięcioma punktami awans byłby pewny, z czterema bardzo realny, ale i z trzema się może udać przejść dalej (śmiech).

— Jak pan widzi szanse Polski?
— Zrobiliście ostatnio wielki postęp, bardzo pomogło wam Euro 2012. Pojawia się młode, coraz zdolniejsze pokolenie, także wśród trenerów, a kilku z nich miałem u siebie na stażu. Polska piłka potrzebuje jedynie lepszej organizacji, gdybyście mieli ją taką jak u nas, bylibyście w czołowej piątce na świecie. Macie blisko 40-milionowy naród, z wielkim potencjałem. Przede wszystkim szybkościowym. Jak ja robię testy w Czechach, to mam 30 procent szybkościowców, wy macie 70 procent. Przebywam teraz koło Olsztyna na zaproszenie mojego przyjaciela Piotra Tyszkiewicza, który u siebie prowadzi szkolenie indywidualne, więc widzę, co się tu dzieje... Wyjdziecie z grupy, możecie być czarnym koniem. Musicie tylko mentalnie wytrzymać to Euro. I bronić. Bo wy Polacy do ataku to lubicie iść, wiem to, bo pracowałem w Polsce kilka lat (w Lechu Poznań, Pogoni Szczecin i Miedzi Legnica — zib), widziałem też wasz mecz z Litwą.

— Kto sięgnie po mistrzostwo Europy?
— Turniejową drużyną są Niemcy, Hiszpanie też mają wszelkie dane ku temu, żeby wygrać imprezę. No i są jeszcze Włosi, którzy taktycznie są perfekcyjni, a dodatkowo umieją wykorzystać swoje pięć minut w meczu.

— A Francja?
— Gdyby trenerem był Zinedine Zidane, to bym na nich postawił. Ale on jest w Realu Madryt, więc chyba nie... Ale kandydatów do medalu jest więcej, nie mówi się na przykład tak dużo o Belgii, a ją też trzeba brać poważnie pod uwagę. W każdym razie na Euro będę kibicował Czechom i Polakom, bo wasz kraj traktuję jako moją drugą ojczyznę.