Na Euro forma będzie optymalna

2016-06-03 08:49:44(ost. akt: 2016-06-03 10:09:38)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: pzpn.pl

Porażka jest w kalkulowana w sport, a my nie graliśmy z Gibraltarem, ale z Holandią, brązowym medalistą mistrzostw świata — po przegranym 1:2 środowym meczu w Gdańsku mówi środkowy obrońca reprezentacji Polski Kamil Glik.
— Jak pan ocenia mecz, który zakończył się trochę niespodziewaną porażką?
— Cóż, przegraliśmy. Nie jesteśmy najlepszą reprezentacją na świecie, błędy więc nam się przytrafiały, przytrafiają i będą się przytrafiać. Ale wcale nie uważam też, a już widzę, że jest jakaś taka lekka dramaturgia wśród kibiców, że zagraliśmy jakiś tragiczny mecz. Pamiętajmy, że nie graliśmy z jakimś Gibraltarem czy San Marino, tylko z Holandią, która potrafi grać w piłkę. I nie przegraliśmy też 0:3 czy 0:4, ale minimalnie 1:2. Walczyliśmy jak równy z równym, a porażka jest wkalkulowana w piłkę nożną. Zdarza się i tyle. Trzeba to, że tak powiem, „wyrzucić za plecy” i jechać dalej.

— Jak z pana perspektywy wyglądała sytuacja przy stracie drugiego gola?
— Nie zamierzam niczego udawać, rzeczywiście mogłem się zachować lepiej. Ja już w reprezentacji przeżyłem sporo, wiec jeśli mnie oskarżacie o stratę gola, to nie ma problemu. Starałem się w tej akcji zakryć środek bramki, bo to jest naturalne, żeby zblokować tę lepszą pozycję dla napastnika. Ale Holender dobrze się z piłką obrócił, trafił i tyle.

— Jaki wpływ na przebieg meczu miało zgrupowanie w Arłamowie, gdzie ciężko pracowaliście nad formą?
— Rzeczywiście, jesteśmy po ciężkim etapie przygotowań w Arłamowie, gdzie mocniej potrenowaliśmy i czasami nogi rzeczywiście odmawiały posłuszeństwa. Nie odważyłbym się jednak na tłumaczenie, że porażka jest spowodowana ciężkimi treningami. Ten okres jest jedynym momentem na przygotowania przed Euro 2016 i wszystkie reprezentacje w tym czasie mają obciążenia i pracują nad formą. Nie ma co rozpaczać: przed nami kolejny mecz, w poniedziałek z Litwą, a potem już mistrzowskie na Euro, i właśnie wtedy powinniśmy być w optymalnej formie.

— Czy odczuwaliście absencję Grzegorza Krychowiaka?
— Grzesiek jest naszym podstawowym piłkarzem i ważnym ogniwem zespołu, ale w kadrze jest 23 zawodników. Jeden nie rozwiązuje przecież nigdy wszystkich problemów zespołu. Były mecze towarzyskie, w których graliśmy bez niego i bez Roberta Lewandowskiego, a i tak wygrywaliśmy. W spotkaniu z Holandią mogli się pokazać na boisku inni, trener zrobił sześć zmian, próbował różnych ustawień.

— A nie było tak, że trochę na tym trudnym boisku oszczędzaliście i siły i zdrowie, żeby nie złapać jakiegoś urazu „za pięć dwunasta”?
— Każdy z nas indywidualnie podchodzi do kwestii oszczędzania się przed Euro. Moim celem była wygrana, ja nie miałem zamiaru się oszczędzać, zawsze gram tak samo, czy to jest mecz towarzyski, czy eliminacyjny, dla mnie nie ma różnicy.

Zbigniew Szymula