Moc kłopotów na torze w Poznaniu

2016-05-27 09:52:54(ost. akt: 2016-05-27 08:55:50)

Autor zdjęcia: archiwum MJKT

Udaną inaugurację mistrzostw Polski zaliczył Mariusz Kondratowicz z Olsztyna, bo na torze w Poznaniu reprezentant Motul Junak Kondratowicz Team, mimo olbrzymich problemów z motocyklem, zajął piąte i trzecie miejsce.
W tym sezonie Mariusz Kondratowicz chce zaliczyć cały cykl mistrzostw Polski.
W Poznaniu olsztynianin zasiadł za kierownicą bmw 1000 RR, czyli tego samego motocykla, którego używał w poprzednim sezonie. I chociaż sprzęt był doskonale znany i objeżdżony, to podczas treningów zaczęły się niespodziewane kłopoty. — Problemy pojawiły się już w Olsztynie, bo zimny silnik nie chciał odpalać.

Wymieniliśmy kilka podzespołów elektronicznych, jednak to nie pomogło. W efekcie na poznańskim torze na zakrętach motocykl gubił moc. Na prostej było jeszcze ok, ale na zakręcie w ostrym przechyle coś go dławiło. Po wyjściu z zakrętu też od razu mocy nie odzyskiwał. Sytuacja powtarzała się na każdym zakręcie, więc po zrobieniu dwóch trzech okrążeń zjeżdżałem do boksu, by znowu coś wymienić. Spotkało to nawet główny komputer, niestety, nadal bez efektu. W tej sytuacji nie było mowy o dobrym wyniku w kwalifikacjach, w których zająłem 15. miejsce na 18 startujących — opowiada Kondratowicz.

Tuż przed wyścigiem sytuacja jeszcze się pogorszyła, bo z powodu kolejnych napraw, do których doszło w trakcie rozgrzewki, olsztynianin został przesunięty na ostatnie miejsce. — Mimo tego po dobrym starcie już na pierwszej prostej przesunąłem się w okolice piątego miejsca — mówi Mariusz Kondratowicz. — Potem było jeszcze lepiej, bo w pewnym momencie byłem nawet drugi. Motocykl nadal szwankował, ale już trochę nauczyłem sobie z nim radzić, po prostu po wyjściu z zakrętu powoli dodawałem mocy. Oczywiście w tym momencie dużo traciłem do rywali, ale odrabiałem to na prostych i na dohamowaniu, ponieważ później niż inni zaczynałem hamować. Na ostatnim okrążeniu pojawiły się kolejne kłopoty, bo silnik zaczął prychać, jakby jechał na resztach paliwa. Ostatecznie minąłem metę jako piąty, a po przejechaniu kilkudziesięciu metrów silnik zgasł.
Okazało się, że rzeczywiście zbiornik paliwa był pusty. Jak to możliwe? — Do tej pory wyścig trwał 16 kółek, ale teraz skrócono o dwa okrążenia. Ponieważ wcześniej zawsze tankowaliśmy pod korek, więc teraz kazałem mechanikowi spuścić jeden litr. No i właśnie tego litra mi potem zabrakło. Dopiero wtedy udało się nam ustalić, że winne całego tego zamieszania są dolne wtryski, które zamontowałem przed wyjazdem do Poznania. Po wymianie problemy z mocą ustały jak ręką odjął — przyznaje olsztynianin.

Dzięki temu w drugim starcie Mariusz Kondratowicz mógł pojechać zdecydowanie szybciej — ruszył z piątej pozycji, ale szybko awansował na drugie miejsce. Rywale jednak nie odpuszczali i sytuacja w czołówce zmieniała się niczym w kalejdoskopie, a Kondratowicz kursował między drugim i piątym miejscem. Ostatecznie minął metę jako trzeci, co w klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski dało mu czwartą lokatę.

• Kolejne eliminacje MP i Pucharu Europy: Pannonia Ring (Węgry), Most (Czechy), Poznań (dwa razy) i Slovakia Ring (Słowacja).

mdryh