W Leicester czekamy na mistrzowską fetę

2016-04-27 09:51:26(ost. akt: 2016-04-27 07:55:23)
Rafał Olwaszewski przed stadionem w Leicester, gdzie gra lider Premier League

Rafał Olwaszewski przed stadionem w Leicester, gdzie gra lider Premier League

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Wierzymy, że piłkarze zdobędą mistrzostwo — mówi pochodzący spod Gietrzwałdu Rafał Olwaszewski, od dwóch lat mieszkający w angielskim Leicester kibic lidera Premier League.
— Jest pan kibicem Leicester z gatunku tych „od zawsze”, czy chodzi pan na mecze „Lisów”, bo akurat mieszka pan i pracuje w tym mieście?
— Klub pierwszy raz w historii jest o krok od zdobycia mistrzostwa Anglii, więc trzeba się tym interesować (śmiech). Grają dobrze i ciekawie dla oka, była szansa pójść na kilka spotkań, więc czemu z tego nie skorzystać? Poza tym piłka nożna to moja wielka pasja.

— Zdobycie biletu na mecz to prosta sprawa?
— Jeszcze na początku sezonu nie było z tym problemu. Nikt wtedy nie przypuszczał, że piłkarze będą grać aż tak dobrze. Teraz bilety wyprzedają się w ciągu godziny i kosztują mniej więcej od 45 funtów wzwyż. Można też kupić bilet na mecz wyjazdowy. Kiedy niedawno Leicester grało z drużyną Artura Boruca Bournemouth, trzeba było zapłacić około 200 funtów. Niektórzy dorabiają sobie do domowych budżetów, odsprzedając potem wejściówki z bardzo dużym przebiciem. Jeśli jednak nie możemy iść na stadion, wtedy spotykamy się ze znajomymi w pubie, żeby tam wspólnie obejrzeć spotkanie.

— Czyli zdobycie biletu na najbliższy mecz u siebie z Evertonem, który zostanie rozegrany 7 maja, graniczy z cudem?
— Bilety były wyprzedane już dwa tygodnie temu. Słyszałem, że teraz niektórzy oferują wejściówki za... siedem tysięcy funtów. Zainteresowały się tym nawet władze klubu i miasta.

— Jedna sprawa to oferować bilety po takiej cenie, a druga, to dostać takie pieniądze za wejściówki.
— Wie pan, kiedy klub jest o krok od historycznego, pierwszego mistrzostwa Anglii, to i znajdą się zapaleńcy, którym nie szkoda pieniędzy.

— Czy przed sezonem postawiłby pan pieniądze na to, iż to Leicester zostanie mistrzem Anglii?
— W życiu (śmiech)! Ale pamiętam rozmowę w gronie kolegów, żeby nasze Leicester w końcu zaczęło grać na tyle dobrze, że mielibyśmy u siebie Ligę Mistrzów. Kiedy na półmetku sezonu drużyna zajmowała miejsce w czołówce, niektórzy wciąż kpili, iż to pewnie tylko chwilowy wynik.

— Miasto żyje wynikami piłkarzy?
— W gazetach non stop jest coś o drużynie. W Leicester ukazuje się ich kilka i każda ma artykuły o piłkarzach, nawet te bezpłatne. Większość stron sportowych zajmują informacje z klubu. Telewizje puszczają już nawet filmy dokumentalne o tym, jak to dziewięć kolejek przed końcem poprzedniego sezonu Leicester było w tabeli ostatnie, a dziś jest na samym szczycie.

— No właśnie, jak to jest możliwe?
— Moim zdaniem, wiąże się to z przyjściem trenera Claudio Ranieriego. Włoch nie jest może szkoleniowcem tak znanym jak, dajmy na to, Jose Mourinho, ale ma doświadczenie. Zmienił mentalność zawodników i pomógł im uwierzyć w siebie. Nie miał przecież nie wiadomo jakich piłkarzy, ale pozbierał zespół, poukładał grę i pod jego skrzydłami zawodnicy zdołali zabłysnąć. Z bardzo dobrej strony zaczęli pokazywać się Riyad Mahrez, N'Golo Kante czy Jamie Vardy. Oczywiście nie obyło się przy tym bez ciężkiej pracy.

— Wspomniany przez pana Algierczyk Mahrez właśnie został uznany przez Związek Zawodowy Piłkarzy za najlepszego zawodnika Premier League w tym sezonie.
— Należał mu się ten tytuł. Oczywiście znalazłoby się jeszcze kilku graczy, którzy też mogli otrzymać to wyróżnienie, ale Mahrez znikąd stał się nagle gwiazdą ligi. Ma nienaganną technikę, strzela gole, asystuje. Miło go oglądać.

— Kibice są przekonani, że Leicester nie opuści już pierwszego miejsca?
— Wszyscy cieszyli się już, kiedy dziesięć kolejek temu klub był wysoko w tabeli. To już był sukces. Teraz jednak każdy wierzy, że piłkarze zdobędą mistrzostwo. Na ulicach rzucają się w oczy czapki, szaliki i inne gadżety w klubowych barwach. Wcześniej chodzili w nich najczęściej piłkarscy zapaleńcy. Jak piłkarze grają u siebie, to ulice się korkują, niektóre są zamykane, bo do pubów idzie tyle samo kibiców, co na stadion.

— Ma pan angielskich przyjaciół, kolegów, którzy kibicują Leicester od wielu lat? Oni szczególnie muszą przeżywać ten sezon.
— Owszem, mam dwóch takich kolegów w pracy. Obaj powtarzają, że kibicują temu klubowi od dziecka, a na pierwsze mecze chodzili z dziadkami. Mam też znajomego Egipcjanina, który mieszka tam od dziesięciu lat i od tego czasu kibicuje drużynie. Dla nich mistrzostwo Anglii będzie czymś wspaniałym. Sam nie mogę doczekać się fety i przemarszu kibiców, bo mieszkam w centrum.

— A pańscy znajomi kojarzą, że w ich klubie gra Polak Marcin Wasilewski?
— Oj, kojarzą (śmiech). Bardzo byli źli na niego za faul w ostatnich minutach meczu z Arsenalem, po którym rywale strzelili gola na 2:1. Ogólnie jednak szanują go, mieli o nim bardzo dobre zdanie, kiedy drużyna grała ligę niżej. To przecież doświadczony obrońca i często był chwalony. Teraz jednak pojawia się wiele opinii, że na tym poziomie Wasilewski już sobie nie daje rady.

— Po poniedziałkowym remisie Tottenhamu lider ma nad nim siedem punktów przewagi, ale do końca sezonu Leicester zagra jeszcze na wyjazdach z Manchesterem United i Chelsea oraz u siebie z Evertonem. Rywale bardzo trudni...
— Z dobrymi przeciwnikami nasza drużyna grała do tej pory równo, więc i teraz powinna sobie poradzić. Wszyscy mają nadzieję, że piłkarze zdobędą w tych trzech meczach cztery punkty, które dadzą im mistrzostwo.

— Wspomniał pan na początku, że piłka nożna to pańska wielka pasja. Komuś zatem jeszcze pan kibicuje?
— Realowi Madryt, a w Polsce Stomilowi. Chodziłem na wszystkie mecze w Olsztynie, czasami jeździłem też na wyjazdy.

• Za pomoc przy powstaniu tego tekstu dziękujemy „Gazecie Gietrzwałdzkiej”.

kwk

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Na rękach #1982863 | 95.160.*.* 27 kwi 2016 15:00

    "Bardzo byli źli na niego za faul w ostatnich minutach meczu z Arsenalem, po którym rywale strzelili gola na 2:1." - oczywiście jak ostatnio zrobił to samo ich idol z obrony z podobnym skutkiem, to już nie było takiego hejtu jak na Wasyla. Na Polaka można. W innych wypadkach to rasizm. I jeszcze te dyskusje, czy Wasyl powinien dostać medal, gdy zrobią mistrza. Żenada.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz