Powinno być coraz lepiej

2016-04-21 08:06:10(ost. akt: 2016-04-21 08:18:34)
Marcin Kurp (honda civic) na trasie rozpoczynającego sezon Rajdu Świdnickiego

Marcin Kurp (honda civic) na trasie rozpoczynającego sezon Rajdu Świdnickiego

Autor zdjęcia: Fot. Tomasz Filipiak

Chciałbym ukończyć wszystkie rundy mistrzostw Polski — mówi Marcin Kurp. Kierowca rajdowy z Dobrego Miasta zaczął sezon od drugiego miejsca w klasie HR4 podczas Rajdu Świdnickiego.
— Jest pan zadowolony po Rajdzie Świdnickim?
— Patrząc na całokształt rajdu, tak, bo miejsce całkiem przyzwoite, a i tempo jazdy też było całkiem, całkiem. Natomiast nie do końca jestem zadowolony z pierwszego dnia, kiedy interkom nam się wypiął i tempo nie było takie, jak bym sobie życzył. Ale drugiego dnia nadgoniliśmy i naprawdę czułem, że to jest to. Choć, wiadomo, zawsze można coś poprawić. Tym bardziej że z moim pilotem Bożydarem, z którym będę jeździł prawdopodobnie przez cały sezon, dopiero się docieramy. Z rajdu na rajd powinno być coraz lepiej...

— To był debiut załogi Kurp\Grzywaczewski?
— Wcześniej raz z Bożydarem już jechałem: na zeszłorocznym Rajdzie Dolnośląskim. No i dość fajnie się wtedy spisał, elegancko dyktował. Widzę, że jakieś doświadczenie chłopak też ma, więc postanowiliśmy, że to on usiądzie na moim prawym fotelu. No i powiem szczerze, że na razie się wszystko sprawdza. Dlatego liczę na to, że będziemy cały sezon razem jeździć. Ja się od niego czegoś nauczę, on się czegoś nauczy ode mnie i powinno być dobrze. Myślę, że czas działa na naszą korzyść.

— A honda civic to jest to samo auto, którym pan jeździł w zeszłym sezonie?
— Tak, choć teraz przeszliśmy na większe koła, bo szesnastki są jednak troszeczkę tańsze w eksploatacji. Na pewno samochód zrobił się też bardziej precyzyjny, bo jest niższy profil. Kosztem napędzania, bo jednak wolniej się napędza niż na piętnastkach, ale z korzyścią dla precyzji. Co jeszcze? Zrobiłem gruntowny remont przedsezonowy, ale nie ma co kryć, że trochę braków mamy. Teraz chcę kupić jakieś dobre kaski i ewentualnie kłową skrzynię biegów, ale zobaczymy, jak to wypali.

— Dla postronnych kibiców nazwy klas, w których rywalizują rajdowcy, są dość hermetyczne. Co to za klasa HR4, w której był pan drugi w Świdnickim?
— To klasa z A-grupy obejmująca samochody z mniejszymi obostrzeniami, jeśli chodzi o stosowanie przeróbek. Innymi słowy: może być więcej tych przeróbek, można bardziej ingerować w auto i więcej tych ulepszeń montować. A czwórka przy HR oznacza ogólnie auto o pojemności silnika do 1600 ccm. Oczywiście napęd na jedną przednią oś.

— Była szansa „wbić się” do czołowej dwudziestki w klasyfikacji generalnej (Marcin Kurp zajął w Rajdzie Świdnickim 23. miejsce — red.)?
— Zdecydowanie tak, pod warunkiem niezepsucia pierwszego dnia, bo jednak sporo wtedy straciliśmy. Ogólnie taki jest mój cel: żeby w tej dwudziestce w generalce stale się trzymać. No i nie schodzić poniżej pierwszego, drugiego miejsca w klasie. A jak to wyjdzie, to się zobaczy.

— Pierwszy w pana klasie Łukasz Kalicki był szybszy o prawie cztery minuty. Czyli raczej był nie do złapania?
— Po pierwsze, Łukasz ma nieco lepszy samochód. Też civic, ale przede wszystkim ze skrzynią kłową, z dobrymi przełożeniami, mocniejszym silnikiem i trochę lepszym zawieszeniem. Nasza honda ma 160 koni mechanicznych, a jego chyba 178. Tak że raz, że jego auto jest na pewno lepiej przygotowane, a dwa, że umiejętności Łukasza też są duże, bo jednak bez problemów wbija się do dwudziestki. Zatem jest z kim powalczyć. I bardzo dobrze, że jest ktoś taki, kto podciąga tempo w górę. Jest do kogo równać, są możliwości rozwoju...

— Na koniec maja zaplanowano drugą eliminację mistrzostw Polski: szutrowy Rajd Kaszub Gdańsk Baltic Cup. A szutry to pana ulubiona nawierzchnia...
— Zdecydowanie ulubiona (uśmiech). Zobaczymy, ile załóg przyjedzie, bo im więcej, tym lepiej dla rywalizacji. A niektórzy tych szutrów nie lubią i na nie narzekają, więc sam jestem ciekaw, jak to wyjdzie. No ale myślę, że z frekwencją powinno być OK, tym bardziej że i od nas trochę więcej zawodników pojedzie, bo jednak większość chłopaków woli właśnie szutry. Jestem dobrej myśli: chciałbym być w dwudziestce i wydaje mi się, że to realny cel.

— Zamierza pan wystartować we wszystkich siedmiu eliminacjach RSMP?
— Takie jest założenie. Tym bardziej że w tym roku każda eliminacja będzie się liczyć do ogólnej punktacji, a nie tak jak w zeszłym sezonie, kiedy najsłabszy start można było odrzucić. Teraz każdy pominięty rajd to jest jakaś strata punktowa. Jeżeli nic się nie wydarzy i szczęście dopisze, to bym chciał ukończyć wszystkie rundy MP. No i zająć na koniec sezonu jakieś przyzwoite miejsce.

— Czyli jak dobrze pójdzie, to jakiś kierowca z naszego regionu przejedzie cały cykl mistrzostw.
— Jestem z Dobrego Miasta, więc to prawda (uśmiech). A z regionu to jeszcze Radek Typa (kierowca z Ornety — red.) ma pojechać kilka eliminacji, ale jeszcze nie wiadomo które. Tu koniecznie chcę wspomnieć, że w ramach promocji przez sport Dobrego Miasta dobromiejskie władze dotują mnie co roku pewną kwotą i dla mnie to jest znacząca pomoc. Wspiera mnie też powiat olsztyński; mniejszą sumą, ale ja się cieszę z każdego grosza. Zawsze to mniej się dołoży ze swoich... Rozmawiamy też z potencjalnymi sponsorami, bo jednak starty w mistrzostwach Polski — ze względu na zainteresowanie kibiców czy mediów — to jest duża reklama. Zobaczymy, jak to się potoczy.

— Planuje pan jeszcze jakieś starty przed rajdem Baltic Cup?
— Tak, i to już w niedzielę. Na torze szutrowym we Frączkach rusza Puchar Czterech Torów (o godz. 10 — red.), do którego zaliczają się jeszcze podobne imprezy w Mikołajkach, Nowym Mieście Lubawskim i chyba w Lubawie. Amatorska impreza, ale też i wspaniały trening za nieduże pieniądze, no i okazja do przetestowania auta. Zapraszam kibiców do Frączek: będzie można popatrzeć na ściganie na szutrach, a kto wie, może i przejechać się z kierowcą rajdowym (uśmiech).

Piotr Sucharzewski