Ciągnie wilka do lasu...

2016-04-20 13:00:49(ost. akt: 2016-04-20 08:01:17)
Andrzej Biedrzycki.

Andrzej Biedrzycki.

Autor zdjęcia: Fot. archiwum "GO"

Przerwy pozwalają człowiekowi nabrać dystansu, a z boku więcej się widzi — mówi Andrzej Biedrzycki, były piłkarz i trener Stomilu, ostatnio szkoleniowiec GKS Wikielec.
— Co tam u pana słychać? Całkowity odpoczynek od futbolu czy jedynie mały reset?
— Raczej ta druga wersja. Stoję trochę z boku i czekam na rozwój sytuacji. Nie ukrywam, że jakieś zapytania w mojej sprawie były, ale nie na tyle konkretne, żeby było o czym mówić.

— Czyli jednak ciągnie wilka do lasu...
— Pod koniec grudnia odszedłem z Wikielca, jestem poza piłką trzy miesiące, ale w moim przypadku to jednak już sporo. Całe moje życie kręciło się wokół futbolu, czy to jako piłkarz, czy później trener, a nawet dyrektor w Stomilu, obcowałem z piłką niemal codziennie. Nie ukrywam, że robiłem to, co kocham, bo to moja pasja. I pewnie prędzej czy później wrócę do tego świata.

— Ostatnio w „Przeglądzie Sportowym” ukazał się tekst świadczący o tym, że trenerzy wracający do zawodu po dłuższej przerwie są o wiele skuteczniejsi. Podawano przykłady Czesława Michniewicza z Pogoni Szczecin, Jacka Zielińskiego z Cracovii czy Dariusza Wdowczyka z Wisły Kraków. Tyle że tam chodziło o ponadroczną absencję...
— To trochę za długo (śmiech). Ale mówiąc poważnie: przerwy rzeczywiście pozwalają człowiekowi nabrać dystansu. Jest czas, żeby przemyśleć to i owo, przeanalizować sprawy. Z boku zwyczajnie człowiek więcej widzi, ma szansę wyciągać wnioski. I tę prawidłowość widać po wynikach zespołów prowadzonych przez trenerów, o których mówimy.

— Teraz ma pan też czas, żeby się przyjrzeć synom. Nie tylko w domu, ale i na boisku.
— Rzeczywiście jest więcej okazji, bo ich terminy nie kolidują z moimi. Weekendy mam mocno zajęte, bo staram się jeździć po regionie i oglądać ciekawsze mecze, także swoich chłopaków. A co do nich, to starszy Igor (piłkarz Stomilu Olsztyn — red.) wraca do siebie po kontuzji, nie grał w piłkę pięć miesięcy, z kolei młodszy Wiktor (gracz Kaczkana Huragana Morąg — red.) ma dobry okres, myślę, że idzie w dobrym kierunku.

— Skończył 18 lat, gra na pozycji defensywnego pomocnika, ostatnio często strzela gole...
— W 2016 roku strzelił cztery bramki, piłka go ostatnio szuka. I to też jest w pewnym sensie ciekawe, bo jesienią miał wiele okazji, mnóstwo razy był blisko, ale gola nie strzelił. Wydaje się, że w jego przypadku dobrze się stało, iż już w zeszłym roku wszedł w seniorską piłkę, gdzie gra się o wiele poważniej niż w juniorach i o wiele szybciej. Jeszcze dwa lata będzie miał status młodzieżowca, więc zobaczymy, jak się rozwinie.

— Grał pan w Stomilu Olsztyn przez wiele sezonów, ma pan blisko 200 meczów na koncie w Ekstraklasie w biało-niebieskich barwach. Jak pan ocenia aktualną sytuację klubu?
— Wiem z autopsji, że nie jest łatwo funkcjonować w takim zamieszaniu organizacyjno-finansowym. My też kiedyś mieliśmy w Ekstraklasie taką czarną dziurę, kiedy przez siedem miesięcy nie dostawaliśmy pieniędzy. Wiem też, że piłkarz na zewnątrz nie będzie za wiele o tym opowiadał, ale konstrukcja psychiczna człowieka jest taka, że całą sytuację mocno odczuje. A przecież wiemy, jak ostatnio w Olsztynie było, że w zimie nie było jasne, czy zespół w ogóle przystąpi do rozgrywek... W tej sytuacji trzeba podziwiać tych chłopaków, że mimo ofert, i to konkretnych ofert z innych klubów, chcieli tu zostać i grać dla Stomilu. Dlatego trzeba podchodzić do sprawy spokojnie, jestem pewien, że Stomil jeszcze nieraz wygra i da nam dużo radości. Druga sprawa jest z kolei taka, że władze miasta oraz ludzie biznesu powinni się jak najszybciej porozumieć i podjąć takie działania, żeby ten klub dobrze funkcjonował na pierwszoligowym poziomie.

Zbigniew Szymula

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. dorotowo #1979574 | 46.77.*.* 21 kwi 2016 07:41

    poza tym w wikielcu i w dzialdowie szybko sie na nim poznali

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  2. dorotowo #1979573 | 46.77.*.* 21 kwi 2016 07:39

    do Biedrzy, kolego 100% poparcia. Biebrza to sfokusowany na siebie i pieniadze gosc. A Borkowskiemu to moze i trzeba przyznac pensje lecz nie za zarzadzanie Stomilem lecz moze Stomil Cup

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  3. do Biedrzy #1979387 | 188.146.*.* 20 kwi 2016 18:24

    Jako piłkarz to byles Andrzej ok super szacun ale jako dyrektor to tylko kasa i te Twoje transfery to masakra oczywiscie byles w Stomilu kiedy byla kasa,jako trener tez idziesz tam gdzie jest kasa ale sukcesow to zadnych w tym kierunku nie masz ,pan Borkowski prezes pracuje za free i zaznacz w wywiadzie ze interesuje Cie trenerka tam gdzie dobrze placa albo synalka wstawisz jeszcze ,co do prezesa Borkowskiego to nalezy mu sie w koncu pensja jesli Budimex nas zasponsoruje szacun panie Borkowski.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. kruk #1979322 | 89.228.*.* 20 kwi 2016 16:14

    Biskupiec pozdrawia Andrzeja ;))

    odpowiedz na ten komentarz

  5. Do Konia #1979281 | 37.47.*.* 20 kwi 2016 15:15

    Ty weź sobie siana a do piłki juz nie wracaj ;)

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (6)