Szczęście każdemu się przyda

2016-04-14 13:08:30(ost. akt: 2016-04-14 12:10:14)
Sędzia Wojciech Krztoń ze swoimi asystentami: Pawłem Ratusznym i Piotrem Kurtem

Sędzia Wojciech Krztoń ze swoimi asystentami: Pawłem Ratusznym i Piotrem Kurtem

Autor zdjęcia: Fot. archiwum WK

Po spotkaniu Wigry Suwałki — MKS Kluczbork wszystkie kluczowe decyzje zostały potwierdzone w systemie tzw. triple checkingu i to jest największa satysfakcja — mówi Wojciech Krztoń, olsztyński sędzia prowadzący mecze w I lidze.
— Może zacznę od deklaracji: zdaje sobie pan sprawę, że nie odpowiem na każde pytanie?

— Tak?
— Zwyczajnie nie mogę się wypowiadać na temat decyzji sędziowskich innych niż moje. Taka zasada.

— Nie ma problemu. Ale może pan potwierdzić, że mocniej wzrosły pana akcje w centrali po ostatnim meczu I ligi, który pan prowadził, czyli spotkaniu Wigier Suwałki z MKS Kluczbork?
— Powiem tak: to był bardzo istotny mecz dla obu zespołów i dla układu tabeli, miał swoją wysoką temperaturę. Podjąłem w tym meczu wiele tzw. niepopularnych decyzji, bo był i karny dla gości, i czerwona kartka dla gospodarzy, i odgwizdany faul w sytuacji, gdy kilkanaście sekund przed końcem pojedynku goście zdobyli gola (mecz zakończył się remisem 2:2 — red.). A największa satysfakcja jest taka, że wszystko zostało potwierdzone w systemie tzw. triple checkingu.

— Poproszę o wyjaśnienie.
— Praca sędziego po każdym meczu jest oceniana z trzech stron: przez obserwatora obecnego na miejscu, przez obserwatora telewizyjnego, którymi są polscy sędziowie zawodowi i na koniec każdy sędzia ocenia sytuacje boiskowe sam przez siebie. Przy czym jeśli chodzi o raport tzw. obserwatora telewizyjnego to my nie wiemy, kto nas ocenia, może to być Szymon Marcinak, Paweł Gil, Tomek Listkiewicz, Tomek Musiał lub jeszcze ktoś inny. I w przypadku meczu w Suwałkach wszystko się pokryło.

— To i pewnie pana asystentów też trzeba chwalić?
— Akurat w tym przypadku to były moje autonomiczne decyzje, ale owszem, bez dobrych asystentów o dobrym sędziowaniu nie ma mowy. Ja mam swojego stałego, czyli Pawła Ratusznego, który akurat jest po kontuzji i ostatnio ze mną nie jeździ. W Suwałkach był ze mną Piotrek Kurt i jako techniczny Radek Olszewski, drugiego asystenta arbiter dostaje, że tak powiem, z Polski. Tym razem z był z nami sędzia z Warszawy. Kończąc jeszcze ten temat: po meczu Wigry — Kluczbork dostałem nominację na kolejny mecz w I lidze, więc jest OK.

— Bo gdyby nie było dobrze w Suwałkach, to...
— ...by się ta nominacja mogła tak szybko nie pojawić. Tyle w temacie. Tymczasem jadę w sobotę na spotkanie Zawiszy Bydgoszcz z Bytovią Bytów.

— A może pan jeszcze w tym sezonie zostać wyznaczony do poprowadzenia meczu w Ekstraklasie?
— Jestem w grupie Top Amator A, a każdy sędzia z tej grupy może prowadzić spotkania w najwyższej klasie rozgrywkowej, więc jest to możliwe. Wszystko zależy od formy sędziego, oczywiście także od odrobiny szczęścia, która każdemu z nas jest w życiu potrzebna. Podział jest taki: są sędziowie zawodowi, którzy prowadzą mecze Ekstraklasy, są sędziowie grupy Top Amator A sędziujący najczęściej I ligę, są jeszcze Top Amator B, którzy prowadzą mecze II ligi, a czasami I ligi. Tak to funkcjonuje.

— Prowadzi pan także spotkania w regionie, w poprzedni weekend był pan w Elblągu. Chce się panu jeszcze jeździć po Warmii i Mazurach?
— Sędziowanie to moja pasja, a to że „gwiżdżę na centrali” nie oznacza, że nie mam przyjemności z prowadzenia meczów w regionie. Ostatnio byłem na III lidze w Elblągu, gdzie Concordia grała z Sokołem Ostróda, a wcześniej w Nowym Mieście Lubawskim, gdzie Finishparkiet Drwęca podejmował Huragana Morąg. Ale zdarzają mi się jeszcze inne spotkania, niedawno byłem asystentem na meczu okręgówki w Reszlu, gdzie podpatrywałem młodego zdolnego sędziego głównego. Jestem w Komisji Szkoleniowej Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej, więc jest co robić.

— Łatwiej się sędziuje w I lidze, czy w regionie?
— Powiem tak: w każdym meczu każdy walczy o coś i presja jest wszędzie podobna, bo Wigry i Kluczbork grały dla przykładu o utrzymanie w I lidze, a Concordia i Sokół o awans do nowej III ligi. „Na centrali” umiejętności indywidualne piłkarzy — jak i całych zespołów — są większe, więc sytuacje boiskowe są klarowniejsze i jest o tyle łatwiej. Ale z kolei w regionie pomaga mi doświadczenie wyniesione z sędziowanie na górze i w pewnym sensie autorytet, jaki sobie wypracowałem.

— Czego się życzy sędziom?
— Stereotypowo: połamania gwizdka i chorągiewki. Ale można też mi życzyć zwyczajnie powodzenia.

Zbigniew Szymula