Z siodełka na fotel dyrektora

2016-03-29 15:00:47(ost. akt: 2016-03-29 12:27:07)
27 maja w Elblągu Adam Wadecki chce oficjalnie zakończyć karierę sportową

27 maja w Elblągu Adam Wadecki chce oficjalnie zakończyć karierę sportową

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

— Mam plan, aby nasza grupa gdzieś za dwa lub trzy lata stała się w pełni zawodowa — mówi Adam Wadecki, były mistrz Polski, a obecnie dyrektor półzawodowej grupy Krismar Hotel Kahlberg Silvant Warmia i Mazury oraz prezes WMZKol.
— Niedawno odbyła się prezentacja grupy kolarskiej, którą pan kieruje. Jakie były jej początki?
— Grupa została zarejestrowana na początku ubiegłego roku, a inicjatorami jej powstania byli olsztyński szkoleniowiec Zdzisław Trojga oraz moja skromna osoba. Nasz pomysł wsparły ośrodki kolarskie z Elbląga, Olsztyna, Biskupca i Mrągowa oraz sponsorzy. Grupa by nie powstała, gdyby nie wsparcie m.in. Grzegorza Chodkiewicza z Mrągowa i Darka Jaskulskiego z Biskupca oraz innych osób do cna przesiąkniętych kolarstwem, i to od wielu lat.

— Jest pan zadowolony z debiutanckiego sezonu grupy?
— Jeżeli chodzi o wyniki sportowe, to liczyłem na trochę więcej. Nie ukrywam, że drużyna była dobrze przygotowana na kolarskie imprezy, m.in. na mistrzostwa Polski, które odbyły się pod koniec czerwca. Najbardziej liczyliśmy na Konrada Kotta, który miał największy potencjał. Wprawdzie niewiele zabrakło mu do medalu w orlikach, ale jednak zabrakło. Na ostatniej rundzie jechał w czołowej czwórce, która miała czterominutową przewagę, ale złapały go w końcówce skurcze i musiał zadowolić się 8. lokatą. Miał chłopak po prostu wielkiego pecha i sukces uciekł mu sprzed nosa. Inna sprawa, że dla zawodników grupy i dla nas jej szefów był to pierwszy rok istnienia tej drużyny, więc trochę się jeszcze wszyscy uczymy.

— Ale do tego sezonu wystartujecie już z większym doświadczeniem...
— No tak, wiemy już jak lepiej przygotować zespół do startów. Sporo rozmawiamy z zawodnikami, kto do czego ma się przygotować i na co musi poświęcić czas na treningach. Zawodnicy przecież w różny sposób osiągają formę: dla jednych przychodzi ona szybciej, a dla innych wolniej.

— Skład grupy pozostał taki sam?
— Nie, zostało w nim tylko kilku zawodników z poprzedniego sezonu. Jeżeli chodzi o prognozy, to najbardziej liczymy na Mateusza Nowaczka, pod którego jest zbudowana nasza grupa. On był już w tak mocnych grupach jak Bank BGŻ i Kolss-BDC Team, ma na swoim koncie wygrany etap wyścigu Bałtyk-Karkonosze, był m.in. ósmy w Pucharze Ministra Obrony Narodowej i 11. w Memoriale Andrzeja Trochanowskiego. Ma duże szanse startu, jako reprezentant kraju, w Tour de Pologne. Generalnie jestem dobrej myśli. Mamy taki plan, aby grupa była z roku na rok była mocniejsza i gdzieś tak za dwa lub trzy lata w pełni zawodowa. Ma być dobrym przykładem i przyszłością dla naszej kolarskiej młodzieży, która będzie miała na miejscu możliwość dalszego prawidłowego rozwoju.

— Został pan niedawno prezesem Warmińsko-Mazurskiego Związku Kolarskiego. Jakie będą wasze najważniejsze cele?
— Najważniejszą sprawą, moim zdaniem, będzie wspólne działanie wszystkich animatorów naszego sportu w regionie. Po prostu należy ze sobą rozmawiać i wyciągać z tych konsultacji racjonalne wnioski. Tego trochę dotąd brakowało. W nowym zarządzie są wspaniali ludzie, którzy żyją kolarstwem na co dzień. To w większości byli zawodnicy znający kolarstwo na wylot. Mamy nadzieję, że teraz nasz sport na Warmii i Mazurach będzie rósł w siłę.

— Ale wszyscy dobrze wiemy, że wyniki sportowe są wprost proporcjonalnie do wielkości posiadanej kasy. Nie obawia się pan, że grupie zabraknie... „paliwa”?
— Mam nadzieję, że nie zabraknie, bo współpraca ze sponsorami układa się bardzo dobrze. Mieli i mają do nas zaufanie. Poza tym czynimy starania o pozyskanie kolejnych sponsorów. Jesteśmy w trakcie budowy projektu finansowego, którego efektem ma być utworzenie grupy w pełni zawodowej. Nie mamy więc powodów do obaw.

— Czy już na dobre pożegnał się pan z wyczynowym kolarstwem?
— Właściwie moja sportowa kariera dobiegła już końca. W zeszłym roku co prawda jeszcze sporadycznie się ścigałem, ale głównie dla poznania kolarzy naszej grupy. Ostatni akcent mojego wyczynowego kolarstwa nastąpi wkrótce. Razem ze Zdzisławem Trojgą i Grzegorzem Chodkiewiczem postanowiliśmy zorganizować imprezę kolarską, którą nazwaliśmy Korona Warmii i Mazur. Ma to być próba wskrzeszenia tradycyjnego Wyścigu Dookoła Warmii i Mazur. Korona będzie się składała z trzech wyścigów ulicznych: 27 maja w Elblągu, 28 w Olsztynie i 29 w Mrągowie. Z wiadomych względów wezmę udział w tym pierwszym, bo chcę przed swoją publicznością zakończyć sportową karierę.



Lech Janka