Niedzielny falstart olsztynianek z KKS

2016-03-14 18:20:02(ost. akt: 2016-03-14 18:21:24)
W Płocku Alicja Minczewska była najskuteczniejszą zawodniczką KKS

W Płocku Alicja Minczewska była najskuteczniejszą zawodniczką KKS

Autor zdjęcia: Fot. Bartosz Cudnoch

Wyjazdowym spotkaniem z Mon-Pol Płock KKS Olsztyn rozpoczął rywalizację w fazie play-off. Niestety, po meczu powody do zadowolenia miały jedynie gospodynie, które wykazały się skutecznością przy rzutach za 3 punkty.
• Mon-Pol Płock
 — KKS Olsztyn 93:70 (22:16, 22:15, 25:20, 24:19)

KKS: Minczewska 22, Urbaniak 9, N. Żukowska 9, Zajączkowska 8, Markiewicz 5 oraz Płatek 8, Mońko 7, Kalinowska 2, Bałdyga, Michalak, K. Żukowska


Przypomnijmy, że zgodnie z regulaminem rozgrywek, drużyny, które zajęły miejsca 1-8. w każdej z obu grup I ligi, uczestniczą w fazie play-off. W pierwszej rundzie tego etapu ekipa, która zajęła czwarte miejsce (Mon-Pol), miała się zmierzyć się z zespołem z piątej pozycji (KKS). Przypomnijmy, że KKS i Mon-Pol toczyły w rundzie zasadniczej bardzo wyrównane boje. W obu spotkaniach wygrywały gospodynie: w Płocku 86:75, a w Olsztynie 74:68. Część zasadniczą oba zespoły zakończyły z tym samy dorobkiem (31), jednak w bezpośredniej rywalizacji lepsze o trzy oczka okazały się koszykarki z Płocka. To zdecydowało, że pierwsze spotkanie olsztynianki zagrały na wyjeździe, natomiast w drugim wystąpią u siebie (sobota godz. 14). Ewentualny trzeci mecz KKS zagra w Płocku.
 — Wprawdzie nasz cel, czyli pozostanie w I lidze, już osiągnęliśmy, ale nic nie kalkulujemy i po prostu interesuje nas tylko zwycięstwo — zapowiadał Tomasz Sztąberski, trener zespołu olsztyńskiego. — Spotkania z Mon-Polem traktujemy jak derbowe, wiele razy już ze sobą graliśmy i dobrze się znamy — dodał.


Jednak znajomość płockiego zespołu niezbyt pomogła, bo do ewentualnego zwycięstwa KKS nad płocką ekipą trzeba będzie poczekać do soboty. W niedzielnym spotkaniu w Płocku olsztynianki prowadziły jedynie w pierwszej minucie po trafieniu byłej zawodniczki Mon-Polu Natalii Urbaniak (4:3). Potem mecz toczył się już przy wyraźnej przewadze gospodyń.

— Trudno przeciwstawić się drużynie, która trafiała tak wiele trójek. Na domiar złego długo nie grała Markiewicz, bo ponownie nabawiła się, na szczęście nie tak groźnej jak wcześniej, kontuzji nosa — powiedział po meczu trener Sztąberski.
 Lech Janka