Warmia liczy na swoich kibiców

2016-03-03 08:29:04(ost. akt: 2016-03-03 08:32:25)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Biorąc pod uwagę frekwencję, jaka była na meczu z zespołem z Elbląga, postanowiliśmy otworzyć główną trybunę także w najbliższym meczu z Wolsztyniakiem Wolsztyn — mówi Leszek Dublaszewski, dyrektor Warmii Traveland Olsztyn.
— Warmia coraz mocniej puka do Superligi, lecz nadal nie wiadomo, czy podejmiecie wyzwanie awansu do elity...
— Zostało dziewięć meczów, jeszcze więc wszystko może się wydarzyć. Przede wszystkim chodzi o zdrowie zawodników, bo piłka ręczna jest grą kontaktową, więc o kontuzje — odpukać — nietrudno, a ławkę mamy wąską. Cały czas zabiegamy o sponsorów, darczyńców, ale to są trudne rozmowy. Często kibice pytają nas, czy jesteśmy zainteresowani grą w Superlidze? Odpowiadam: jesteśmy, ale dzisiaj — mając na uwadze aktualne sprawy organizacyjno-finansowe oraz skład osobowy zespołu — trudno będzie się utrzymać w Superlidze. Na pewno będą potrzebne wzmocnienia. Nie hamujemy zawodników, przeciwnie chcemy, żeby zajęli pierwsze miejsce w lidze, bo to jest ich celem, i oni bardzo tego pragną.

— Niedawny mecz z Meble Wójcik Elbląg był imprezą masową. To był strzał w dziesiątkę, bo derby obejrzało ponad tysiąc widzów...
— Na obydwu trybunach zasiadło około 1400 osób. Taka frekwencja w I lidze nieczęsto się zdarza, więc biorąc pod uwagę zapotrzebowanie, jakie było na ostatnim meczu, postanowiliśmy otworzyć główna trybunę także w sobotnim meczu z Wolsztyniakiem (godz. 18 — red.). Zobaczymy, ilu kibiców przyjdzie. To od nich zależy, czy następne mecze do końca rundy również będziemy traktowali jako imprezę masową.

— Impreza masowa to większe koszty organizacji meczu...
— To jest ochrona — konkretnie 27 osób — do tego karetka, dwa zespoły ratowników medycznych, no i kasjerki. Słowem: to zdecydowanie większe koszty niż przy imprezie niemasowej (do 299 osób — red.). Dodam, że dochody z biletów w meczu z meblarzami pokryły te dodatkowe koszty.

— Zespół z Wolsztyna zajmuje dziesiąte miejsce, więc tłumów w Uranii raczej nie należy się spodziewać...
— Oczywiście to nie jest ekipa z pierwszej trójki, ale widzę, że kibice pokochali nasz zespół. Mam nadzieję, że nas nie opuszczą. W meczu z meblarzami byli ósmym zawodnikiem. Mocno liczymy na doping. Dlatego zapraszam do Uranii — w swoim imieniu i zawodników.

— To jaka w sobotnim meczu musi być frekwencja, żebyście nie musieli dopłacać do jego organizacji?
— Życzyłbym sobie, żeby na główną trybunę przyszło 800-1000 osób. Mówię główną, bo na małą trybunę wchodzą posiadacze wejściówek na cały sezon oraz sponsorzy.


Mieczysław Rutkiewicz