Pięknie nam się to rozwinęło!

2016-02-15 14:15:44(ost. akt: 2016-02-15 08:18:04)
Cezary Lewko: - W motocrossie trzeba mieć znakomitą kondycję. Do tego jeszcze potężną dawkę cierpliwości, wytrzymałości i hart ducha.

Cezary Lewko: - W motocrossie trzeba mieć znakomitą kondycję. Do tego jeszcze potężną dawkę cierpliwości, wytrzymałości i hart ducha.

Autor zdjęcia: Maciej Wierzbicki

W grudniu skończy 16 lat, a już ma za sobą sezon, po którym nazwano go przyszłością polskiego motocrossu. Dobry rok Cezarego Lewko (Motoklub Olsztyn) znalazł odzwierciedlenie w konkursie na Najpopularniejszego Sportowca Olsztyna.
Bardzo miłe być tak docenionym. W ogóle byłem zaskoczony, że nominowano mnie w plebiscycie. Moja rodzina bardzo mocno trzymała za mnie kciuki — mówi Cezary Lewko, który w konkursie na Najpopularniejszego Sportowca Olsztyna zajął drugie miejsce (za szczypiornistą Warmii Traveland Marcinem Malewskim).

Jednak nominacji do plebiscytu oraz konkursu by nie byłoby, gdyby nie znakomity poprzedni sezon, najlepszy w dotychczasowej karierze Cezarego Lewko. Zakończył się przede wszystkim tytułem wicemistrza Polski w klasie MX2 Junior, drużynowego wicemistrza kraju, zdobyciem Pucharu Polski, drugim miejscem w mistrzostwach Polski strefy północnej oraz trzecim w mistrzostwach okręgu.

— Rzeczywiście był to najlepszy jak dotychczas rok w moich startach. Nie udałoby mi się osiągnąć tego wszystkiego bez pomocy trenera, sponsorów i moich kochanych rodziców — podkreśla Cezary Lewko. — Poprzeczkę podniosłem sobie wysoko. W nowym sezonie dojdzie kilku bardzo dobrych rywali z niższej klasy, czyli MX85. Plan zakłada jednak zdobycie mistrzostwa Polski. To nasz główny cel. Przygotowania do kolejnego sezonu zaczęliśmy na przełomie jesieni i zimy. Pracowaliśmy nad kondycją i siłą, poza tym na motocyklu trenuję dwa razy w tygodniu — opowiada młody zawodnik.

— Łezka się w oku kręci, kiedy pomyśli się o tym, ile czasu, poświęcenia, nie mówiąc już o pieniądzach, kosztuje ten sport. Ktoś sobie może myśli, że skoro rowerem jedzie się ciężko, bo trzeba pedałować, to z motocyklem będzie łatwiej, bo przecież motor samo pojedzie. Niestety, tak nie jest, jestem pewien, że przeciętny człowiek, pokonując jedno okrążenie na torze, zszedłby z niego z obolałymi wszystkimi mięśniami — dodaje Dariusz Lewko, ojciec zawodnika.


Jego syn jeździ już jakieś siedem lat, a zaczęło się od... prezentu na pierwszą komunię. Mały Czarek wymarzył sobie motocykl, bo jakiś czas wcześniej tata zabrał go na zawody motocrossowe do Ostródy. Tam synowi na tyle spodobały się warczące maszyny, że zapragnął taką mieć. No i doczekał się. — Tak naprawdę, to kupiłem Czarkowi motor tylko po to, żeby kupić też sobie — śmieje się pan Dariusz.

— Miałem zakaz nałożony przez żonę po tym, jak miałem wypadek. Ale przecież syn nie mógł jeździć sam. Zaczęliśmy myśleć o torze motocrossowym, bo jeździć po lasach jest nie dość, że niebezpiecznie, to jeszcze nieładnie. Wiedzieliśmy, że w Olsztynie działa Motoklub. Najpierw podglądaliśmy, jak jeżdżą inni, potem sami zaczęliśmy próbować. No i pięknie nam się to rozwinęło — mówi Lewko senior.

Cezary doskonale wie, ile pracy kosztuje ściganie się na motocrossowym torze. Poczuł to już na własnej skórze. — W tym sporcie trzeba mieć przede wszystkim znakomitą kondycję. Do tego jeszcze potężną dawkę cierpliwości, wytrzymałość i hart ducha. Na torze przydaje się też odrobina pokory — wylicza Cezary Lewko.

— Sprzęt też jest ważny. Dobry zawodnik potrzebuje dobrego motocykla, większą rolę odgrywają jednak umiejętności. Dlatego trzeba jeździć jak najwięcej, by poznawać różne tory. O ile pamiętam, mnie zawsze fascynowały tory piaskowe, aczkolwiek dobrze też czuję się na torach twardych. Lubię każde warunki. Czy potrafię rozebrać i złożyć silnik? Jeszcze nie. Takimi rzeczami zajmują się mechanicy, ale planuję się tego nauczyć — kończy ze śmiechem młody zawodnik.

kwk